Kino globalne - 12 najlepszych filmów świata

Ostatnio częstym przedmiotem dyskusji był opublikowany przez magazyn Sight & Sound ranking najlepszych filmów świata. I po raz kolejny krytycy i ludzie filmu próbowali przekonać wszystkich, że Obywatel Kane, Osiem i pół i 2001: Odyseja kosmiczna to dzieła wybitne. A przecież w niczym nie są lepsze na przykład od Rambo czy Terminatora. Znawcy biorący udział w takich rankingach trzymają się zwykle reguły, by uwzględniać tylko te produkcje, które przytaczane są w niemal każdym opracowaniu dotyczącym historii kina. Nie widać u nich subiektywnego spojrzenia, jakie cechuje prawdziwych kinomanów, rządzi zaś metoda: „Ten film uznano za wybitny, więc trzeba koniecznie go wyróżnić”.

Takie rankingi osiągają zwykle jeden cel - inspirują do tworzenia własnych zestawień najlepszych filmów. Dla osób, które widziały mnóstwo kinowych produkcji ciężko jest wybrać 10 najlepszych i dlatego, aby ułatwić sobie zadanie, wprowadziłem zasadę, by filmy pochodziły z różnych krajów. W sumie to wybrałem 12 filmów z 10 państw. Tak więc, oprócz zestawu ulubionych dzieł, przedstawiam subiektywny mini-przegląd światowego kina. Musiałem się jednak ograniczyć do półkuli północnej, bo kino afrykańskie i południowoamerykańskie jest mi zupełnie nieznane. Filmy uszeregowane są w kolejności alfabetycznej, ale według krajów, nie tytułów.


Nikita (Francja, 1990), reż. Luc Besson

Zabójczo wciągające kino sensacyjne z wieloznaczną postacią kobiecą - agresywną i pozbawioną zasad ćpunką, która by odkupić swoje winy staje się precyzyjną maszyną do zabijania. Stopniowo zaczyna coraz bardziej doceniać ludzkie życie, próbuje wytrwać i nie dać się złamać systemowi, który ją stworzył. Doskonale zestawiono w filmie brutalny realizm z liryczną historią miłosną. Trzyma w napięciu i wzbudza niepokój.

Szpicel (Francja, 1962), reż. Jean-Pierre Melville

Francuski mistrz kryminału zrealizował wiele arcydzieł (Samuraj, Armia cieni, W kręgu zła), ale to Szpicel jest jego pierwszym prawdziwym arcydziełem, który mimo iż korzysta ze schematów i poetyki amerykańskich filmów noir jest filmem nowatorskim, nieprzewidywalnym, piekielnie inteligentnym, prowokującym do dyskusji i analiz. W pełni autorski dramat kryminalny o złodziejach i kapusiach, gangsterach i gliniarzach, kłamstwach i półprawdach.

Raid (Indonezja, 2011), reż. Gareth Evans

Rozgrywki między facetami nigdy wcześniej nie były tak brutalne i jednocześnie efektowne. Gdy naprzeciwko siebie stają twardzi gliniarze i bezlitośni gangsterzy to otrzymujemy makabryczną rozróbę, podczas której czerwona farba leje się obficie. Wstrząsające, pełne fenomenalnych scen walk kino akcji, rozgrywające się w wieżowcu, który okazuje się pochłaniającą wiele ofiar bestią.

Ukryta forteca (Japonia, 1958), reż. Akira Kurosawa

Film przygodowy o energicznej księżniczce, która po opuszczeniu tytułowej fortecy przemierza wrogie terytoria u boku szlachetnego i rozważnego generała oraz dwóch zachłannych nieudaczników. Pasjonujące i atrakcyjne widowisko z dobrze wyeksponowanym motywem wędrówki i udziałem barwnych postaci. To jeden z najmniej docenianych filmów Kurosawy, a okazuje się prawdziwą perełką, która świeci najjaśniejszym blaskiem.

