Pięć kolorów kina azjatyckiego, czyli wybór najciekawszych filmów 17. edycji festiwalu PIĘĆ SMAKÓW

Już po raz 17. odbył się w Warszawie przegląd wyjątkowych dzieł z Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Pod szyldem Pięć Smaków zaprezentowano 38 starannie wyselekcjonowanych tytułów – aż 75 procent (29 filmów) z całego repertuaru udostępniono online. Natomiast stacjonarnie filmy były do obejrzenia w dwóch warszawskich kinach – w Muranowie i Kinotece. Festiwal jest doskonałą okazją, by rozeznać się, jakie kino tworzy się w regionie odmiennym kulturowo od naszej rzeczywistości zanurzonej w zachodniej kulturze i wychowanej na hollywoodzkim kinie. W momencie, gdy pisany jest niniejszy artykuł furorę robi japoński blockbuster Godzilla Minus One (reż. Takashi Yamazaki), który przypomina o tym, że Japończycy mają dość długą i bogatą tradycję kina rozrywkowego. Jednakże selekcja festiwalu Pięć Smaków uwzględnia przede wszystkim ciekawe zjawiska w kinie arthouse’owym, bo tego typu produkcje rzadko trafiają do ogólnopolskiej dystrybucji. Ich siłą jest uwrażliwianie na problemy społeczne przetaczające się po współczesnej Azji, ale także świeże spojrzenie na przełomowe wydarzenia z dziejów kontynentu.

Najważniejszą nagrodę tegorocznej edycji festiwalu otrzymało koreańskie kino autorskie – Tajemniczy pieczeniarz (reż. Lee Jeong-hong), zaś wyróżnienie specjalne powędrowało do japońskiego dramatu Amiko (reż. Yusuke Morii). W swoim zestawieniu pominąłem te tytuły, bo nie trafiły one w mój gust. Starałem się jednak, aby był to ranking w miarę różnorodny, więc wybrałem po jednym tytule z czterech sekcji tematycznych (Nowe Kino Azji, Kobiece oblicza Hongkongu, Focus: Indie i Asian Cinerama). Pominąłem sekcję Retrospektywa: King Hu, ponieważ poświęciłem jej osobny artykuł (tutaj link). Jako piątą pozycję dodałem odrestaurowany klasyk z lat osiemdziesiątych, by podkreślić, jak ważne dla zrozumienia azjatyckiej kultury jest nie tylko oglądanie współczesnych filmów, ale przede wszystkim odkrywanie na nowo starych produkcji.

1. NOWE KINO AZJI

Witaj w piekle  (Hail to Hell)
reż. Lim Oh-jeong / Korea Południowa 2022

Kino południowokoreańskie ma obecnie dobrą passę. Powstają tu zarówno świetnie filmy gatunkowe i seriale, jak i wysokiej klasy kino arthouse’owe. Co niektórzy filmowcy z Korei Południowej zdobywają renomę na Zachodzie, np. Bong Joon Ho (Parasite, 2019) i Park Chan-wook (Podejrzana, 2022). Nic dziwnego, że w pięciosmakowej sekcji Nowe Kino Akcji znalazło się miejsce dla Korei Południowej. Wspomniany wyżej Tajemniczy pieczeniarz zdobył uznanie festiwalowego jury, ale mnie jednak bardziej przypadł do gustu inny koreański film – Witaj w piekle wyreżyserowany przez debiutującą w pełnym metrażu Lim Oh-jeong. 

Jest to opowieść o dwóch młodych dziewczynach – Na-mi (Oh Woo-ri) i Sun-woo (Bang Hyo-rin) – dla których życie we współczesnej Korei jest piekłem. Próbują się z niego wyrwać poprzez samobójstwo, ale ta próba nie kończy ich problemów, lecz inicjuje nową przygodę. Dwie dziewczyny pozornie znacznie się od siebie różnią, pochodzą z różnych środowisk, mają inne pragnienia, motywacje i charaktery, ale zbliżają się do siebie dzięki wspólnemu wrogowi. Wrogiem jest Chae-rin (Jung Yi-ju), dawna szkolna liderka, która wyjechała do Seulu, symbolizującego tutaj „raj”. Niedoszłe samobójczynie postanawiają odszukać szkolną prześladowczynię i zrewanżować się za upokorzenia, wyruszają w tym celu do stolicy, do tego „mitycznego raju”, który okazuje się jeszcze gorszym piekłem.

