Panorama kina najnowszego, czyli filmowe podsumowanie XXI wieku

Jedna z ostatnich kinowych premier, romantyczny komediodramat Przyjaciel do końca świata, przypomina widzom, że na bieżący rok zapowiadany jest koniec świata, bo kalendarz Majów kończy się na 21 grudnia 2012 roku ;-) W związku z powyższym postanowiłem podsumować dotychczasowe dokonania kinematografii po roku 2000. Dla niektórych, takich jak Ernest Borgnine, świat już się skończył, dla innych istnieje jeszcze szara rzeczywistość jak i barwny świat filmowy, gdzie wszystko jest możliwe. Czy po upływie stu lat od powstania pierwszego filmu filmowcy są w stanie czymś zaskoczyć widzów? Niektórym kreatywnym twórcom udało się wprowadzić do historii kina nowe patenty, inni wykorzystywali osiągnięcia starego kina, by przywołać nostalgiczne wspomnienia za dawno minionymi czasami. A rozwój nowoczesnej technologii, w tym wszechobecna komputeryzacja, przyczynił się do tego, że czasem ważniejsza od scenariusza i aktorów jest strona techniczna, przede wszystkim zaś spektakularne efekty specjalne. W XXI wieku nie minęło jeszcze 12 lat, a powstały już tysiące filmów na całym świecie i nie sposób obejrzeć je wszystkie. Ja w swoim podsumowaniu uwzględniłem w większości te filmy, które widziałem. Na pewno jest jeszcze mnóstwo świetnych filmów, których nie oglądałem i które przed końcem świata postaram się obejrzeć ;-)

Dramaty

Już na początku nowego wieku filmowy dramat przeniknął do rzeczywistości, gdy w wyniku zamachów terrorystycznych został zniszczony symbol Nowego Jorku, dwie wieże World Trade Center. To wydarzenie przyczyniło się do powstania kilku wartościowych filmów, takich jak utrzymany w paradokumentalnym stylu Lot 93 Paula Greengrassa. Ale nawet nawiązujący do innych wydarzeń thriller Spielberga Monachium raczej by nie powstał, gdyby  nie wydarzenia z 11 września 2001 roku - bo Spielberg preferował w XXI wieku kino rozrywkowe i zrobił wyjątek tylko dla tematyki terrorystycznej.

Elementy dramatu łatwo można przemycić do innych gatunków, lecz prawdziwe, pełnokrwiste dramaty pokazują pewien trudny do rozwiązania problem, próbują odpowiedzieć na wiele nurtujących przeciętnego człowieka pytań, prowokują do dyskusji i przemyśleń oraz przedstawiają interesujących, realistycznych bohaterów wraz z ich problemami. Na uwagę zasługują przede wszystkim filmy Clinta Eastwooda. Takie dzieła jak Rzeka tajemnic, Za wszelką cenę, Oszukana i Gran Torino pokazują właśnie takich ludzi, których życie nie rozpieszcza i wkrótce wystawia na próbę ich charakter.

Wierny ogrodnik (Rachel Weisz i Ralph Fiennes)
Interesujące są również niektóre filmy podejmujące problem afrykański, zwracają one uwagę nie tylko na problemy tamtejszej ludności, lecz także na obojętność innych narodów na los nędznej afrykańskiej społeczności. Hotel Rwanda i Wierny ogrodnik należą do najsłynniejszych reprezentantów „nurtu afrykańskiego”, ale udanym filmem jest też Krwawy diament, który wykorzystuje elementy kina sensacyjno - wojennego, by zainteresować tym tematem szerszą publiczność, szukającą w kinie przede wszystkim akcji.

