Dwaj bracia

Deux frères (2004 / 109 minut)
reżyseria: Jean-Jacques Annaud
scenariusz: Alain Godard, Jean-Jacques Annaud

Reżyser znakomitego Niedźwiadka (L'ours, 1988) po raz kolejny pokazuje, że jest miłośnikiem dzikich zwierząt. O ile historia myśliwych, którzy uczą się pokory i szacunku podczas polowania na niedźwiedzia grizzly była wiarygodna i pouczająca to niestety nie można tego powiedzieć o filmie Dwaj bracia, w którym przyjaźń ludzi z tygrysami pokazana jest w sposób naiwny i infantylny.

J.J. Annaud i jego scenarzysta Alain Godard próbują na siłę wmówić widzom, że tygrysa można oswoić (tak jak psa) i tylko okrucieństwo ludzi powoduje, że najbezpieczniej będzie się żyło tygrysom na wolności, z dala od cywilizacji. Ale nawet w najgłębsze zakamarki dżungli człowiek jest w stanie dotrzeć po to, by zabijać tygrysy dla skór albo tylko po to, by udowodnić swoją odwagę. Jeszcze sto lat temu żyło na wolności około stu tysięcy tygrysów, dziś żyje już niecałe pięć tysięcy. Wraz z rozwojem broni palnej nie tylko wojny stały się bardziej krwawe, ale i zmniejszyła się znacznie liczba dzikich zwierząt.

Sprawdzony wiele razy w kinie temat rozdzielenia dwóch braci został tu przedstawiony w odmiennej formie, gdyż w rolach tytułowych wystąpiły dwa tygrysy Kumal i Sangha. Chociaż można mieć zastrzeżenia, co do poprowadzenia akcji w stronę familijnej bajki to trzeba przyznać, że film jest świetnie zrealizowany. Na pewno ciężko pracuje się ze zwierzętami, więc reżyser i jego ekipa musieli mieć ogromną cierpliwość, by doprowadzić do ukończenia zdjęć.

Film dostarcza wrażeń dzięki wspaniałym zdjęciom przyrody oraz zderzeniu dwóch różnych światów: niebezpiecznej dżungli, gdzie toczą się polowania na zwierzęta oraz cywilizacji, która okazuje się nie mniej niebezpieczna od dżungli. Wszędzie toczą się walki, każdy chce odnieść jakieś korzyści (materialne, osobiste, zawodowe), co przyczynia się do tego, że cierpią niewinni (w tym przypadku tygrysy). Bo gdy ktoś zarabia pieniądze, ktoś inny na tym traci.

Efekt pracy filmowców jest znakomity i naiwność niektórych motywów została przyćmiona przez dużą ilość świetnych scen. Podam kilka przykładów, więc ostrzegam o spojlerach w następnym zdaniu (ci którzy filmu nie oglądali mogą ominąć ten akapit). Tygrys z przestrzelonym uchem, udający martwego, zabawa w chowanego, podczas której mały tygrys ukrywa się na półce wśród pluszowych misiów, destrukcyjne w skutkach spotkanie młodego drapieżnika z udomowionym psem, pojedynek dwóch braci na arenie, zmieniający się w niewinne igraszki oraz efektowny skok przez ogień, pokazujący, że okrutne nauki w cyrku okazały się przydatne - to tylko niektóre, ale chyba najbardziej zapadające w pamięć sceny, powodujące, że do filmu chętnie się wraca.

Scena, w której ludzie (nawet rodzice z dziećmi) zbierają się po to, aby obejrzeć krwawy spektakl wiele mówi o współczesnym społeczeństwie, które niewiele się zmieniło odkąd w starożytnym Rzymie ludzie przychodzili oglądać walki gladiatorów. Film Dwaj bracia nie jest jednak dla tych, którzy spodziewają się krwawych scen. Ten film mogą oglądać rodziny z dziećmi oraz miłośnicy zwierząt. Także ci, którym podobał się Niedźwiadek tego samego reżysera. Nie należy jednak porównywać tych filmów, tak jak nie należy porównywać niedźwiedzia z tygrysem.

3 komentarze:

  1. Oj, to muszę zobaczyć. Reżyser Annaud jest gwarantem niebanalnego kina, może nie zawsze zachwycającego, ale niezwykłego na pewno. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja, Annaud potrafi kręcić solidne, niebanalne widowiska. "Imię róży" czy "Wróg u bram" należą do moich ulubionych filmów w swoim gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kręcenie filmu ze zwierzętami to bardzo karkołomne zajęcie. Obojętnie od tego czy film jest o typowym udomowionym zwierzęciu (pies, koń) czy o dzikim (nawet jeśli było to zwierzę od narodzin w niewoli) najważniejsze jest JAKIE METODY zostały użyte by osiągnąć efekt (czytaj "wizję" twórców,która często wymyka się spod kontroli). I tu niestety 99% filmowców nie zdaje egzaminu. Wystarczyło mi 5 min oglądania i widzę ,że biorące udział w filmie zwierzęta były poddawane stresowi, którego można było uniknąć. Śledząc różne produkcje ze zwierzętami ubolewam nad tym ,że film który ma aspiracje by pokazywać szacunek do zwierząt to tylko pusty slogan bo podczas kręcenia filmu tych zasad filmowcy się nie trzymają. Ale wiadomo film ze zwierzęciem (najlepiej dzikim) to niezły patent by zwrócić na siebie uwagę. Mało kto zastanawia się jak wyglądało "Making Of"- a to jest tu NAJważniejsze.I potem mamy achy i ochy na temat przesłodzonych produkcji, które więcej czynią zła niż pożytku.

    OdpowiedzUsuń