Bitwa nad Neretwą (Jugosławia, 1969), reż. Veljko Bulajic

Rzetelnie zobrazowane starcia między jugosłowiańskimi partyzantami a realizującym plan czwartej ofensywy faszystowskim zaborcą. Doskonale przedstawione losy pojedynczych ludzi podczas tej krwawej bitwy. A sceny batalistyczne i depresyjny nastrój idealnie podkreślają niszczycielską siłę wojny i zmęczenie ludzi ciągłymi walkami, nie przynoszącymi ostatecznego rozstrzygnięcia.

Tropiciel (Norwegia, 1987), reż. Nils Gaup

Rozgrywająca się 1000 lat temu niesamowita opowieść o młodym człowieku, który w surowych, bezwzględnych warunkach próbuje walczyć z barbarzyńcami, którzy zabili jego rodzinę. Stylowe kino przygodowe, gdzie realizm przenika się z mistycyzmem, a ludzie zdumiewają okrucieństwem. Przez pokryte śniegiem pustkowia, przełęcze i góry toczy się wędrówka, będąca metaforyczną drogą ku dorosłości.

Jak rozpętałem drugą wojnę światową (Polska, 1969), 
reż. Tadeusz Chmielewski

Dlaczego z polskich filmów wybrałem akurat ten? Bo ten film można oglądać wielokrotnie i nigdy się nie znudzi. Spora dawka humoru, mnogość postaci, imponująca ilość genialnych scen i doskonale wykorzystane stereotypy dotyczące różnych narodów. To historia Polaka, który poprzez ciąg zabawnych perypetii w końcu udowadnia, że jest bohaterem zdolnym do każdych poświęceń, by przysłużyć się ojczyźnie.
 
Rio Bravo (USA, 1959), reż. Howard Hawks

Zachwycający prostotą klasyk westernu i pierwszorzędny reprezentant tzw. amerykańskiej tradycji. Elementy typowo rozrywkowe, takie jak humor, akcja, romans i wstawki muzyczne kontrastują tu z genialnym rozbudowaniem charakterów postaci i znakomicie sfilmowaną kroniką tamtych czasów. Według tej kroniki zakończył się okres podboju Zachodu i przemierzania otwartych przestrzeni, a ludzie osiedlili się w miasteczkach, do których dotarły prawo pięści i anarchia.

Nędzne psy (Wielka Brytania, 1971), reż. Sam Peckinpah

Położony w Kornwalii dom i mieszkający w nim ludzie stają w obliczu zagrożenia ze strony sfory bezlitosnych „psów”, którzy wkraczają na prywatny teren i spotykają się ze stanowczą defensywą. Mocny i bezkompromisowy thriller o narastającej w człowieku agresji i o plugawych osobnikach, którzy by odnieść satysfakcję stosują gwałt i represje. Pełen niedomówień film, który można interpretować na wiele sposobów.

Czarny korsarz (Włochy, 1976), reż. Sergio Sollima

Znakomite kino przygodowe pokazujące fascynujący świat morskich awanturników. Wszystko co najlepsze w filmach przygodowych lub korsarskich można znaleźć w tym filmie. Interesujący spektakl o braterstwie, miłości i nienawiści, zemście, honorze i lojalności oraz o walce pomiędzy osobnikami o czarnej duszy. Barwne postacie, dynamiczna akcja, intrygująca fabuła, zawierająca sporą ilość ciekawych motywów i scen.

Siedem czarnych nut (Włochy, 1977), reż. Lucio Fulci

Prawdziwy klejnot i niekwestionowany majstersztyk w gatunku kryminalnego thrillera. Kobieta, która widzi więcej niż inni, tajemniczy morderca, który zamurowuje swoje ofiary, zagadka, która rozwiązywana jest w sposób błyskotliwy. Scenariusz poskładany z takich czynników wraz z mistrzowską reżyserią i skoncentrowaniem uwagi na intrydze doprowadziły do powstania fascynującego, trzymającego w nieustającej niepewności filmu giallo.