Ciekawe dramaty powstawały w Niemczech, z reguły nawiązywały do przełomowych momentów tego kraju, takich jak II wojna światowa (Nigdzie w Afryce, Sophie Scholl - ostatnie dni) lub upadek muru berlińskiego (Good Bye Lenin, Życie na podsłuchu). Z innych filmów tego gatunku warto jeszcze zwrócić uwagę na reżyserski debiut Bena Afflecka, dramat kryminalny Gdzie jesteś Amando, wielowątkową opowieść o problemach z porozumiewaniem się między ludźmi pt. Babel oraz m.in. film zatytułowany Fish Tank, opowiadający o zbuntowanej nastolatce, próbującej wyrwać się z „domowego akwarium”, by spełnić swoje marzenia i stać się kimś. Godnym polecenia depresyjnym dramatem jest film Do szpiku kości pokazujący inny obraz Ameryki - jako miejsca nieprzyjaznego, ponurego, pozbawionego nadziei. Świetny jest także film Ryzykantka odsłaniający niewygodną prawdę na temat ONZ i tego, że pokój i bezpieczeństwo na świecie oraz prawa człowieka to dla tej organizacji jedynie puste słowa, do których nie przywiązują wielkiej wagi.

Czarny łabędź (Natalie Portman)
Ambitne dramaty tworzy Darren Aronofsky - jego filmy takie jak Źródło i Czarny łabędź nie należą do łatwych w odbiorze, lecz ich przekaz i forma sprawiają, że trudno przejść obok nich obojętnie. Z kolei twórca oscarowego filmu Życie jest piękne, Roberto Benigni, po latach przygotował równie zręczne i błyskotliwe połączenie dramatu dotyczącego wojny z komedią obyczajową - mowa o rozgrywającym się w Iraku filmie Tygrys i śnieg. Wyraźny był tu melodramatyczny wątek - miłość dwojga ludzi wystawiona na ciężką próbę z powodu toczących się działań zbrojnych. Inne ciekawe melodramaty z ostatnich lat to m.in. Wzgórze nadziei, Apartament, Duma i uprzedzenie, Tristan i Izolda, Pokuta, Australia i Jane Eyre.

Ponieważ ważnym elementem dramatów są realistyczne postacie i ich życiowe problemy można do tego gatunku zaliczyć opowieści biograficzne. W XXI wieku powstały m.in. biografie muzyczne, np. Ray o niewidomym muzyku Rayu Charlesie albo Dreamgirls, opowieść inspirowana karierą żeńskiego zespołu The Supremes. Niektóre filmy przedstawiają drobny wycinek z czyjejś biografii, przy okazji portretując jakieś środowisko, np. filmowców w Moim tygodniu z Marilyn lub lekarzy, jak w podejmującej temat psychoanalizy Niebezpiecznej metodzie. Twórca jednego z najsłynniejszych filmów biograficznych, Wściekłego byka, Martin Scorsese, zrealizował w nowym wieku biografię filmowca i lotnika Howarda Hughesa zatytułowaną Aviator. Dzięki filmom biograficznym widzowie mogli poznać: malarza Francisco Goyę w Duchach Goi, kompozytora Ludwiga van Beethovena w Kopii mistrza, filozofkę Hypatię z Aleksandrii w filmie Agora czy np. wielkiego macedońskiego przywódcę i zdobywcę w filmie Olivera Stone'a Aleksander. Do ciekawszych filmów wykorzystujących wątki z biografii ciekawych ludzi można jeszcze zaliczyć: Marzyciela (jego bohaterem jest autor sztuki o przygodach Piotrusia Pana), Prawdziwą historię (o „najszybszym motocyklu świata” i jego konstruktorze), Jak zostać królem (o brytyjskim następcy tronu z wadą wymowy) i Anonimus (alternatywna historia Williama Szekspira). Dużym powodzeniem cieszyły się biografie chińskich mistrzów sztuk walki: Nieustraszony z Jetem Li oraz Ip Man z Donnie'm Yenem.