Problematyka podejmowana przez reżyserkę pochodzi z szuflady z ostrzeżeniem Trigger Warning! Samobójstwa młodych ludzi, psychiczne i fizyczne dręczenie rówieśników, manipulowanie ludźmi poprzez wiarę w piekło i raj czy chociażby „niewidzialna przemoc” w postaci ogromnej presji wywieranej przez rodziców na swoje dzieci – to są tematy dość uniwersalne i wielokrotnie podejmowane przez filmowców na całym świecie. Najczęściej w formie ciężkiego w odbiorze dramatu psychologicznego i dlatego omawiana produkcja może być powiewem świeżości. Bo jest w niej sporo czarnego humoru. Scena, w której cicha z natury i pozornie słaba Sun-woo mówi coś w stylu „Chcesz ją zabić? A nie lepiej pociąć jej twarz, by cierpiała całe życie” ujawnia postawę anarchistyczną postaci, ale jest też w tym pewna doza humoru, bo taka postawa kompletnie nie pasuje do tej bohaterki, od początku kreowanej na ofiarę losu. Film wciąga i trzyma w napięciu do samego końca, a sam finał jest satysfakcjonujący. Bardzo dobre jest również aktorstwo trzech pierwszoplanowych aktorek.

2. KOBIECE OBLICZA HONGKONGU

Światło nie zgaśnie nigdy (A Light Never Goes Out)
reż. Anastasia Tsang / Hongkong 2022

Kobiety w kinie Hongkongu rządzą od dawna – w końcu film Napij się ze mną z Cheng Pei-pei w roli Złotej Jaskółki powstał ponad pół wieku temu. Jednak siłę charakteru postaci kobiecej można pokazać nie tylko za pomocą sztuk walki, lecz także poprzez psychologiczną głębię i tło obyczajowe. Tak czyniły działające w Hongkongu kobiety zajmujące się reżyserią, np. Mabel Cheung (Jesienna sonata, 1987) i Sylvia Chang, a w ostatnim czasie Anastasia Tsang, która w swoim debiutanckim obrazie – Światło nie zgaśnie nigdy – złożyła hołd artystom współtworzącym wizerunek Hongkongu, czyli twórcom neonów rozświetlających miasto.

Film oprócz walorów filmowych posiada również edukacyjne, bo pokazuje proces tworzenia neonów, a także uderza w nostalgiczne klimaty. Reklamowe neony wiszące na budynkach są bowiem wizytówką dawnych czasów i współcześnie rezygnuje się z nich ze względu na ryzyko, jakie ze sobą niosą. To sprawia, że wybitni artyści w tym fachu (bo są oni kimś więcej niż rzemieślnikami) są z każdym kolejnym rokiem zapominani, a ich prace trafiają do lamusa. Takiego właśnie mistrza zagrał Simon Yam, ale nie on jest tu głównym bohaterem. Pojawia się „tylko” jako duch – umarł tak jak jego prace. Ale jego żona, Mei-heung, w którą wcieliła się Sylvia Chang, postanawia przynajmniej częściowo go wskrzesić. Od uczącego się u mistrza praktykanta (Henick Chou) kobieta dowiaduje się, że małżonek chciał przed śmiercią odtworzyć neonowe arcydzieło, które zostało niegdyś zniszczone. Dzięki temu wdowa znajduje nowy cel w życiu – zamierza urzeczywistnić niespełnione marzenie męża. Zderza się przy tym z wsiąkniętą już przez współczesną mentalność córką (Cecilia Choi).