Los człowieka (ZSRR, 1959), reż. Siergiej Bondarczuk

Liryczna i refleksyjna opowieść o destrukcyjnym wpływie wojny na ludzką psychikę. Wcielenie do wojska jest początkiem drogi, która prowadzi człowieka do zniszczenia wszystkiego, co dla niego najcenniejsze. Przejmujący dramat o cierpieniu i wewnętrznej walce kontrastującej z walką zbrojną, która pochłonęła wiele ofiar - nie tylko żołnierzy, ale też kobiet i dzieci. Zakończenie zgodne jest ze starym porzekadłem - nadzieja umiera ostatnia.

16 komentarze:

  1. bardzo ambitna ale i przewidywalna lista muszę przyznać; zaskoczyła mnie tylko obecność Raid, osobiście umieściłabym go na liście najgorszych, a nie najlepszych produkcji; skąd taki wybór?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie ten film pozytywnie zaskoczył, a poza tym lubię kino akcji z elementami walk wschodnich. Takie kino z reguły jest pomijane w tego typu rankingach, więc postanowiłem dla nich znaleźć miejsce wśród najlepszych :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie ,,The Raid'' to na chwilę obecną film roku. Takiego fenomenalnego martiala nie widziałem od bardzo dawna, w swojej kategorii to dzieło wybitne - takie ,, Osiem i pół'' kina kopanego - OSIEM szybkich na ryj i but z PÓŁobrotu :D
    Ogólnie, cóż... wybór subiektywny, u mnie inaczej by to wyglądało, choc te pozycje , które widziałem ( większośc), to filmy które lubię, jeden nawet uwielbiam -,, Straw Dogs''.
    Brakuje mi reprezentantów kinematografii Australii, Hiszpanii, Rosji i Czech.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Hiszpanią i Czechami mam problem, bo z tych krajów niewiele widziałem filmów, które by mi przypadły do gustu. "Kapitan Alatriste" z Hiszpanii oraz "Ciemnoniebieski świat" z Czech to chyba jedyne filmy z tych krajów, które w miarę mi się podobały. Nie uważam, że są rewelacyjne, ale nie przypominam sobie, bym oglądał lepsze filmy hiszpańskie bądź czeskie.
    Lubię niektóre rosyjskie lub niemieckie dramaty, ale jednak zamiast tego rodzaju "smutów" wolałem dodać filmy bardziej żywe, dynamiczne :)
    A z Australii to pewnie bym wybrał "Propozycję", bo np. słynny "Piknik pod Wiszącą Skałą" mnie nie zachwycił.
    Co do "The Raid" to pamiętam, że przy notce dot. kina akcji XXI wieku wspomniałeś, że to film roku i arcydzieło w swoim gatunku. Ja mogę to potwierdzić, film naprawdę świetny, a zestawienie go obok takiego filmu jak "Napij się ze mną" idealnie według mnie pokazuje jak kino martial arts się zmieniło na przestrzeni 45 lat.
    Wiadomo, wybór subiektywny, jak napisałem we wstępie: "Takie rankingi osiągają zwykle jeden cel - inspirują do tworzenia własnych zestawień najlepszych filmów" :D

