Przybycie Tytanów

Arrivano i titani (1962 / 110 minut)
reżyseria: Duccio Tessari
scenariusz: Ennio De Concini, Duccio Tessari

Debiut reżyserski Tessariego to przygodowy spektakl w stylu inspirowanych grecką mitologią i antyczną historią filmów peplum. Znany z inwestowania w ambitne dzieła producent Franco Cristaldi postawił tym razem na barwne widowisko przygodowe. Dzięki jego finansowemu wsparciu i zatrudnieniu odpowiednich fachowców powstał film, który nie wygląda gorzej niż realizowane w tym samym czasie hollywoodzkie superprodukcje historyczne. A fabuła w ciekawy sposób łączy mitologię i przygodę z wizją starożytnej Grecji. Jeden z Tytanów, zwinny i inteligentny Krios, opuszcza podziemne jaskinie Hadesu i trafia na Kretę, rządzoną przez samozwańczego Kadmosa. Pozbawiony boskiej mocy Tytan otrzymuje szansę, by uwolnić siebie i swoich braci od męczarni w Tartarze - musi tylko doprowadzić do upadku króla Kadmosa. Bezwzględny władca Krety zabił swoją żonę, poślubił zimną i wyrachowaną kochankę oraz uwięził swoją córkę, bo zgodnie z przepowiednią, gdy córka się zakocha nastąpi kres jego władzy. I nietrudno przewidzieć, że to właśnie Krios zakocha się w królewskiej córce - z wzajemnością.


Świat greckiej mitologii to magiczny świat pełen okrutnych i mściwych bogów, wzbudzających respekt władców i mężczyzn o nadludzkiej sile. Nieśmiertelność i magia spotykają się z typowo ludzkimi cechami uosabianymi przez śmiertelników. Ludzkie odczucia, takie jak miłość, współczucie, litość kontrastują z bestialstwem, zabijaniem, walką o władzę. To świat, który nie istniał naprawdę, ale zaludniający go osobnicy symbolizują określone zachowania i typy ludzkie - dumnych, nie znoszących sprzeciwu przywódców, bezdusznych zabijaków, podłych zazdrośników, marzących o wolności buntowników. Główny bohater filmu różni się od swoich ciemnowłosych i brodatych braci Tytanów nie tylko wyglądem i siłą. Jest marzycielem i idealistą, lecz potrafi zachować zdrowy rozsądek i tylko w ostateczności korzysta z magicznych atrybutów, takich jak hełm umożliwiający niewidzialność.


Film imponuje stroną wizualną - dekoracje, kostiumy i zdjęcia są stylowe, eleganckie, pasujące do czasów starożytnych. Jaskinie Hadesu są mroczne i niepokojące, nie zobaczymy tu Pól Elizejskich, lecz Tartar, miejsce najcięższych kar, gdzie Syzyf zmuszony jest wtaczać na górę ogromny głaz, a wygłodniały sęp zjada wątrobę przykutemu do skały Prometeuszowi. W takim właśnie miejscu zakończyli swoje panowanie tytułowi Tytani. Pokonani przez Zeusa i strąceni do Tartaru mają szansę opuścić piekło Hadesu za odpowiednią cenę. Aby uzyskać wolność trzeba wykazać się odwagą, sprytem, przebiegłością, a przy okazji można osiągnąć znacznie więcej - bezcenną przyjaźń, wdzięczność ludu, a także miłość. Ta fantastyczno-przygodowa historia została opowiedziana z lekkością i brawurą. Kaskaderskie wyczyny, dobre efekty specjalne i dopracowana strona techniczna gwarantują wysokiej klasy rozrywkę, a świetna muzyka i doborowa obsada sprawiają, że film jeszcze bardziej zyskuje na atrakcyjności.