Światło nie zgaśnie nigdy to opowieść o umierającym Hongkongu, który po 1997 roku powrócił do Chin, co spowodowało nie tylko znaczące zmiany społeczno-polityczne, lecz także zanikanie tradycji i utratę tożsamości kulturowej. Rzemiosło neonów zastąpiono tańszym i bezpieczniejszym oświetleniem LED, co z jednej strony wydawało się całkiem sensownym posunięciem, ale z drugiej sprawiło, że miasto przestało tak intensywnie tętnić życiem, jak dawniej. Film Anastasii Tsang, choć nie pozbawiony klisz, zawiera sporo świeżych i celnych spostrzeżeń na tematy związane ze stratą i tęsknotą. Przesłanie filmu głosi, że światło nigdy nie zgaśnie dopóki ludzie nie przestaną oświetlać świata swoim zaangażowaniem, pracą artystyczną i kultywowaniem tradycji. Bardzo dobre kino z inteligentnym scenariuszem, urzekającą stroną wizualną i świetnym aktorstwem ze szczególnym wskazaniem kobiet, Sylvii Chang i Cecilii Choi.

3. FOCUS: INDIE

Serce Sarpatty (Sarpatta Parambarai)
reż. Pa. Ranjith / Indie 2021

Obok tego filmu trudno przejść obojętnie. Zaskakuje niemal na każdym kroku. Momentami jest to dzieło bardzo męczące, ale i fascynujące na swój sposób. Dziwnie nienaturalnie wyglądają tu relacje między bohaterami – czy to w męskim boksersko-gangsterskim świecie, czy to w rodzinie w relacjach z matką lub żoną, postacie konfrontują się ze sobą w sposób bardzo toksyczny. Zamiast normalnej rozmowy dochodzi często do – kolokwialnie rzecz ujmując – „darcia ryja”. Tak jakby całe życie było walką na ringu, próbą doprowadzenia rozmówcy do nokautu. Serce Sarpatty łączy opowieść bokserską inspirowaną biografią Muhammada Alego z kinem gangsterskim o dwóch klanach, dla których zdobycie tytułu mistrza w boksie jest czymś więcej niż rywalizacją sportową. Jest walką o przetrwanie. Klany Sarpatta i Idiyappa symbolizują podzielone politycznie Indie w połowie lat 70. – kiedy premier Indira Gandhi ogłosiła stan wyjątkowy.

„Będę latał jak motyl i żądlił jak pszczoła” – tak mawiał Muhammad Ali. Marzenie o podobnej bokserskiej karierze pojawia się w głowie Kabilana (Arya), prostego robotnika z niskiej klasy społecznej, mieszkającego w Madrasie (obecnie Ćennaj). Nie może jawnie trenować ze względu na sprzeciw matki, która nie chce, by syn poszedł w ślady ojca – boksera zamordowanego na oczach rodziny. Kabilan w tajemnicy przed matką ogląda mecze bokserskie, skrycie marząc o zostaniu uwielbianym przez kibiców sportowcem. W tym świecie jednak uzasadnione sportowe mordobicie bardzo szybko wchodzi w konflikt z realną przemocą, która niszczy relacje z rodziną i otoczeniem. A jednak sport ma tutaj wiele twarzy i jak się okazuje jest w stanie również pomóc w odbudowaniu międzyludzkich relacji.

Serce Sarpatty reprezentuje kinematografię powszechnie określaną jako Kollywood i chodzi tu o kino realizowane w języku tamilskim. Jak na seans trwający 173 minuty nie spodziewałem się tak dynamicznego spektaklu, gdzie mamy kilkukrotnie zmianę konwencji i stylu (mniej więcej w środku są nawet wstawki musicalowe), wszystko jednak konsekwentnie trzymane motywem kastowości i sportu. Ring bokserski to nie tylko arena sportowej rywalizacji, ale także miejsce politycznej rozgrywki, gdzie waży się przyszłość ludzi żyjących w kraju podzielonym na grupy społeczne zwane kastami. Pięściarstwo pełni tu także rolę brutalnej lekcji życia, pomaga uczyć się na błędach i umożliwia zdobycie doświadczenia radykalnymi środkami – bólem fizycznym i udręką psychiczną. Początkowo można odnieść wrażenie, że scenariusz napisany jest zgodnie ze schematem „od zera do bohatera”, ale to tylko punkt wyjścia do historii o głębszym przekazie. Omawiana produkcja wyreżyserowana przez Ranjitha to efektowne w formie kino sportowo-sensacyjne znakomicie działające jako produkt rozrywkowy dostarczający masy emocji, ale przede wszystkim jako sugestywny obraz o kulturze bokserskiej Tamilnadu i panującym tam systemie kastowym.

