Historia filmowego horroru na pewno wyglądałaby inaczej, gdyby w XIX wieku nie powstały trzy pełne grozy i niesamowitości książki: powieści Frankenstein Mary Shelley i Dracula Brama Stokera oraz opowiadanie Doktor Jekyll i pan Hyde Roberta Louisa Stevensona. To dzięki tym książkom twórcy filmów ożywili na ekranie postacie, takie jak: bezimienny potwór, wampir i człowiek, mający dwie osobowości (dobrą i złą). Ale stopniowo wprowadzano do filmów także inne straszne postacie z literatury: duchy, żywe trupy, wilkołaki, demony, potwory z kosmosu, mutanty itd.
Istnieją dwie podstawowe definicje horroru. Wg pierwszej horror to opowieść niesamowita, w której występują zjawiska nadprzyrodzone (duchy, wampiry, demony itp.). Wg drugiej definicji do horrorów oprócz opowieści niesamowitych zalicza się też mroczne, klimatyczne thrillery o psychopatycznych mordercach lub realnych potworach (jak rekin w Szczękach). Horrory mogą straszyć zarówno mrocznym klimatem, atmosferą zagrożenia, niepokojącą ciemnością, zbliżającym się złem, sugerowanym przez umiejętne prowadzenie kamery, jak również krwawymi efektami, potworami wyłaniającymi się z mroku, przerażającą dosłownością w pokazywaniu przemocy i okrucieństwa.
Istnieją dwie podstawowe definicje horroru. Wg pierwszej horror to opowieść niesamowita, w której występują zjawiska nadprzyrodzone (duchy, wampiry, demony itp.). Wg drugiej definicji do horrorów oprócz opowieści niesamowitych zalicza się też mroczne, klimatyczne thrillery o psychopatycznych mordercach lub realnych potworach (jak rekin w Szczękach). Horrory mogą straszyć zarówno mrocznym klimatem, atmosferą zagrożenia, niepokojącą ciemnością, zbliżającym się złem, sugerowanym przez umiejętne prowadzenie kamery, jak również krwawymi efektami, potworami wyłaniającymi się z mroku, przerażającą dosłownością w pokazywaniu przemocy i okrucieństwa.
Przeglądając poniższe zestawienie można zauważyć minimalną ilość filmów z ostatnich 20 lat. To nie przypadek - po prostu cenię starsze horrory ze względu na niepowtarzalny klimat i mechanizmy straszenia, które w dzisiejszych horrorach często wykorzystywane są bez pomysłu i bez emocji. Stare filmy mają więcej uroku i choć nie straszą już tak jak dawniej, to ich duszny klimat i mroczna atmosfera nadal robią wrażenie. To nie jest ranking, ale zestaw ciekawych filmów grozy uszeregowanych w kolejności chronologicznej.
Ludzie - koty
Cat People (1942 / 73 minuty)
reżyseria: Jacques Tourneur
scenariusz: DeWitt Bodeen
Młoda kobieta zakochuje się w mężczyźnie i poślubia go. Boi się tego związku, bo wierzy, że jak poczuje zazdrość to zamieni się w czarną panterę. Wkrótce, kiedy mężczyzna zaczyna umawiać się z koleżanką z pracy, dochodzi do tajemniczych wydarzeń. Niskobudżetowy film nakręcony w całości w studiu. Robi wrażenie ciekawym wykorzystaniem oświetlenia, szczególnie dobrze to wygląda w sekwencji rozgrywającej się na basenie. Ma specyficzny nastrój, ciekawą pracę kamery, idealną odtwórczynię głównej roli Simone Simon oraz oryginalną historię opowiedzianą w ciekawy sposób - na zasadzie, że najbardziej boimy się tego, czego nie widać, np. scena rozgrywająca się w ciemnym tunelu oświetlonym blaskiem ulicznych latarni. Nie wiadomo co się czai w ciemnościach i to powoduje niepokój, ale raczej nikogo nie przestraszy. Mimo to warto się zapoznać z tym filmem, bo dzisiaj nie robi się już takich nastrojowych produkcji.