Fantastyka

Incepcja
Filmowcy, którzy zapoczątkowali nową erę w historii kina science fiction, George Lucas i Steven Spielberg, także w nowe tysiąclecie wkroczyli ze swoimi wizjami. Lucas nakręcił trzy pierwsze epizody gwiezdnej sagi, zaś Spielberg stworzył trzy filmy fantastyczne z ambicjami: A.I. Sztuczna inteligencja, Raport mniejszości i Wojna światów. Prawdziwym wydarzeniem okazał się powrót Jamesa Camerona do kina fabularnego. 12 lat po obsypanym Oscarami Titanicu ukończył wreszcie Avatara. Ten zrealizowany w 3-D film s-f to dopracowane pod względem wizualnym widowisko, które niestety wiele traci na małym ekranie. Powstanie tego filmu w technice trójwymiarowej miało także jeden efekt uboczny - od tej pory każda wytwórnia chciała robić filmy w 3D, co oznaczało zwiększenie kosztów i cen biletów. Duże uznanie widzów i krytyków wzbudził efekciarski i oryginalny film Christophera Nolana Incepcja. Nic dziwnego, że również dawny mistrz science fiction, Ridley Scott, zdecydował się powrócić do gatunku, który przyniósł mu uznanie krytyków i widzów. Jego Prometeusz, zapowiadany jako prequel Obcego, może wzbudzić rozczarowanie, gdyż oczekiwania są ogromne. Choć w dziedzinie monster movie nie powstało w nowym stuleciu arcydzieło na miarę Obcego to dreszczyku emocji dostarczył Projekt Monster, wykorzystujący ciekawy pomysł, by zupełnie nieprawdopodobną historię przedstawić w paradokumentalnej formie.

Władca pierścieni
W XXI wieku powodzeniem cieszyły się filmy fantasy, a ich mistrzem został Peter Jackson po tym, jak zaimponował niezwykłą zręcznością i wyobraźnią w przeniesieniu na wielki ekran tolkienowskiego świata Władcy pierścieni. Wkrótce przypomniał z nostalgią postać King Konga, umiejętnie wykorzystując efekty specjalne i z szacunkiem podchodząc do przedwojennego pierwowzoru. Wybitne i zaskakujące kino przyszło z Meksyku - mowa o brutalnym i pomysłowym Labiryncie fauna. Dobrą rozrywką okazały się pełne magii przygodówki, takie jak Gwiezdny pył i Książę Persji: Piaski czasu. Przez jedenaście lat nowego wieku wyobraźnię widzów pobudzały filmy o przygodach młodego czarodzieja Harry'ego Pottera. Powstało 8 zrealizowanych z ogromnym rozmachem filmów, w których stopniowo można było obserwować jak zmieniają się pod wpływem dramatycznych wydarzeń charaktery postaci, a familijna bajka zmienia się z czasem w mroczną opowieść grozy o walce Dobra ze Złem.

Filmy historyczne i kostiumowe

Pan i władca: Na krańcu świata (Russell Crowe)
Dwie wystawne produkcje z 2000 roku, Gladiator oraz Przyczajony tygrys, ukryty smok, przedstawiały bardzo odmienne wizje starożytności, ale stały się źródłem inspiracji dla wielu filmowców. Powtórzyła się sytuacja z dawnych lat i producenci znowu zaczęli inwestować gigantyczne sumy pieniędzy w wystawne produkcje historyczne. W związku z powyższym takie filmy z 1956 roku jak Helena Trojańska i Aleksander Wielki doczekały się odświeżonych wersji w roku 2004, zatytułowanych Troja i Aleksander. Choć filmy te przyjęto znacznie chłodniej niż Gladiatora nie zniechęciło to producentów do tworzenia coraz bardziej spektakularnych widowisk. Większym sukcesem cieszyły się jednak produkcje, które obok nawiązań do historii wprowadzały elementy kina przygodowego, jak Pan i władca: Na krańcu świata albo np. Apocalypto.