4. ASIAN CINERAMA

Duch (Phantom)
reż. Lee Hae-young / Korea Południowa 2023

Spośród wysokobudżetowych azjatyckich produkcji ciekawie zapowiadała się szczególnie Rzeka szkarłatu (Full River Red), najnowszy film Zhanga Yimou. Przy budżecie 70 mln dolarów zarobił około 670 mln i stał jednym z najbardziej dochodowych filmów wyprodukowanych w Chinach. 2,5 godzinny seans przenosi widza do czasów dynastii Song, przedstawiając historię politycznego spisku wokół wiersza Man Jiang Hong, którego autorstwo przypisuje się XII-wiecznemu generałowi Yue Fei. Film z pewnością ma istotne znaczenie dla chińskiej publiczności, ale mnie jednak nie przekonał swoją zbyt teatralną konwencją, niczym w adaptacji dramatu Szekspira. O wiele bardziej ekscytującym widowiskiem okazał się dla mnie nowy film Lee Hae-younga, którego jeden z wcześniejszych obrazów, horror Uciszone (The Silenced), widziałem na Pięciu Smakach w 2016 roku i wspominam bardzo dobrze. Swoje nowe dzieło reżyser osadził w tym samym okresie historii – w latach 30., kiedy Korea znajdowała się pod okupacją Japonii. Ale zmienił się gatunek – tym razem jest to thriller szpiegowski, w którym reżyser nie zaprzątał sobie głowy realizmem, kreując pełnokrwiste kino akcji.

Duch jest adaptacją powieści chińskiego autora Mai Jia pt. The Message. Akcja pierwowzoru rozgrywa się w okupowanych przez Japonię Chinach na początku lat 40. Już dwa lata po wydaniu książki powstała jej filmowa adaptacja (Wiadomość, 2009), a potem były jeszcze dwa seriale (2010, 2020). Koreański filmowiec Lee Hae-young przeniósł fabułę do Gyeongseongu lat 30. (tak wówczas nazywany był Seul). Po nieudanym zamachu na nowego gubernatora generalnego władze okupacyjne zamykają w luksusowym hotelu na skraju klifu piątkę podejrzanych o przynależność do Korpusu Cieni. Jest to antyjapońska organizacja podziemna z siedzibą w Szanghaju, która werbuje tajnych agentów i przekazuje im zaszyfrowane wiadomości na plakatach filmowych. Jedną z tych wiadomości odszyfrował szef gwardii gubernatora generalnego, Takahara Kaito (Park Hae Soo), odkrywając tym samym spisek na życie gubernatora. Do zamachu ma dojść w ratuszu miejskim. Kapitan gwardzistów organizuje więc akcję mającą zdemaskować Ducha, szpiega ruchu oporu. W skład grupy podejrzanych wchodzą: zdegradowany funkcjonariusz policji Junji Murayama (Seol Kyung-gu), ekspert od kryptografii Cheon (Seo Hyun-woo) oraz dwie kobiety – sekretarka zastępcy gubernatora Yuriko (Park So-dam) i pracownica wywiadu Park Cha-kyung (Lee Hanee) prowadząca biuro w Generalnym Gubernatorstwie.

Chociaż opis filmu może na to wskazywać, nie jest to kryminał w stylu Agathy Christie, gdyż tożsamość Ducha nie jest tajemnicą. Już niemal od początku filmu jest jasne, że Park Cha-kyung ma kontakty z podziemną organizacją i to ona jest wrogiem numer 1 cesarskiego reżimu. Zgodnie z Hitchcockowską metodą tworzenia thrillerów suspens wynika stąd, że widzowie mają większą wiedzę o sytuacji niż bohaterowie filmu. A jednak nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, a intryga z każdą minutą się zagęszcza prowadząc do efektownego punktu kulminacyjnego. Produkcja oszałamia wizualnie, ma dopracowaną scenografię i stylowe kostiumy, niekiedy zaskakuje też odejściem od zasad realizmu na korzyść szalonej i efektownej „przejażdżki rollercoasterem”. Dobrze się to ogląda również dzięki znakomitej obsadzie – na szczególne wyróżnienie zasługują dwie role kobiece (Lee Hanee i Park So-dam). Klimat szpiegowskiej eskapady w stylu retro doskonale oddaje także ścieżka dźwiękowa (link), za którą odpowiedzialny był artysta o pseudonimie Dalpalan.

