Akcja na Eigerze

The Eiger Sanction (1975 / 123 minuty)
reżyseria: Clint Eastwood
scenariusz: Hal Dresner, Warren Murphy, Rod Whitaker na podst. powieści Roda Whitakera

Ponoć jest to jeden ze słabszych filmów Eastwooda, ale na pewno nie jest to prawda. Kto będzie słuchał widzów rozczarowanych tym filmem i narzekających na małą ilość akcji może stracić okazję obejrzenia solidnego widowiska. Akcja na Eigerze to kino sensacyjno-przygodowe z elementami szpiegowskiego thrillera. Oglądając film rzadko odczuwa się nudę, choć czasem się ona zdarza, nie wpływając jednak negatywnie na całość. Eastwood gra wykładowcę, który okazuje się ex-zabójcą. Powraca on do „mokrej roboty”, częściowo dla pieniędzy, częściowo z powodu szantażu, którym zleceniodawca nie daje mu wyboru. Celem głównego bohatera jest eliminacja zabójcy, który zamordował jego przyjaciela. Nie wiadomo, kto dokładnie jest tym zabójcą, wiadomo tylko, że będzie uczestniczył on we wspinaczce na górę Eiger.

Punktem kulminacyjnym jest więc wspinaczka wysokogórska. Oprócz głównego bohatera uczestniczy w niej trzech alpinistów. Postacie alpinistów zostały potraktowane powierzchownie, ale znane są ich motywacje. Jeden pragnie zdobyć szczyt, drugi się wspina dla przyjemności, a trzeci chce zaimponować kobiecie. Jak wspomniałem wyżej motywacja i cele bohatera granego przez Eastwooda są jeszcze inne: pieniądze i zemsta. Zanim dojdze do sankcji na Eigerze będzie jeszcze czas na obserwacje i przygotowanie się do akcji, ale nie będzie czasu na nudę.

Ten film podobał mi się przede wszystkim dlatego, że spodziewałem się innego filmu, a konkretnie spodziewałem się filmu gorszego, pozbawionego emocji i napięcia. Jednak film mnie wciągnął i to już od samego początku, gdyż było widać od razu, że Eastwood gra tu zupełnie inną rolę, nie taką, do jakich przyzwyczaił widzów w latach 70. Nie jest tu stróżem prawa walczącym z przestępczością, wręcz przeciwnie - jest zabójcą, który swoją kolekcję cennych obrazów zdobył dzięki zabijaniu na zlecenie. Wie, że robił źle - sam przyznaje, że te zabójstwa niczemu nie służą, są tylko akcjami odwetowymi (ktoś zabija jednego z naszych, więc my zabijamy jednego z nich). To sprawia, że widz nie ma pojęcia, w jaki sposób ten niejednoznaczny bohater zakończy akcję odwetową na Eigerze.

Znakomita jest muzyka Johna Williamsa, szkoda że ów kompozytor już z Eastwoodem nie pracował, reżyser najwidoczniej lepiej się dogadywał z Lennie'em Niehausem i to on właśnie został jego stałym współpracownikiem, odpowiedzialnym za ścieżki dźwiękowe filmów Clinta. Znakomite są zdjęcia, szczególnie te wysokogórskie - naprawdę można uwierzyć, że aktorzy wspinali się bardzo wysoko. Bardzo dobrze przemyślany jest scenariusz na podstawie powieści. Dobrą robotę aktorską i reżyserską wykonał Clint Eastwood. Dobór pozostałej części obsady także jest przemyślany i trochę szkoda, że w swoich następnych filmach Clint nie obsadził Vonetty McGee zamiast Sondry Locke. Podsumowując - jest to jeden z najbardziej niedocenionych filmów Eastwooda.

1 komentarze:

  1. No właśnie, ostatnio ten film leciał w telewizji, a ja zastanawiałem się czy go oglądać, czy włączyć jakiś Western :). Ostatecznie do DVD wskoczył "Pat
    Garrett i Billy Kid" (co zaowocowało notką) ale skoro piszesz, że jest dobry, to następnym razem obejrzę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń