reżyseria: Duccio Tessari
scenariusz: Ennio De Concini, Duccio Tessari
Debiut reżyserski Tessariego to przygodowy spektakl w stylu inspirowanych grecką mitologią i antyczną historią filmów peplum. Znany z inwestowania w ambitne dzieła producent Franco Cristaldi postawił tym razem na barwne widowisko przygodowe. Dzięki jego finansowemu wsparciu i zatrudnieniu odpowiednich fachowców powstał film, który nie wygląda gorzej niż realizowane w tym samym czasie hollywoodzkie superprodukcje historyczne. A fabuła w ciekawy sposób łączy mitologię i przygodę z wizją starożytnej Grecji. Jeden z Tytanów, zwinny i inteligentny Krios, opuszcza podziemne jaskinie Hadesu i trafia na Kretę, rządzoną przez samozwańczego Kadmosa. Pozbawiony boskiej mocy Tytan otrzymuje szansę, by uwolnić siebie i swoich braci od męczarni w Tartarze - musi tylko doprowadzić do upadku króla Kadmosa. Bezwzględny władca Krety zabił swoją żonę, poślubił zimną i wyrachowaną kochankę oraz uwięził swoją córkę, bo zgodnie z przepowiednią, gdy córka się zakocha nastąpi kres jego władzy. I nietrudno przewidzieć, że to właśnie Krios zakocha się w królewskiej córce - z wzajemnością.
Świat greckiej mitologii to magiczny świat pełen okrutnych i mściwych bogów, wzbudzających respekt władców i mężczyzn o nadludzkiej sile. Nieśmiertelność i magia spotykają się z typowo ludzkimi cechami uosabianymi przez śmiertelników. Ludzkie odczucia, takie jak miłość, współczucie, litość kontrastują z bestialstwem, zabijaniem, walką o władzę. To świat, który nie istniał naprawdę, ale zaludniający go osobnicy symbolizują określone zachowania i typy ludzkie - dumnych, nie znoszących sprzeciwu przywódców, bezdusznych zabijaków, podłych zazdrośników, marzących o wolności buntowników. Główny bohater filmu różni się od swoich ciemnowłosych i brodatych braci Tytanów nie tylko wyglądem i siłą. Jest marzycielem i idealistą, lecz potrafi zachować zdrowy rozsądek i tylko w ostateczności korzysta z magicznych atrybutów, takich jak hełm umożliwiający niewidzialność.
Film imponuje stroną wizualną - dekoracje, kostiumy i zdjęcia są stylowe, eleganckie, pasujące do czasów starożytnych. Jaskinie Hadesu są mroczne i niepokojące, nie zobaczymy tu Pól Elizejskich, lecz Tartar, miejsce najcięższych kar, gdzie Syzyf zmuszony jest wtaczać na górę ogromny głaz, a wygłodniały sęp zjada wątrobę przykutemu do skały Prometeuszowi. W takim właśnie miejscu zakończyli swoje panowanie tytułowi Tytani. Pokonani przez Zeusa i strąceni do Tartaru mają szansę opuścić piekło Hadesu za odpowiednią cenę. Aby uzyskać wolność trzeba wykazać się odwagą, sprytem, przebiegłością, a przy okazji można osiągnąć znacznie więcej - bezcenną przyjaźń, wdzięczność ludu, a także miłość. Ta fantastyczno-przygodowa historia została opowiedziana z lekkością i brawurą. Kaskaderskie wyczyny, dobre efekty specjalne i dopracowana strona techniczna gwarantują wysokiej klasy rozrywkę, a świetna muzyka i doborowa obsada sprawiają, że film jeszcze bardziej zyskuje na atrakcyjności.