Porywacz ciał
The Body Snatcher (1945 / 77 minut)
reżyseria: Robert Wise
scenariusz: Philip MacDonald, Val Lewton (pod pseud. Carlos Keith) na podst. noweli Roberta Louisa Stevensona
Edynburg w XIX wieku. Pewien ambitny lekarz w celach naukowych potrzebuje ciał ludzi niedawno zmarłych. Opłaca więc człowieka, który wykrada dla niego ciała z cmentarza. Makabryczna fabuła, intrygujący bohaterowie, znakomity Boris Karloff z demonicznym uśmiechem, zaskakujące zwroty akcji w końcówce, świetny klimat i urok starego niskobudżetowego kina. Zaskakujące jest to, że Bela Lugosi wpisany na drugim miejscu w czołówce zagrał niedużą rolę, w rolach głównych wystąpili zaś Henry Daniell i Boris Karloff. Klasyczny film grozy, trzymający w napięciu, stylowy i niepokojący, zawierający niedomówienia i pewnego rodzaju tajemniczą aurę.
Dziecko Rosemary
Rosemary's Baby (1968 / 136 minut)
reżyseria: Roman Polański
scenariusz: Roman Polański na podst. powieści Iry Levina
Pierwszy hollywoodzki film Romana Polańskiego i jedna z najwierniejszych adaptacji, powstałych w Hollywood, co zresztą przyznał autor powieści Ira Levin. Satanistyczny thriller, w którym wrażenie robi niejednoznaczność fabuły, więc tak naprawdę nie wiadomo, czy szatan faktycznie pełni tu istotną rolę, czy jest może oznaką choroby psychicznej bohaterów. Tytułowa bohaterka ma sen, w którym jest gwałcona przez nieludzką istotę. Z czasem popada w obsesję - jest przekonana, że wokół niej zawiązał się spisek, który ma na celu odebranie jej dziecka. Reżyserowi udało się stworzyć kilka scen, które prowokują, drażnią, mocno trzymają w napięciu i nie dają o sobie zapomnieć. Kapitalna jest Mia Farrow w roli Rosemary, kobiety delikatnej, przerażonej, niespokojnej. Widz jest zdezorientowany, bo w jednej chwili wierzy w podejrzenia przyszłej matki, by w następnej skłaniać się ku temu, że może jednak choroba umysłowa odbiera jej zdolność racjonalnego myślenia. Polański pokazuje, że nawet w otoczeniu bliskich i na pozór dobrodusznych ludzi można stać się człowiekiem zagubionym, samotnym, nieufnym.
Noc żywych trupów
Night of the Living Dead (1968 / 96 minut)
reżyseria: George A. Romero
scenariusz: John A. Russo, George A. Romero
Legendarny, klasyczny film grozy, wyglądający z pozoru jak film amatorski, ale okazuje się całkiem sprawnym, profesjonalnie zrobionym filmem o zombie. Niepochowane zwłoki ożywają i atakują ludzi w celu zjedzenia ich. Grupka bohaterów chroni się w domku, który zostaje otoczony przez tłum żywych trupów. Wśród głównych postaci są różne typy charakterów, dochodzi między nimi do kłótni, jakie działania mają podjąć. W filmie możemy zobaczyć świetnie nakręcone sekwencje, np. z płonącym samochodem, morderstwo w piwnicy czy np. ostatnia scena, którą można interpretować na wiele sposobów. Dla jednych może ona oznaczać krytykę rasizmu, moim zdaniem jednak oznacza, że w obliczu niebezpieczeństwa trudno odróżnić dobro od zła. Sam film jest zaś dość ciekawą realizacją podejmującą temat społeczeństwa, którego potworny głód przyczynia się do nieustępliwych ataków na ludzi mających dach nad głową. Podejmuje również kwestię obywateli ogarniętych strachem z powodu hordy spragnionych ludzkiej krwi i mięsa bezdusznych osobników.