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie , byłoby tak:
    - Czechy ( nie CSRS ) - ,, Rok Diabła''
    - Rosja ( nie ZSRR ) - ,, Spaleni Słońcem ''
    - Hiszpania - ,, Perdita Durango'' I ,, Sex i Lucia'' ex aequo
    - Australia - ,, Piknik Pod Wiszącą Skałą''
    Fakt, że trudno czasami taką selekcję przeprowadzic. Dla tego chyba lepiej za dużo nie myślec przy tym, niech pierwotne emocje decydują :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tych filmów nie widziałem, poza "Piknikiem", który mnie rozczarował. A oglądałeś może "hiszpańską odpowiedź na Pulp Fiction" czyli film "Po śmierci o nas zapomną"? Ja nie widziałem, ale słyszałem, że jest bardzo dobry :)
    Z rosyjskich to bardziej cenię stare kino (czyli jednak ZSRR) i pewnie wybrałbym tu "Los człowieka" Bondarczuka albo "Balladę o żołnierzu" Czuchraja.
    Prawdę mówiąc nie myślałem zbyt dużo nad powyższym zestawieniem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie widziałem, nawet o tym nie słyszałem. Postaram się do tego dotrzec, skoro warto. Radzieckie kino jest świetne, ja bym raczej typował ,, Andrieja Rublowa'' Tarkowskiego, ,, Aleksandra Newskiego''Eisensteina ( to się nigdy nie zestarzeje), a z kameralnych filmów o II wojnie, to na pewno ,, Żurawie...'' Kałatozowa. No i na pewno ,, Agonię'' i ,, Idż i Patrz'' Klimowa, które miałem przyjemnośc oglądac na dużym ekranie.
    A ,, Spalonych Słońcem'' Michałkowa, to szczerze polecam. Rzadko kiedy Oscar za film zagraniczny tak słusznie się należał.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Raid" też bym nie umieścił. Cholernie mi sie ten film nie podobał. Owszem, walki ekstra, ale w pewnym momencie totalnie zaczęły mnie nudzić.

    quentinho

    OdpowiedzUsuń
  9. "Ostatnio częstym przedmiotem dyskusji był opublikowany przez magazyn Sight & Sound ranking najlepszych filmów świata. I po raz kolejny krytycy i ludzie filmu próbowali przekonać wszystkich, że Obywatel Kane, Osiem i pół i 2001: Odyseja kosmiczna to dzieła wybitne. A przecież w niczym nie są lepsze na przykład od Rambo czy Terminatora." - jeśli to jest żart, to Ci się udał. Wiłam się ze śmiechu przez 10 minut. Rambo czy Terminator to rozrywka, nie sztuka. Ich oglądanie nie wymaga szczególnej inteligencji, nie prowokuje do dyskusji. Jasne, że to kultowe filmy i nie neguję tego, ale jest od nich z jakieś 1000 lepszych filmów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwsze trzy pozycje z magazynu Sight & Sound to:

    1. Vertigo
    2. Citizen Kane
    3. Tokijska Opowieść

    Magazyn jest wydawany przez BFI. Ranking jest stworzony przez magazyn czy BFI, wie ktoś może?

    Do Peckinpah'a

    "Obywatel Kane, Osiem i pół i 2001: Odyseja kosmiczna to dzieła wybitne. A przecież w niczym nie są lepsze na przykład od Rambo czy Terminatora."

    Z tym zdaniem się zgodzić nie mogę. Obywatel Kane i 2001: Odyseja Kosmiczna - która za cholere nie może mi się spodobać, są dziełami wybitnymi i są lepsze. Są filmami, które nie służą rozrywce jako takiej. Filmy nie zawsze nas mają cieszyć. Film jest rozmową.


    Do Kasi:

    "Rambo i Terminator to rozrywka, nie sztuka (...) nie prowokuję do dyskusji."

    Oczywiście, że tak z tym, że nie do końca. Sztuka, a co to jest sztuka? Film nie jest sztuką? Czy go nie nazywamy sztuką, bo...? Prowokuję do dyskusji, przecież piszemy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. CYTAT: "Filmy nie zawsze nas mają cieszyć. Film jest rozmową." KONIEC CYTATU

    I vice versa: Filmy nie zawsze muszą prowokować do dyskusji i zanudzać widza rozmową. Film to też rozrywka :) "Odyseja kosmiczna" to arcydzieło kina artystycznego, a np. "Rambo" i "Terminator" to arcydzieła kina akcji. I dlatego zasługują na taką samą wysoką ocenę. Nie twierdzę, że są lepsze od tych ambitniejszych pozycji, ale nie twierdzę też, że są gorsze. Są tak samo dobre :) Dodam jeszcze, że "Osiem i pół" nie przypadło mi do gustu, ale "Odyseję" i "Kane'a" cenię wysoko.