Życie w antycznej Grecji oraz przybycie Tytanów do świata ludzi świetnie zilustrował muzycznie Carlo Rustichelli. Motyw tytułowy przypomina marsz zwycięstwa - rytmiczny utwór o wojownikach, którzy idą na bitwę z uśmiechem na ustach, by odnieść triumf, pokonać wrogów i uzyskać wymarzoną wolność. Debiutującemu reżyserowi, wspieranemu przez doświadczonego producenta, Franco Cristaldiego, udało się zgromadzić na planie znakomitych aktorów. W rolę króla Kadmosa wcielił się dostojny i władczy Pedro Armendáriz (który w 1963 popełnił samobójstwo), jego żonę Hermionę zagrała elegancka i dumna Antonella Lualdi, a księżniczkę Antiope - delikatna i sympatyczna Francuzka Jacqueline Sassard. Popis sprawności dał tutaj odtwórca roli młodego Tytana Kriosa, Giuliano Gemma, który był wcześniej zapaśnikiem i bokserem. W filmie nie tylko jednak pokazuje umiejętność walki wręcz, lecz także wykonuje gimnastyczne akrobacje, brawurowe skoki, nurkuje i pływa. Nie schodzi mu z twarzy zawadiacki uśmiech - to typowy awanturnik, który najpierw potrafi zuchwale i niemądrze wpaść w kłopoty, by z gracją i finezją wyjść z nich bez szwanku. A towarzyszy mu francuski czarnoskóry kulturysta Serge Nubret.


Przybycie Tytanów to bardzo dobry, pomysłowy i profesjonalnie zrobiony, film przygodowy. Ennio De Concini i Duccio Tessari napisali interesujący scenariusz, który dla aktorów i reszty ekipy okazał się ciekawym wyzwaniem. Sporo tu świetnych pomysłów, niektóre powodują uśmiech (np. kiedy Krios staje się niewidzialny), inne zaskakują kreatywnym wykorzystaniem mitycznych motywów (posągi jak koń trojański). Skromnie i bezkrwawo, lecz sprawnie i z pomysłem zainscenizowano przedstawienia, takie jak pojedynek Kriosa z Murzynem oraz zabawa z bykiem na arenie. Ale nawet w scenach dialogowych widać ciekawą inscenizację, czego przykładem są rozmowy Kriosa i Antiope, podczas których oboje oddzieleni są więziennymi kratami, co podkreśla ich zniewolenie, pozorną bezradność i marzenia o lepszym życiu. 


Przyjemny i sympatyczny film, który może wywołać wiele frajdy. Historii w nim opowiedzianej nie należy traktować poważnie, bo to przede wszystkim zabawa, mająca dostarczyć rozrywki i satysfakcji z tego, że po raz kolejny zło zostało pokonane, a szlachetni bohaterowie osiągnęli swój cel. Wspaniałe widowisko z dobrą przygodową akcją, nie rezygnujące z odrobiny humoru i szaleństwa. Korzystająca z mitologicznych bohaterów opowieść przygodowo-awanturnicza o jasnowłosym Tytanie, który poznając uroki starożytnej Grecji i jej mieszkańców przygotowuje się do momentu, który odmieni jego życie - walki ze złym królem marzącym o boskiej władzy, sile i nieśmiertelności. Mimo iż Tessari nie był jeszcze doświadczonym reżyserem mądrze wykorzystał spory budżet i malownicze scenerie we Włoszech i Hiszpanii, by opowiedzieć fascynującą baśniową historię pełną niesamowitych przygód i niezwykłych bohaterów.