Życie w antycznej Grecji oraz przybycie Tytanów do świata ludzi świetnie zilustrował muzycznie Carlo Rustichelli. Motyw tytułowy przypomina marsz zwycięstwa - rytmiczny utwór o wojownikach, którzy idą na bitwę z uśmiechem na ustach, by odnieść triumf, pokonać wrogów i uzyskać wymarzoną wolność. Debiutującemu reżyserowi, wspieranemu przez doświadczonego producenta, Franco Cristaldiego, udało się zgromadzić na planie znakomitych aktorów. W rolę króla Kadmosa wcielił się dostojny i władczy Pedro Armendáriz (który w 1963 popełnił samobójstwo), jego żonę Hermionę zagrała elegancka i dumna Antonella Lualdi, a księżniczkę Antiope - delikatna i sympatyczna Francuzka Jacqueline Sassard. Popis sprawności dał tutaj odtwórca roli młodego Tytana Kriosa, Giuliano Gemma, który był wcześniej zapaśnikiem i bokserem. W filmie nie tylko jednak pokazuje umiejętność walki wręcz, lecz także wykonuje gimnastyczne akrobacje, brawurowe skoki, nurkuje i pływa. Nie schodzi mu z twarzy zawadiacki uśmiech - to typowy awanturnik, który najpierw potrafi zuchwale i niemądrze wpaść w kłopoty, by z gracją i finezją wyjść z nich bez szwanku. A towarzyszy mu francuski czarnoskóry kulturysta Serge Nubret.
Przybycie Tytanów to bardzo dobry, pomysłowy i profesjonalnie zrobiony, film przygodowy. Ennio De Concini i Duccio Tessari napisali interesujący scenariusz, który dla aktorów i reszty ekipy okazał się ciekawym wyzwaniem. Sporo tu świetnych pomysłów, niektóre powodują uśmiech (np. kiedy Krios staje się niewidzialny), inne zaskakują kreatywnym wykorzystaniem mitycznych motywów (posągi jak koń trojański). Skromnie i bezkrwawo, lecz sprawnie i z pomysłem zainscenizowano przedstawienia, takie jak pojedynek Kriosa z Murzynem oraz zabawa z bykiem na arenie. Ale nawet w scenach dialogowych widać ciekawą inscenizację, czego przykładem są rozmowy Kriosa i Antiope, podczas których oboje oddzieleni są więziennymi kratami, co podkreśla ich zniewolenie, pozorną bezradność i marzenia o lepszym życiu.
Przyjemny i sympatyczny film, który może wywołać wiele frajdy. Historii w nim opowiedzianej nie należy traktować poważnie, bo to przede wszystkim zabawa, mająca dostarczyć rozrywki i satysfakcji z tego, że po raz kolejny zło zostało pokonane, a szlachetni bohaterowie osiągnęli swój cel. Wspaniałe widowisko z dobrą przygodową akcją, nie rezygnujące z odrobiny humoru i szaleństwa. Korzystająca z mitologicznych bohaterów opowieść przygodowo-awanturnicza o jasnowłosym Tytanie, który poznając uroki starożytnej Grecji i jej mieszkańców przygotowuje się do momentu, który odmieni jego życie - walki ze złym królem marzącym o boskiej władzy, sile i nieśmiertelności. Mimo iż Tessari nie był jeszcze doświadczonym reżyserem mądrze wykorzystał spory budżet i malownicze scenerie we Włoszech i Hiszpanii, by opowiedzieć fascynującą baśniową historię pełną niesamowitych przygód i niezwykłych bohaterów.
Nie słyszałam o tym filmie, ale już wiem, że mi się spodoba. Muszę się rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńO tym filmie usłyszałem od mojego ojca. Opowiadał mi, że oglądał go dawno temu i bardzo mu się podobał. Tak więc, poszukałem tego filmu i okazało się, że mnie również przypadł do gustu. Mimo że oglądałem w wersji oryginalnej (włoskiej) bez napisów. Fabułę zrozumiałem, dialogów już nie bardzo ;)
OdpowiedzUsuńSe nie podyskutujemy, moja znajomośc peplum jest bliska zera. Kiedys tam szukałem ,,Syna Spartakusa'' Corbucciego i ,,Kolosa z Rodos'' Leone, ale bez rezultatu. Gemma faktycznie nieżle wytrenowany ( był akrobatą cyrkowym) , w spaghetti westernach z jego udziałem zawsze było mnóstwo ,,fist fightingu'' , gdzie się nie oszczędzał. Tessariego widziałem nie tak dawno całkiem niezłe polizio - ,,Tony Arzenta'' z Alainem Delonem. Dużo dobrego słyszałem z kolei o jego giallo ,,Bloodstained Butterfly'' z Helmutem Bergerem. Co ciekawe, ten film był w Polsce w kinach( w 70-tych)pt. ,,Nieuchwytny Morderca''. Było wtedy parę takich perełeczek, jak np. ,,Ślady'' Luigi Bazzoniego ( mam, ale po włosku, a tu akurat bez napisów, się za bardzo nie da), czy absolutny rarytas ,,Spokojne Miejsce na Wsi'' Elio Petriego ( Franco Nero & Vannesa Redgrave) - jak dotąd nie trafiłem.
