Krzyk strachu

Taste of Fear (bryt.) / Scream of Fear (amer.)
(1961 / 81 minut)
reżyseria: Seth Holt
scenariusz: Jimmy Sangster

Pierwsza przygoda z horrorem wytwórni Hammer i od razu bardzo udana. Zaczynanie od mało znanej produkcji wydaje się niezbyt przemyślane, ale w tym przypadku przeczucie mnie nie zawiodło - Krzyk strachu to rewelacyjny, niemal doskonały pod każdym względem thriller, który niesamowicie intryguje, pochłania, daje do myślenia. Skromny czarno-biały dreszczowiec, który trzyma w napięciu wcale nie gorzej od słynnej klasycznej Psychozy (1960) Alfreda Hitchcocka. Na pierwszym planie świetna Susan Strasberg w roli kruchej, poruszającej się na wózku inwalidzkim kobiety, która poznaje smak strachu, a towarzyszą jej brytyjscy aktorzy Ronald Lewis, Ann Todd i Christopher Lee w roli tajemniczego lekarza.

Sparaliżowana kobieta Penny Appleby po śmierci matki odwiedza ojca, którego nie widziała już 10 lat. Poznaje macochę, jej szofera i pewnego francuskiego lekarza, nie może jednak przywitać się z ojcem, który wyjechał i nie wiadomo kiedy wróci. Wkrótce Penny odkrywa z przerażeniem, że ojciec nie żyje - znajduje jego ciało w jednym z pokoi. Zwłoki jednak szybko znikają. Albo to było przywidzenie albo ktoś chce zrobić z niej wariatkę. Penny wraz z szoferem Robertem stara się wyjaśnić tę dziwną sytuację.

Scenarzysta i producent filmu Jimmy Sangster przygotował oparty na prostym pomyśle skrypt, który rozwinął w taki sposób, że ogląda się z ogromną uwagą, niecierpliwie wyczekując rozwoju dalszych wypadków. Młoda i ładna, lecz mizernie wyglądająca, kobieta, w dodatku kaleka, trafia do obcego domu, w którym dzieją się dziwne rzeczy. Pierwsza scena filmu, w której wyłowione zostają zwłoki nieznajomej kobiety jest bardzo niepokojąca i stanowi pewnego rodzaju wskazówkę, że miejsce, w którym rozgrywa się akcja przepełnione jest złem. Już od początku widz zostaje więc wrzucony w tajemniczy świat, w którym centralne miejsce zajmuje zbrodnia, a ludzie dzielą się na dwie grupy: morderców i ofiary. Brakuje tu jakiegoś bystrego detektywa, który byłby w stanie poukładać w całość wszystkie elementy układanki. Jest tylko bezsilna kobieta, będąca potencjalną ofiarą, bo nie potrafi nawet zrobić samodzielnie jednego kroku.


Z obsady najbardziej wyróżniają się dwie kobiety, a wśród nich lodowata blondynka Ann Todd, była żona cenionego reżysera Davida Leana, która w Hammerowskim horrorze zagrała postać podejrzanie miłej macochy Jane Appleby. Najważniejszą postać w tym pełnym grozy dramacie wykreowała jednak Susan Strasberg. Była ona córką Lee i Pauli Strasbergów, słynnych nauczycieli aktorstwa z Actors Studio. Przyjaźniła się także z Marilyn Monroe i tę znajomość opisała w książce zatytułowanej Marilyn and Me. Nie występowała w wielkich hitach kasowych, lecz można w jej filmografii znaleźć kilka zapomnianych, godnych polecenia perełek. Jedną z nich jest film Holta Krzyk strachu, w którym aktorka stworzyła wyśmienitą kreację dziewczyny ogarniętej lękiem i dziwnym przeczuciem, że nie ma już na świecie osoby, której mogłaby bezgranicznie zaufać.