11 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tym filmie, ale już wiem, że mi się spodoba. Muszę się rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tym filmie usłyszałem od mojego ojca. Opowiadał mi, że oglądał go dawno temu i bardzo mu się podobał. Tak więc, poszukałem tego filmu i okazało się, że mnie również przypadł do gustu. Mimo że oglądałem w wersji oryginalnej (włoskiej) bez napisów. Fabułę zrozumiałem, dialogów już nie bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Se nie podyskutujemy, moja znajomośc peplum jest bliska zera. Kiedys tam szukałem ,,Syna Spartakusa'' Corbucciego i ,,Kolosa z Rodos'' Leone, ale bez rezultatu. Gemma faktycznie nieżle wytrenowany ( był akrobatą cyrkowym) , w spaghetti westernach z jego udziałem zawsze było mnóstwo ,,fist fightingu'' , gdzie się nie oszczędzał. Tessariego widziałem nie tak dawno całkiem niezłe polizio - ,,Tony Arzenta'' z Alainem Delonem. Dużo dobrego słyszałem z kolei o jego giallo ,,Bloodstained Butterfly'' z Helmutem Bergerem. Co ciekawe, ten film był w Polsce w kinach( w 70-tych)pt. ,,Nieuchwytny Morderca''. Było wtedy parę takich perełeczek, jak np. ,,Ślady'' Luigi Bazzoniego ( mam, ale po włosku, a tu akurat bez napisów, się za bardzo nie da), czy absolutny rarytas ,,Spokojne Miejsce na Wsi'' Elio Petriego ( Franco Nero & Vannesa Redgrave) - jak dotąd nie trafiłem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja znajomość peplum też jest bliska zeru, ale nie gardzę żadnym gatunkiem, więc postanowiłem przynajmniej jeden film peplum zaliczyć. W dodatku ten film Tessariego jest chyba zaliczany do najlepszych filmów z włoskiej odmiany kina sandałowego. Ale "Kolosa z Rodos" też bym chętnie obejrzał, ze względu na osobę reżysera. Przypomina mi się z dzieciństwa jeszcze taki film pt. "Kat wenecki" z Lexem Barkerem ("Il boia di Venezia", reż. Luigi Capuano). Wtedy mi się podobał, ale nie wiem, jak bym go odebrał dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  5. w autobiografii Scorsesego ,,Pasja i Blużnierstwo'' jest mowa o filmie ,,Stu Jeżdżców''z 64r, reż Vittorio Cottafavi. W sumie nie jest to peplum - akcja dzieje się w średniowiecznej Hiszpanii podczas walk z Maurami, vide ,,El Cid''. Ma to byc jakiś wyjątkowo oryginalny i śmiały formalnie obraz, z pogranicza eksperymentu.
    Ogólnie, nie mam nic przeciwko, stare przygodówki mają swój urok.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo solidna recenzja napisana przez Mariusza. Dziękuję. /Tylko jedna uwaga - raz autor mówi, ze film jest wysokobudżetową produkcją a raz "że mimo skromnego budżetu" - oczywiście film był wysokobudżetowy/. Film kręcony był we Włoszech i Hiszpanii. Ciekawostką jest tu fakt iż efekty specjalne robił Polak Józef Natanson (Joseph Nathanson). Film wszedł na polskie ekrany w 1965 roku. W tej szarej, smętnej rzeczywistości PRLu na ekrany wszedł film przygodowo-mitologiczny ze wspaniałą akcją, niezłomnymi herosami, pięknymi kobietami, świetnym aktorstwem, plenerami kręconymi w najpiękniejszych zakątkach Włoch i Hiszpanii. No i dowcipem - ten film był pastiszem, doskonałym pastiszem i łabędzim śpiewem tego gatunku filmowego - z którego do Polski dotarło tylko kilka filmów [300 Spartan, Upadek Cesarstwa Rzymskiego, Wojna Trojańska].
    Czegóż więcej trzeba dla młodego widza spragnionego przygody. Do tej pory zobaczyłem ten film ponad 700 razy... a szkoda że jest on już prawie zupełnie zapomniany w Polsce. W kinach film ten obejrzało prawie 5 milionów widzów - wynik o jakim może pomarzyć sobie nie jeden film goszczący obecnie na naszych ekranach. I zajął na liście najbardziej kasowych filmów wyświetlanych po wojnie w Polsce - 44 miejsce [ta pozycja zmieniała się w zależności od roku - ale zawsze było to w pierwszej 50].
    Niedawno natknąłem się, bodaj w FilmWeb-ie, na wspomnienia kogoś kto dwa dni stał w kolejce po bilety na ten film w warszawskiej Filmotece, na początku lat 70tych. Dużo ciekawostek o tym filmie znajdziesz na mojej stronie poświęconej temu filmowi :http://www.facebook.com/pages/Przybycie-Tytan%C3%B3w-ARRIVANO-I-TITANI-/135805079838570 ZD