OdpowiedzUsuńMoja znajomość peplum też jest bliska zeru, ale nie gardzę żadnym gatunkiem, więc postanowiłem przynajmniej jeden film peplum zaliczyć. W dodatku ten film Tessariego jest chyba zaliczany do najlepszych filmów z włoskiej odmiany kina sandałowego. Ale "Kolosa z Rodos" też bym chętnie obejrzał, ze względu na osobę reżysera. Przypomina mi się z dzieciństwa jeszcze taki film pt. "Kat wenecki" z Lexem Barkerem ("Il boia di Venezia", reż. Luigi Capuano). Wtedy mi się podobał, ale nie wiem, jak bym go odebrał dzisiaj.
OdpowiedzUsuńw autobiografii Scorsesego ,,Pasja i Blużnierstwo'' jest mowa o filmie ,,Stu Jeżdżców''z 64r, reż Vittorio Cottafavi. W sumie nie jest to peplum - akcja dzieje się w średniowiecznej Hiszpanii podczas walk z Maurami, vide ,,El Cid''. Ma to byc jakiś wyjątkowo oryginalny i śmiały formalnie obraz, z pogranicza eksperymentu.
OdpowiedzUsuńOgólnie, nie mam nic przeciwko, stare przygodówki mają swój urok.
Bardzo solidna recenzja napisana przez Mariusza. Dziękuję. /Tylko jedna uwaga - raz autor mówi, ze film jest wysokobudżetową produkcją a raz "że mimo skromnego budżetu" - oczywiście film był wysokobudżetowy/. Film kręcony był we Włoszech i Hiszpanii. Ciekawostką jest tu fakt iż efekty specjalne robił Polak Józef Natanson (Joseph Nathanson). Film wszedł na polskie ekrany w 1965 roku. W tej szarej, smętnej rzeczywistości PRLu na ekrany wszedł film przygodowo-mitologiczny ze wspaniałą akcją, niezłomnymi herosami, pięknymi kobietami, świetnym aktorstwem, plenerami kręconymi w najpiękniejszych zakątkach Włoch i Hiszpanii. No i dowcipem - ten film był pastiszem, doskonałym pastiszem i łabędzim śpiewem tego gatunku filmowego - z którego do Polski dotarło tylko kilka filmów [300 Spartan, Upadek Cesarstwa Rzymskiego, Wojna Trojańska].
OdpowiedzUsuńCzegóż więcej trzeba dla młodego widza spragnionego przygody. Do tej pory zobaczyłem ten film ponad 700 razy... a szkoda że jest on już prawie zupełnie zapomniany w Polsce. W kinach film ten obejrzało prawie 5 milionów widzów - wynik o jakim może pomarzyć sobie nie jeden film goszczący obecnie na naszych ekranach. I zajął na liście najbardziej kasowych filmów wyświetlanych po wojnie w Polsce - 44 miejsce [ta pozycja zmieniała się w zależności od roku - ale zawsze było to w pierwszej 50].