Nieco skromniejsze, lecz dostarczające odpowiedniej dawki emocji są: Agora (o aleksandryjskiej filozofce i ateistce, Hypatii), Centurion (o zaginionym rzymskim legionie) oraz zaskakująco udany obraz zezwierzęcenia starożytnej ludności - serial Rzym (rozgrywający się w czasach panowania Juliusza Cezara i kilka lat po jego śmierci). Z filmów opowiadających o średniowieczu można wyróżnić dwie interesujące, lecz nie pozbawione wad adaptacje przygód legendarnych bohaterów: Król Artur i Robin Hood. Ambitny zamiar, by przedstawić szaleństwo wojen religijnych w średniowieczu podjął Ridley Scott w Królestwie niebieskim, ale niestety nie dysponował dobrym scenariuszem ani charyzmatycznym odtwórcą głównej roli, co przełożyło się na jakość filmu. Z filmów rozgrywających się w czasach napoleońskich na wyróżnienie zasługuje wspomniany Pan i władca: Na krańcu świata. Ponadto powstały jeszcze trzy interesujące filmy w 2006 roku: o hiszpańskiej inkwizycji - Duchy Goi, o wojnie trzydziestoletniej - zrealizowany w Hiszpanii Kapitan Alatriste oraz inspirowana celtycką legendą opowieść rycerska z wątkiem miłosnym, Tristan i Izolda.

Hero (Maggie Cheung i Ziyi Zhang)
Za specjalistę od kina kostiumowego można uznać Joe Wrighta, który nakręcił pewnego rodzaju kostiumową trylogię z udziałem Keiry Knightley: Duma i uprzedzenie, Pokuta i Anna Karenina. Aktorów w kostiumach z epoki można było zobaczyć także w filmach: Księżna, Jane Eyre i Anonimus. Rozgrywały się one w Anglii i nawiązywały do starej szkoły angielskiego filmu kostiumowego. Dużą rolę w kinie nowego millennium odgrywały produkcje azjatyckie. Przyczajony tygrys, ukryty smok zapoczątkował modę na kino wuxia, łączące historię Chin, przygodę, romans i sztuki walki. Wkrótce nastąpił wysyp tego typu produkcji: Wojownik Musa, Hero, Wojownicy Nieba i Ziemi, Dom Latających Sztyletów, Cesarzowa, Trzy królestwa i wiele innych. Najlepszym z nich pozostaje Hero - bliski arcydziełu wizualny majstersztyk, zawierający też ambitne treści typu „aby być dobrym wojownikiem nie trzeba posiadać miecza ani w dłoni ani w sercu”. Fani kina sztuk walki mogli być rozczarowani walkami toczonymi w umyśle, pozbawionymi zupełnie realizmu, lecz w kategorii filmu kostiumowego jest to produkcja oryginalna i wartościowa. Natomiast z japońskich filmów, rozgrywających się w dawnych epokach można wyróżnić opowieści o szermierzach: Zatoichi i 13 zabójców. Oba filmy podejmują polemikę z dawnymi produkcjami samurajskimi z lat 60-tych, niewiele jednak mówią o historii Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie do końca udanym, bo zbyt pretensjonalnym i ponad miarę patetycznym filmem jest Ostatni samuraj, w którym przedstawiono zmierzch samurajów i początki nowoczesnej armii.

Horrory


Planet Terror (Freddy Rodríguez, Marley Shelton, Rose McGowan)
Już w pierwszej dekadzie nowego wieku wielbiciele horrorów mogli oglądać na ekranach kin przeróżne krwiożercze potwory i ich bezbronne ofiary. Ale wśród natłoku krwawych dreszczowców zdarzały się też produkcje bardziej subtelne, nie nastawione na szokowanie i epatowanie okrucieństwem, lecz umiejętnie budujące mroczną atmosferę. Wampiry pojawiały się w serii Underworld, wilkołaki zaś w brytyjskim horrorze Dog Soldiers - Armia wilków, obecność duchów wyczuwalna była w filmach Inni i Sierociniec, hordy zombie atakowały w Planet Terror, przed kanibalami uciekali bohaterowie Drogi bez powrotu, a psychopaci swoją zbrodniczą działalność kontynuowali w kolejnych częściach Piły oraz w odświeżonych wersjach Teksańskiej masakry piłą mechaniczną, Halloween, Piątku trzynastego i Koszmaru z ulicy Wiązów.