Pogromca czarownic
Witchfinder General (1968 / 86 minut)
reżyseria: Michael Reeves
scenariusz: Tom Baker, Michael Reeves na podst. powieści Ronalda Bassetta
Wykorzystując ludzką naiwność i wiarę w przesądy Matthew Hopkins i John Stearne sieją grozę w rewolucyjnej Anglii w XVII wieku - torturują i zabijają osoby podejrzewane o uprawianie czarnej magii. Gdy znajdą się odpowiedni świadkowie oskarżenie i wyrok są tylko formalnością - nie trzeba żelaznych dowodów. W czasach wojny ludzkie życie niewiele jest warte, więc nawet jak skaże się osoby niewinne to nikt nie będzie wyciągał konsekwencji. 24-letni filmowiec na rok przed swoją przedwczesną śmiercią realizuje pasjonujący film o bezdusznym systemie, bezgranicznym okrucieństwie i zacofanym społeczeństwie. W roli pozbawionego skrupułów łowcy znakomity Vincent Price. Zapomniane, lecz godne uwagi dzieło o tym, że największym wrogiem człowieka nie są nadnaturalne zjawiska, ale ludzka ignorancja, hipokryzja i mroczna strona natury człowieka.
Egzorcysta
The Exorcist (1973 / 122 minuty)
reżyseria: William Friedkin
scenariusz: William Peter Blatty na podst. własnej powieści
Bardzo realnie przedstawione opętanie przez demona. Młody ksiądz i stary egzorcysta podejmują się walki z demonem, który opętał małą dziewczynkę. Doskonała adaptacja powieści Blatty'ego, który napisał także scenariusz filmu. Film, który przetrwał próbę czasu i dzisiaj nadal potrafi przestraszyć. To nie tylko horror, ale też dramat psychologiczny, przedstawiający matkę, która nie potrafi zrozumieć, co dzieje się z jej córką. Wyróżnić należy obsadę - co ciekawe postać egzorcysty grana przez Maxa von Sydowa nie jest na pierwszym planie i nie jest najlepiej zagrana. Zamiast tego świetne kreacje stworzyli Ellen Burstyn, Jason Miller i 13-letnia Linda Blair.
Carrie
(1976 / 98 minut)
reżyseria: Brian De Palma
scenariusz: Lawrence D. Cohen na podst. powieści Stephena Kinga
Pierwsza adaptacja powieści Stephena Kinga i pierwszy duży sukces Briana De Palmy. Tytułowa bohaterka to uczennica liceum, która w domu gnębiona jest przez matkę - fanatyczkę religijną, a w szkole wyśmiewana przez koleżanki. Kiedy zostaje zaproszona przez chłopaka na bal maturalny nie wie, że koledzy i koleżanki przygotowały dla niej niemiłą niespodziankę. Z kolei oni jednak nie wiedzą, że Carrie posiada dar, który spowoduje na balu śmierć i zniszczenie. Film jest świetnie wyreżyserowany, zawiera mistrzowsko nakręcone sceny, a finałowa scena na cmentarzu powoduje ciarki na plecach. Znakomitą rolę w tym filmie zagrała Sissy Spacek w roli Carrie.
Omen
The Omen (1976 / 111 minut)
reżyseria: Richard Donner
scenariusz: David Seltzer
Ambasador, którego żona rodzi martwe dziecko, postanawia wziąć inne dziecko urodzone tego samego dnia (06.06 o godz. 6) i po latach okazuje się, że te trzy szóstki to symbol szatana, a dziecko jest Antychrystem, które należy zgładzić. Zanim jednak główny bohater odważy się zabić dziecko, dojdzie do tajemniczych zgonów. Ten horror straszy skutecznie, znakomicie trzymając widza w niepewności. Film Donnera zawiera kilka mocnych, budzących grozę scen, jak słynna scena dekapitacji, czy np. walka Gregory'ego Pecka z upiorną „opiekunką” dziecka, albo sekwencje z udziałem demonicznych psów. No i jest jeszcze przerażająca muzyka Jerry'ego Goldsmitha. Po prostu klasyk horroru satanistycznego i jeden z najlepszych horrorów w ogóle.