Niedawno natknąłem się, bodaj w FilmWeb-ie, na wspomnienia kogoś kto dwa dni stał w kolejce po bilety na ten film w warszawskiej Filmotece, na początku lat 70tych. Dużo ciekawostek o tym filmie znajdziesz na mojej stronie poświęconej temu filmowi :http://www.facebook.com/pages/Przybycie-Tytan%C3%B3w-ARRIVANO-I-TITANI-/135805079838570 ZD
Dzięki za komentarz :D Wiele z tego co napisałeś nie wiedziałem. Co do recenzji to chyba nie napisałem, że to była produkcja wysokobudżetowa. Napisałem, że budżet był niewielki, bo z tego co mi wiadomo to filmy peplum kręcone były głównie w lokalnych plenerach i z udziałem niezbyt popularnych aktorów, którzy nie żądali zbyt dużych honorariów. Dzięki takiemu ograniczaniu wydatków było możliwe osiągnięcie większego sukcesu kasowego. Po prostu Włosi w ten sposób uczyli się na błędach Amerykanów. Amerykańskie wytwórnie wydawały wiele milionów na produkcje historyczne, co czasem groziło bankructwem. Włosi tak nie ryzykowali i dzięki temu kręcili mnóstwo tego typu filmów, po kilkanaście rocznie. Dlatego często powstawały produkcje kiczowate i chaotyczne, przez co włoskie peplum cieszy się raczej złą sławą i ma nielicznych fanów. Ale "Przybycie Tytanów" to ponoć wyjątek i jeden z najlepszych filmów gatunku, dlatego postanowiłem o nim napisać :)
OdpowiedzUsuńNo dobrze, no to od początku - film ten jest wyjątkiem bo jeden z nielicznych (może dodałbym tu jeszcze "Spartakusa" R.Fredy z 1952, "Kolosa z Rodos","Wojnę trojańską" i "Ostatnie dni Pompei") a może i jedyny z tak wysokim budżetem film peplum nakręcony przez włochów. Duccio Tessari był scenarzystą wielu filmów tego gatunku i zniechęcony trochę użeraniem się z reżyserami postanowił sam nakręcić film. Jak wspominał Serge Nubret, film był nakręcony z przepychem i nie żałowano pieniędzy na nic - zatrudniono uznane gwiazdy: Pedro Armendariza(Maksyk), Antonelle Lualdi (Włochy), J. Sassard (Francuzka która wtedy była jedna z najpopularniejszych gwiazd we Włoszech), plenery kręcono we Włoszech, w Madrycie, na wybrzeżach Huelwy i jednej z najpiękniejszych jaskiń Europy (Gruta de las Maravillas) niedaleko Araceny. Swoją droga Nubret wspomina, że zawodowi aktorzy traktowali jego i Gemmę z wyższością i raczej lekceważąco.Gemma i Nubret przeszli tez dwumiesięczny obóz kaskadersko treningowy na potrzeby tego filmu. Jak widać tez z filmu, nie szczędzono pieniędzy na kostiumy i dekoracje - same nazwiska z ekipy technicznej mówią same za siebie. U mnie na stronie, na Facebooku wymieniam dokonania i filmy prawie całej ekipy technicznej.
OdpowiedzUsuńJeszcze a propos sprostowania - ktoś napisał, że Gemma był artystą cyrkowym - nie prawda, nigdy nie był nim. Od zawsze chciał być aktorem i kręcił się przy wytwórniach filmowych, statystując w wielu filmach przed "Tytanami", m.in. w "Ben Hurze". Faktem jest tez, że zagrał w drugiej połowie lat 60tych artystę cyrkowego w jakimś filmie sensacyjnym.
Tessari tez wspominał, że jego scenariusz zapowiadał film peplum kręcony na serio, dopiero podczas kręcenia z aktorami film przybrał formę pastiszu, lekkiej parodii filmów z bicepsami. Tessari i Gemma powoływali się przy tym, że takim ideałem podczas kręcenia "Tytanów" był dla nich film "Karmazynowy pirat" z Lancasterem.
I tylko szkoda, że film wszedł na ekrany w roku 1962 kiedy to juz w następnym roku rozpoczyna się moda na spaghetti westerny. Gemma zagrał w wielu, wielu westernach. Szkoda bo wydawał się stworzony do filmów peplum.
Pozdrawiam Zbyszek
Dzięki, nie znałem takich szczegółów. To z Gemmą było podobnie jak z Lancasterem, który po zagraniu w dwóch filmach przygodowych (Płomień i strzała, Karmazynowy pirat) zaczął grać w wielu westernach i do filmów przygodowych już nie wrócił, choć wydawał się stworzony do takich awanturniczych ról, no i Lancaster był ponoć akrobatą cyrkowym ;) Co do Gemmy to zaś czytałem, że był zapaśnikiem i bokserem, ale faktycznie nie słyszałem nic o tym, aby był artystą cyrkowym...
OdpowiedzUsuńPS. Poprawiłem ostatnie zdanie recenzji dotyczące budżetu ;)
Pozdrawiam
gdzie moge obejrzec ten film na komputerze
OdpowiedzUsuńChodziliśmy na ten film po 10 razy,aby obeirzeć Serge Nubreta..Póżniej ,za 10 lat znów zafascynował nas Bruce Lee.
OdpowiedzUsuń