Strach gdzieś wyjechać na urlop, bo wyjazd nad jezioro, do lasu lub w inne spokojne miejsce grozi spotkaniem z bandą żądnych krwi potworów, z tym że nawet człowiek może okazać się potworem. Sadystyczne skłonności mogą się ujawnić nawet u młodocianych osobników, tak jak to było w filmie Eden Lake. Interesujący, choć z każdą kolejną częścią coraz bardziej popadający w banał, jest cykl Oszukać przeznaczenie, w którym sama Śmierć odbiera życie ludziom, którzy dzięki przeczuciu jednej osoby przeżyli efektowną katastrofę. Powstały także filmy, w których tajemniczy wirus zamieniał ludzi w potwory, jak w filmach 28 dni później i Śmiertelna gorączka. O tym, jak mocno filmy mogą oddziaływać na widzów opowiadają horrory o „nawiedzonych filmach”: Krąg i Cigarette Burns. Ten drugi to najlepszy odcinek serialu Masters of Horror, zaś Krąg to udany amerykański remake japońskiej produkcji, zrealizowanej przed 2000 rokiem. Na fali popularności tego japońskiego dreszczowca powstało wiele azjatyckich produkcji, mających dostarczyć widzom chwil grozy - jednym z ciekawszych jest tajlandzki Shutter - Widmo. W ostatnim dziesięcioleciu trochę się też działo w horrorze hiszpańskojęzycznym. Kręgosłup diabła, Labirynt Fauna i Sierociniec to nie są typowe horrory, ale mają solidnie wykreowany, odpowiedni dla kina grozy klimat. Do udanych hiszpańskich reprezentantów tego gatunku należy również [Rec], który doczekał się sequeli.

Komedie

Naciągacze (Nicolas Cage i Alison Lohman)
Każdy lubię się pośmiać i zrelaksować po ciężkim dniu pracy lub nauki. Komedia to jeden z najbardziej pożądanych gatunków filmowych, istniał od samych początków kina, już podczas pierwszego pokazu kinowego można było zobaczyć scenkę, mającą wzbudzić uśmiech (mowa o krótkometrażowym filmie Polewacz polany z 1895 roku) i ten gatunek przetrwał do dziś. I chociaż nadal komedia ma przede wszystkim bawić widzów, to jednak widać preferowany przez współczesnych twórców odmienny rodzaj humoru. Błyskotliwe i dowcipne dialogi zostały zastąpione przez różnego rodzaju seksualne podteksty i humor niezbyt wyszukany, często nawet wulgarny. Z jednej strony mamy serię American Pie, z drugiej cykl parodii Scary Movie. Na jednym biegunie jest szereg lepszych lub gorszych komediodramatów lub komedii obyczajowych, na drugim - bardziej lub mniej zabawne komedie romantyczne.

Paradoksalnie, za jedną z najlepszych komedii romantycznych, zrealizowanych po 2000 roku uważany jest film, który nie jest wcale bardzo śmieszny, lecz z nutą goryczy i melancholii opowiada historię skomplikowanych związków międzyludzkich i przedstawia różne oblicza miłości. Ten ambitny zamysł w inteligentny sposób realizuje brytyjska produkcja w gwiazdorskiej obsadzie pt. To właśnie miłość Richarda Curtisa. Z komedii obyczajowych lub komediodramatów na wyróżnienie zasługują: Był sobie chłopiec braci Weitz, Trudne słówka Jamesa L. Brooksa, włoska produkcja Tygrys i śnieg Roberto Benigniego oraz m.in. dwa filmy Ridleya Scotta Naciągacze i Dobry rok. Podobnie jak Ridley Scott, również i Steven Spielberg w przerwie między większymi projektami spróbował swoich sił w komedii, efektem czego są lekkie, łatwe i przyjemne filmy rozrywkowe: kryminalno-biograficzny Złap mnie, jeśli potrafisz oraz romantyczno-obyczajowy Terminal.