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za komentarz :D Wiele z tego co napisałeś nie wiedziałem. Co do recenzji to chyba nie napisałem, że to była produkcja wysokobudżetowa. Napisałem, że budżet był niewielki, bo z tego co mi wiadomo to filmy peplum kręcone były głównie w lokalnych plenerach i z udziałem niezbyt popularnych aktorów, którzy nie żądali zbyt dużych honorariów. Dzięki takiemu ograniczaniu wydatków było możliwe osiągnięcie większego sukcesu kasowego. Po prostu Włosi w ten sposób uczyli się na błędach Amerykanów. Amerykańskie wytwórnie wydawały wiele milionów na produkcje historyczne, co czasem groziło bankructwem. Włosi tak nie ryzykowali i dzięki temu kręcili mnóstwo tego typu filmów, po kilkanaście rocznie. Dlatego często powstawały produkcje kiczowate i chaotyczne, przez co włoskie peplum cieszy się raczej złą sławą i ma nielicznych fanów. Ale "Przybycie Tytanów" to ponoć wyjątek i jeden z najlepszych filmów gatunku, dlatego postanowiłem o nim napisać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No dobrze, no to od początku - film ten jest wyjątkiem bo jeden z nielicznych (może dodałbym tu jeszcze "Spartakusa" R.Fredy z 1952, "Kolosa z Rodos","Wojnę trojańską" i "Ostatnie dni Pompei") a może i jedyny z tak wysokim budżetem film peplum nakręcony przez włochów. Duccio Tessari był scenarzystą wielu filmów tego gatunku i zniechęcony trochę użeraniem się z reżyserami postanowił sam nakręcić film. Jak wspominał Serge Nubret, film był nakręcony z przepychem i nie żałowano pieniędzy na nic - zatrudniono uznane gwiazdy: Pedro Armendariza(Maksyk), Antonelle Lualdi (Włochy), J. Sassard (Francuzka która wtedy była jedna z najpopularniejszych gwiazd we Włoszech), plenery kręcono we Włoszech, w Madrycie, na wybrzeżach Huelwy i jednej z najpiękniejszych jaskiń Europy (Gruta de las Maravillas) niedaleko Araceny. Swoją droga Nubret wspomina, że zawodowi aktorzy traktowali jego i Gemmę z wyższością i raczej lekceważąco.Gemma i Nubret przeszli tez dwumiesięczny obóz kaskadersko treningowy na potrzeby tego filmu. Jak widać tez z filmu, nie szczędzono pieniędzy na kostiumy i dekoracje - same nazwiska z ekipy technicznej mówią same za siebie. U mnie na stronie, na Facebooku wymieniam dokonania i filmy prawie całej ekipy technicznej.
    Jeszcze a propos sprostowania - ktoś napisał, że Gemma był artystą cyrkowym - nie prawda, nigdy nie był nim. Od zawsze chciał być aktorem i kręcił się przy wytwórniach filmowych, statystując w wielu filmach przed "Tytanami", m.in. w "Ben Hurze". Faktem jest tez, że zagrał w drugiej połowie lat 60tych artystę cyrkowego w jakimś filmie sensacyjnym.
    Tessari tez wspominał, że jego scenariusz zapowiadał film peplum kręcony na serio, dopiero podczas kręcenia z aktorami film przybrał formę pastiszu, lekkiej parodii filmów z bicepsami. Tessari i Gemma powoływali się przy tym, że takim ideałem podczas kręcenia "Tytanów" był dla nich film "Karmazynowy pirat" z Lancasterem.
    I tylko szkoda, że film wszedł na ekrany w roku 1962 kiedy to juz w następnym roku rozpoczyna się moda na spaghetti westerny. Gemma zagrał w wielu, wielu westernach. Szkoda bo wydawał się stworzony do filmów peplum.
    Pozdrawiam Zbyszek

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki, nie znałem takich szczegółów. To z Gemmą było podobnie jak z Lancasterem, który po zagraniu w dwóch filmach przygodowych (Płomień i strzała, Karmazynowy pirat) zaczął grać w wielu westernach i do filmów przygodowych już nie wrócił, choć wydawał się stworzony do takich awanturniczych ról, no i Lancaster był ponoć akrobatą cyrkowym ;) Co do Gemmy to zaś czytałem, że był zapaśnikiem i bokserem, ale faktycznie nie słyszałem nic o tym, aby był artystą cyrkowym...
    PS. Poprawiłem ostatnie zdanie recenzji dotyczące budżetu ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. gdzie moge obejrzec ten film na komputerze

    OdpowiedzUsuń
  11. Chodziliśmy na ten film po 10 razy,aby obeirzeć Serge Nubreta..Póżniej ,za 10 lat znów zafascynował nas Bruce Lee.

    OdpowiedzUsuń