    CYTAT: "Pierwsze trzy pozycje z magazynu Sight & Sound to:
    1. Vertigo
    2. Citizen Kane
    3. Tokijska Opowieść
    Magazyn jest wydawany przez BFI. Ranking jest stworzony przez magazyn czy BFI, wie ktoś może?" KONIEC CYTATU

    Ranking powstał po podliczeniu prawie tysiąca głosów krytyków i ludzi filmu. Oprócz tego podsumowano też ponad 350 list reżyserów, wśród których znaleźli się m.in. Tarantino, Allen, Scorsese i Coppola. Tak powstały dwa rankingi, pierwszy to ten, o którym wspomniałeś, drugi to ranking reżyserów, na którym pierwsze miejsca zajęły: Tokyo Story, 2001: A Space Odyssey i Citizen Kane. W obu dziesiątkach powtórzyło się aż pięć filmów: Vertigo, Citizen Kane, Tokyo Story, 2001: Odyseja kosmiczna oraz Osiem i pół.

    Dodam jeszcze, że co do "Vertigo" to się zgadzam, świetny film, chociaż osobiście mam inny ulubiony film Hitchcocka. "Tokijskiej opowieści" nie widziałem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam. Tak jeszcze do tej wypowiedzi z góry, co nawiązałoby też do dyskusji o kinie akcji na moim blogu. Fakt, "Rambo" i "Terminator" to arcydzieła kina akcji i te dwa na przykład filmy mają u mnie bardzo wysoką ocenę. Szczególnie "Terminator 2", który stanowi dla mnie rozrywkę idealną, kompletną, taką, której dziś nie idzie już powtórzyć. Ale taka "Odyseja" to już nawet nie jest do końca film. To zmysłowe doświadczenie.

    "Nikity" nie oglądałem, chyba tylko serial, który kiedyś tam w dzieciństwie wrył mi się w pamięć. Tak więc to jest rzecz zdecydowanie do nadrobienia, ale jak już miałbym na chwilę obecną wybrać ulubiony film z Francji to też byłby to Luc Besson, tylko że "Leon zawodowiec":)
    Co do Kurosawy, to akurat "Ukryta forteca" podeszła mi średnio, choć oglądałem bardzo dawno, może należałoby podejść jeszcze raz. Co prawda najsłynniejszych jego samurajskich filmów nie oglądałem, ale z filmów Akiry, które widziałem jakoś bardziej podchodzą mi dzieła obyczajowe. Wspaniałe "Niebo i piekło" czy "Ikiru".

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie właśnie "Niebo i piekło" najmniej się podobało z filmów Kurosawy, ale "Ikiru" jest według mnie bardzo dobre. Z filmów tego twórcy najbardziej mi się podobały, obok "Ukrytej fortecy" także "Siedmiu samurajów", ale ostatecznie zdecydowałem się wyróżnić tę mniej znaną produkcję.
    "Leona" również doceniam i widziałem go wielokrotnie, ale minimalnie bardziej wolę "Nikitę". "Leona" można poniekąd określić jako spin-off "Nikity", bo Jean Reno w obu filmach gra bardzo podobną postać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest nad czym myśleć, może spróbować ułożyć własną wedle Twojego klucza? Jednak spasuję, bo skończy się frustracją. ;)

    Z Twojej dyszki widziałam tylko "Nikitę" oraz "Jak rozpętałem..." Nie potrafię stwierdzić, czy widziałam "Rio Bravo", bo jako dziecko oglądałam western za westernem. Za to widok "Raid" przypomniało mi jak czułam się w kinie widząc jego zwiastun - chora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Usunąłem z zestawienia produkcję z Hongkongu "Napij się ze mną" oraz dodałem trzy filmy: włoskie "Siedem czarnych nut", francuski "Szpicel" i radziecki "Los człowieka". Jest więc teraz 12 filmów z dziesięciu krajów.

    OdpowiedzUsuń