Coś
The Thing (1982 / 109 minut)
reżyseria: John Carpenter
scenariusz: Bill Lancaster na podst. opowiadania Johna W. Campbella Jr.
Adaptacja opowiadania, które zostało już sfilmowane jako science fiction w latach 50-tych. Carpenter swoją wersję zrealizował w formie horroru gore. W odciętej od świata zimowej scenerii grasuje obcy pasożyt, który potrafi przyjmować różne kształty. Kiedy to „coś” zmienia psa w bestię, ludzie pracujący w stacji badawczej boją się, że obcy mógł przyjąć ludzką postać. Teraz nie wiadomo komu można ufać, zaczynają się podejrzenia. To co na pierwszy rzut oka zwraca uwagę to świetnie przedstawione zimowe krajobrazy, które idealnie budują klimat tej niesamowitej opowieści. Strach przed obcą istotą jest wyraźną metaforą lęku przed AIDS - widać to szczególnie w scenie testu krwi. Charakteryzacja i efekty gore przygotowane przez mistrza Roba Bottina nawet dzisiaj robią wrażenie, a w tamtych czasach musiały szokować. Z aktorów pamięta się przede wszystkim Kurta Russella, pozostali aktorzy dobrze wypadają jako „bohater zbiorowy”. Jedyne co mnie rozczarowało to muzyka Ennia Morricone - po takim twórcy oczekiwałem czegoś bardziej kreatywnego, robiącego większe wrażenie.
Koszmar z ulicy Wiązów
A Nightmare On Elm Street (1984 / 91 minut)
scenariusz i reżyseria: Wes Craven
Niekwestionowany klasyk gatunku. Film, który wykreował oryginalną postać Freddy'ego Kruegera - mordercy ze snów. Młodzi ludzie zostają zamordowani podczas snu. Sprawcą zbrodni jest wspomniany morderca z poparzoną twarzą i nożami zamiast palców. Film zrealizowany jest bardzo pomysłowo - momentami nie wiadomo co jest snem a co jawą, sceny morderstw także są rozegrane w bardzo pomysłowy sposób. Oryginalna fabuła, doskonała, pełna grozy atmosfera, ciekawe postacie, z których najciekawsza jest postać Freddy'ego oraz krwawe efekty to najważniejsze i nie jedyne zalety filmu. Dobra reżyseria Wesa Cravena sprawia, że momentami film może przestraszyć widza. Choć bohaterowie filmu często zasypiają, to widz na pewno nie zaśnie podczas seansu.
Wysłannik piekieł
Hellraiser (1987 / 94 minut)
scenariusz i reżyseria: Clive Barker
Pewien człowiek kupuje tajemniczą kostkę. Próbując ją ułożyć otwiera bramy piekła i zostaje porwany przez demony, tzw. Cenobitów. Następnie poznajemy małżeństwo, które wprowadza się do nowego domu. Mężczyzna poważnie kaleczy się w rękę i jego krew wylewająca się na podłogę sprowadza wspomnianego na początku człowieka, któremu udało się uciec od Cenobitów. Zdeformowany i pozbawiony powłoki cielesnej, potrzebuje dużo krwi, aby bardziej przypominać człowieka. Kobieta, która wprowadziła się do domu, w tajemnicy przed mężem pomaga mu w dostarczeniu krwi, sprowadzając do domu i zabijając przypadkowych ludzi. Debiut reżyserski pisarza Clive'a Barkera jest filmem przerażającym, makabrycznym, pełnym krwawych efektów, które jednak nie przysłaniają oryginalnej, interesującej fabuły i dobrej roli Andrew Robinsona - pamiętnego „Skorpiona” z Brudnego Harry'ego. Film Barkera ma bardzo przemyślaną konstrukcję i mocno oddziałuje na wyobraźnię. Niestety finał trochę za bardzo przeładowany jest efektami i chyba nie do końca przemyślany.