Jeśli zaś chodzi o bardziej śmiałe, pozbawione hamulców komedie to i na tym polu można znaleźć perełki, jak np. amerykańskie Kac Vegas, Jaja w tropikach i Druhny oraz brytyjskie Wysyp żywych trupów i Hot Fuzz - ostre psy. Natomiast to, co po roku 2000 wyczyniał Eddie Murphy, gwiazdor komedii lat 80-tych, najlepiej pominąć milczeniem. Świetne komedie w ostatnich latach zrobili Francuzi, w tym mistrz gatunku Francis Veber (Plotka, Przyjaciel gangstera, Czyja to kochanka). Zaskakująco udane i inteligentne są korzystające ze stereotypów komedie o koleżeństwie: Jeszcze dalej niż północ i Nietykalni. Swoich wielbicieli ma również specyficzne kino czeskie, ale ja niestety nie potrafię przywołać tu żadnego tytułu, z filmów polskich zaś wyróżniłbym: komediodramat Pogoda na jutro i komedię kryminalną Vinci. Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o nakręconym w staroświeckiej konwencji niemego kina komediodramacie Artysta. Francuski reżyser tego filmu, Michel Hazanavicius, nie oglądając się na panującą obecnie modę, stworzył film nie pasujący do nowego millennium, a jednak niczym nie ustępujący dobremu nowoczesnemu kinu.

Komiksowe adaptacje

Sin City - Miasto grzechu (Bruce Willis)
Wśród adaptacji komiksów nie mogło zabraknąć filmów o superbohaterach: X-Meni, Spiderman, Batman i wielu innych próbowali zawojować kina, ale tylko nieliczni spotkali się z życzliwym przyjęciem. Batman - Początek, Mroczny rycerz, Kick-Ass oraz X-Men: Pierwsza klasa należą do najlepszych filmów o superbohaterach. Świetnymi, jeśli nie najlepszymi adaptacjami komiksów są tak różne w klimacie i odmienne w warstwie formalnej i fabularnej filmy, jak: Sin City - Miasto grzechu, 300 i Historia przemocy. W pierwszym znaleźć można elementy czarnych kryminałów, w których policjanci i detektywi walczyli z korupcją w wielkomiejskiej dżungli. Drugi z tych filmów nawiązuje do historycznego wydarzenia, kiedy to 300 Spartan stoczyło zaciekłą bitwę ze znacznie liczniejszą armią perską. Natomiast Historia przemocy zupełnie nie przypomina komiksowej adaptacji, bo choć jej bohaterem jest twardziel walczący z gangsterami to filmowi bliżej do dramatu sensacyjnego niż dynamicznego akcyjniaka lub stylizowanego na komiks widowiska. Warto też zwrócić uwagę na koreański thriller Oldboy, który jest adaptacją japońskiego komiksu (tak zwanej mangi). Ten brutalny film zasłynął z powodu umieszczenia w nim sceny zjadania żywej kałamarnicy.

Kino przygodowe

Książę Persji: Piaski czasu
Przełom wieków to czas Mumii Stephena Sommersa, łączącej przygodową akcję, zwariowany humor, fantastykę grozy i spektakularne efekty wizualne. Ta wybuchowa mieszanka sprawdziła się również w Piratach z Karaibów, lecz kolejne części cyklu pokazały, że elementy tej mieszanki, podawane w zbyt dużych ilościach mogą być szkodliwe. Podobnie przeszarżowane były filmy: Król Skorpion, Mumia: Grobowiec Cesarza Smoka oraz Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki. Tym bardziej należy docenić sprawne i pomysłowe połączenie przygody z fantastyką, jakie zaprezentowano w filmach: Gwiezdny pył i Książę Persji: Piaski czasu. Efekty specjalne nie przysłoniły tu oryginalnej historii i charyzmatycznych bohaterów.