Reżyser Seth Holt nie ma zbyt wielu filmów na koncie, ale to twórca, który potrafił doskonale wytworzyć mroczną atmosferę, czego najlepszym dowodem jest omawiany brytyjski dreszczowiec. Przy kreowaniu klimatu grozy duży udział miał świetny brytyjski operator Douglas Slocombe, który 10 lutego 2013 kończy 100 lat. Czarno-białe zdjęcia przedstawiające ponure, lekko tylko oświetlone zakamarki domostwa działają niesamowicie na ludzką wyobraźnię, sugerują, że każdy może ukrywać w szafie, zamrażarce albo w prywatnym basenie jakiegoś trupa. Scena, w której szofer pływa w czarnym jak smoła basenie w poszukiwaniu zwłok jest mistrzowska - to zresztą jedna z najlepszych scen w filmie, jest świetnie zrealizowana i doskonale trzyma w napięciu.


Sangster i Holt zadbali nie tylko o to, aby zgrabnie poprowadzić intrygę, ale także, by widz nie miał najmniejszych szans przewidzieć, co się wydarzy. Ostatnie 20 minut pełne jest twistów, które na całą historię każą spojrzeć nieco inaczej. Bo nie wszystko jest takie jakie się na początku wydaje. Ten film to prawdziwy diament - wielu kinomanów nawet nie wie o jego istnieniu, ale gdy poszukają głębiej znajdą zdumiewający, unikatowy skarb. Wyborne zdjęcia, frapująca intryga, kadrowanie i gra świateł, które w starych horrorach zawsze robią piorunujące wrażenie - wszystkie składniki języka filmowego stoją na wysokim poziomie, co nie pozwala obok filmu przejść obojętnie. Wciągający thriller o kobiecie, która przykuta do wózka inwalidzkiego wpada w szpony strachu, a jedyne co może z siebie wydusić to przeraźliwy krzyk rozpaczy.

8 komentarze:

  1. Uwierzymy i poszukamy... do pary z ,, Paranoikiem'' , bo tam Oli Reed ponoc czyste Zło ucieleśnia.. Made in GB

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja właśnie od długiego czasu mam wielką ochotę na filmy tej wytwórni. Ciągle w filmowych planach przewijają mi się The Two Faces of Dr. Jekyll czy Phantom of the Opera, ale są to jednak filmy, które wcale nie tak łatwo zdobyć. Chociaż youtube wystarczy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam za pasem jakies przygody z Hammerem i musze powiedziec, ze kilka fajnych filmidel zdolali wypuscic. Da sie u nich wygrzebac jakies perelki i pomimo, ze nie jestem wybitnym fanem horroru nawet mi sie podobaly :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na youtube jest calutki :) W takim razie obejrzę, ale za widoku... A właśnie to bardziej horror czy thriller? Wole to drugie zdecydowanie. O Susan Strasberg też czytałam tzn. w kontekście książek o MM.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba jednak bardziej thriller, bo horrory cechują się obecnością niezwykłych zjawisk (potworów, duchów itp), a w tym filmie nie ma czegoś takiego, pojawia się za to motyw zbrodni, który jest typowy dla thrillerów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Obejrzałem. Solidny kryminał silnie inspirowany ,, Widmem'' Clouzota,
    z którego czerpie garściami, by w pewnym momencie wykonac nieoczekiwany dryf, odwracając niejako całą historię do góry nogami.
    Przy czym ,, Widmo''jest filmem bez porównania bardziej przerażającym. SPOILER Scena nurkowania bardziej mnie rozbawiła, niż zmroziła, a to za sprawą miny nieboszczyka. Poza tym wydała mi się zbędna z tego powodu, że przedwcześnie zdradza intencje szofera, niwecząc całe zaskoczenie podczas morderstwa na bohaterce, które ma za chwilę nastąpic. Poza tym jest to niepotrzebne złamanie dotychczasowej optyki - całą akcję śledzimy wyłącznie z punktu widzenia Penny.KONIEC SPOILERA
    Ogólnie za masło grozy,a za dużo repetytywnych, w tych samych miejscach i z takich samych ujęc filmowanych scen mówionych.
    Na plus - świetny scenariusz, niezłe zdjęcia i bardzo sugestywna gra Susan Strassberg, która do tego jest atrakcyjną, zmysłową panną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Widmo" było głównym impulsem do zrobienia tego filmu który musiał osiągnąć niezły sukces bo potem poleciała cała seria tanich thrillerów psychologicznych wyprodukowanych przez hammer. Widziałem już większość, wszystkie mają sporo cech wspólnych i najbardziej interesująca jest ich programowość, bo niestety żaden nie dorasta do "Scream of Fear".

    OdpowiedzUsuń