Pozbawiona
efektów, a przez to pozostawiająca po sobie duże wrażenie, kameralna,
pomysłowo skonstruowana opowieść o nawiedzonym domu. Podczas II wojny
światowej kobieta wraz z dwojgiem dzieci mieszka w ogromnym domu.
Do budynku wprowadzają się służący, którzy najwyraźniej ukrywają jakąś
tajemnicę. Wkrótce kobieta i jej dzieci zaczynają odczuwać obecność
nieproszonych gości. Czyżby duchy? Mroczna atmosfera, kameralna forma,
stopniowe odkrywanie tajemnicy domu oraz bardzo dobre aktorstwo Nicole
Kidman i dziecięcych odtwórców. Pomysłowo zrealizowany jest moment
kulminacyjny czyli odkrycie niezwykłej tajemnicy domostwa i mieszkańców.
Eden Lake
(2008 / 90 minut)
scenariusz i reżyseria: James Watkins
Kino
survivalowe w najlepszym wydaniu. Film mrozi krew w żyłach, dostarcza
mocnych wrażeń i trzyma za gardło do ostatniej minuty. Kobieta i
mężczyzna chcą spędzić czas razem z dala od miejskiego zgiełku, ale
idylla zostaje zakłócona przez rozwydrzone dzieciaki. Wyjazd nad
„rajskie jezioro” zmienia się w ucieczkę przez piekło. Ten film to
przestroga przed zapuszczaniem się w odległe, nieznane regiony, gdzie
cisza i spokój mogą być zdradzieckie i sprzyjać prześladowcom. Mimo
brudnych i zakrwawionych twarzy Kelly Reilly i Michaela Fassbendera
widać u nich strach i niepokój połączone z silną wolą przeżycia. Aktor
wcielił się w postać zakochanego i szczęśliwego mężczyzny, który w
romantycznym miejscu chce się oświadczyć ukochanej. Jednak na
przeszkodzie ich wspólnemu szczęściu staje banda z pozoru niegroźnych
nastolatków, których wulgarne i niestosowne zachowanie potęguje falę
przemocy, której nie da się zatrzymać. Reżyser bardzo umiejętnie buduje
napięcie, skutecznie straszy za pomocą wywołujących emocje scen
brutalnej przemocy, pokazując jak w zwykłych ludziach rodzi się agresja.
Dużym atutem filmu jest to, że zaskakuje niemal na każdym kroku, może z
wyjątkiem początku, który jest typowym dla gatunku zawiązaniem akcji.
10 najlepszych filmów grozy - ranking:
1. Pogromca czarownic (1968), reż. Michael Reeves
2. Ludzie-koty (1942), reż. Jacques Tourneur
3. Coś (1982), reż. John Carpenter
4. Krzyk strachu (1961), reż. Seth Holt
5. W kleszczach lęku (1961), reż. Jack Clayton
6. Wstręt (1965), reż. Roman Polański
7. Nawiedzony dom (1963), reż. Robert Wise
8. Porywacz ciał (1945), reż. Robert Wise
9. Psychoza (1960), reż. Alfred Hitchcock
10. Ptaki (1963), reż. Alfred Hitchcock
Podwójne seanse grozy:
Dom na Przeklętym Wzgórzu i Ostatni dom po lewej
Noc demona i Nawiedzony dom
Recenzje horrorów na blogu:
Byzantium
Gabinet figur woskowych
Karnawał dusz
Kręgosłup diabła
Krzyk strachu
Naznaczony
Obecność
Pogromca czarownic
Sierociniec
Zemsta po latach
O twórcach horrorów:
Dario Argento
Lucio Fulci
Mario Bava
* O kilku świetnych filmach grozy (Wstręt, W kleszczach lęku, Opętanie) napisałem w tekście dotyczącym Motywu Obłędu.
Są tutaj zgromadzone chyba wszystkie najważniejsze horrory prócz jednego, a mianowicie Teksańskiej Masakry Piła Mechaniczną z 1973 roku. Moim zdaniem również pierwsza Obecność zasługuje do wliczania jej do klasyków.
OdpowiedzUsuń