5. ODRESTAUROWANA KLASYKA

Jesienna sonata (An Autumn's Tale)
reż. Mabel Cheung / Hongkong 1987

John Sham, aktor komediowy znany m.in. z filmów Sammo Hunga, zajmował się także produkcją filmową – wraz z Hungiem i Dicksonem Poonem (mężem Michelle Yeoh) utworzył firmę D&B Films Company Ltd, gdzie produkował głównie filmy akcji. Czasami jednak brał pod opiekę ambitnych twórców, takich jak Sylvia Chang (Passion, 1986) i Mabel Cheung. Tę drugą wsparł przy dwóch romantycznych komediodramatach o migrantach – Jesienna sonata (An Autumn's Tale, 1987) z Chow Yun-fatem i Cherie Chung oraz Osiem taeli złota (Eight Taels of Gold, 1989) z Sammo Hungiem i Sylvią Chang. Niedawno Jesienną sonatę odrestaurowano cyfrowo, co rozpoczęło jej pochód po festiwalach i w tej wędrówce film zawitał również do Polski. Podobnie jak Światło nie zgaśnie nigdy, dzieło jest prezentowane w sekcji Kobiece oblicza Hongkongu.

Reżyserka filmu Mabel Cheung wraz ze scenarzystą Alexem Law byli parą w życiu prywatnym i zawodowym. Omawiana produkcja została oparta na ich doświadczeniach z czasów studiów na Uniwersytecie Nowojorskim na początku lat 80. Jennifer Lee (Cherie Chung), 23-letnia kobieta, przylatuje z Hongkongu do Nowego Jorku, by studiować aktorstwo. Zamierza dołączyć do swojego chłopaka, który wyjechał do Stanów wcześniej. Natomiast z lotniska ma ją odebrać daleki krewny Samuel Pang (Chow Yun-fat), który znalazł jej mieszkanie i ponoć żyje jak król – ma dom, samochód i wzbudza respekt w Chinatown. Od początku po przybyciu na miejsce nie jest tak, jak miało być – kuzyn okazuje się prymitywem, idiotą i ryzykantem, nowojorskie mieszkanie to niewygodna klitka, dzielnica jest obskurna, trudno w niej zmrużyć oczy, a jej partner, dla którego przemierzyła 13 tysięcy kilometrów, związał się z inną dziewczyną. Jednak Nowy Jork to labirynt kryjący wiele ścieżek, które prowadzą w różne ciekawe rejony. Jennifer pod czujnym okiem kuzyna pisze dla siebie nowy rozdział życia, próbując znaleźć tę najwłaściwszą z dróg. 

To film pełen subtelności i humoru, inteligentnie napisany i wprowadzający w melancholijny, jesienny (nomen omen) nastrój. Praca kamery, muzyka (link) i aktorstwo także sprawiają, że ogląda się przyjemnie. Chow Yun-fat i Cherie Chung nie pierwszy i nie ostatni raz wystąpili razem na ekranie – było między nimi „to coś”, ten rodzaj chemii, który działa na widza. W Jesiennej sonacie zagrali zupełne przeciwieństwa, ale wystarczyło spojrzenie lub gest, by zauważyć zgrany duet. Ale Chow Yun-fat świetnie wypadł również jako autonomiczna postać z ukrytą głębią psychologiczną – lekkomyślny sposób bycia tego bohatera i prymitywne maniery to tylko maska, za którą skrywa się dobroduszny i wrażliwy człowiek. Omawiany komediodramat to najskromniejszy ze wszystkich umieszczonych w tym zestawieniu filmów, ale i tak ma sporo do zaoferowania, a swoją błyskotliwością, prostotą i lekkością góruje nad wieloma współczesnymi filmami o podobnej tematyce. Warto go więc odkryć na nowo po cyfrowej rekonstrukcji.

0 komentarze:

Prześlij komentarz