Atrakcyjne są przygodowe filmy rozgrywające się w dawnych epokach, jak Pan i władca: Na krańcu świata, Król Artur, Robin Hood. Akcja zmierza w nich w stronę wielkiej bitwy, co zbliża te filmy do produkcji historycznych. Warto jeszcze wyróżnić zawierające elementy kina płaszcza i szpady adaptacje kilkutomowych powieści: Hrabia Monte Christo i Kapitan Alatriste. Znacznie mniej udane były dwie nowe wersje przygód muszkieterów (D'Artagnan i Trzej muszkieterowie 3D) oraz sequel Maski Zorro pt. Legenda Zorro. Zalety i wady posiada również Skarb narodów i jego kontynuacja. Nie są to filmy, które potrafią maksymalnie wciągnąć widza i na długi czas zatrzymać przed ekranem, lecz mają swój urok i unikają nadmiernego efekciarstwa. Dość interesujący jest familijny film Dwaj bracia, w którym na przykładzie przygód dwóch tygrysów pokazano podobieństwa i różnice pomiędzy dżunglą i cywilizacją. To skoro jesteśmy przy zwierzętach, wspomnę jeszcze o dwóch filmach, których tytułowymi bohaterami są konie, biorące udział w wyścigach - Niepokonany Seabiscuit i Hidalgo - Ocean Ognia. Duży sukces odniósł prowokujący do myślenia serial przygodowy Zagubieni, który potrafił zaskoczyć widzów niesztampowym rozwojem fabuły, imponującymi pomysłami scenarzystów, licznymi zagadkami, kreatywnym wykorzystaniem retrospekcji i mnóstwem skomplikowanych bohaterów.

Filmy sensacyjne, thrillery

Najpopularniejszą odmianą filmów sensacyjnych są filmy akcji, które największe sukcesy odnosiły w latach 80-tych. Nic więc dziwnego, że bohaterów tamtych lat postanowiono wkrótce skonfrontować z nowym millennium. John McClane, bohater Szklanej pułapki, zaczął więc poznawać nowoczesną technologię, gdyż jego kolejny przeciwnik okazał się większym zagrożeniem mając do dyspozycji komputer, a nie broń palną. Inny bohater lat 80-tych John Rambo nie ma jednak okazji, by usiąść wygodnie w fotelu przed komputerem, ponieważ los ciągle rzuca go z dala od cywilizacji, gdzie panują ciężkie warunki, a otaczająca go dżungla i zaludniające ją „dzikie zwierzęta” dają o sobie znać w brutalny sposób. 

John Rambo (Sylvester Stallone)
O ile czwarta część przygód Rambo wzbudziła uznanie rekonstrukcją wydarzeń w Birmie w sposób dosadny i bezkompromisowy to trzeci sequel Szklanej pułapki rozczarował widzów ogromną przesadą w przedstawieniu scen akcji. Film jest pozbawiony jakiegokolwiek prawdopodobieństwa i zbliża się do gatunku science fiction. Być może taki był zamiar twórców, w końcu kino akcji i science fiction wiele łączy. Przykładem świadomego połączenia opowieści futurystycznej z filmem akcji jest trzecia i czwarta część Terminatora, które poziomem znacznie odbiegają od poprzedników. 

Nie lada atrakcją dla widzów wychowanych w latach 80-tych jest film Niezniszczalni, w którym spotkali się Bruce Willis, Sylvester Stallone i Arnold Schwarzenegger, protagoniści trzech wyżej wymienionych serii. A oprócz nich wystąpili także inni aktorzy specjalizujący się w kinie pięści i broni palnej. W tym także Jason Statham, o którym należy wspomnieć osobno. Kiedy wystąpił w Transporterze już było wiadomo, że pojawił się godny następca Bruce'a Willisa i spółki. Charyzmatyczny aktor potrafiący uratować nawet przeciętny scenariusz z banalnymi dialogami (ostatnio w takich filmach jak Elita zabójców i Mechanik: Prawo zemsty). Jednak najlepszą rolę zagrał Statham w jednym z najlepszych filmów nowego wieku czyli w Angielskiej robocie. Nie jest to typowe kino akcji, należy do podgatunku heist movie, do którego zaliczają się również: Włoska robota (udany remake dobrej angielskiej komedii z lat 60-tych), Plan doskonały, Miasto złodziei oraz trzy części Ocean's Eleven, które wykorzystują pomysł ze starego (i według mnie przeciętnego) filmu z Frankiem Sinatrą.

Nie powiedział jeszcze ostatniego słowa agent 007, James Bond. W pierwszej dekadzie nowego stulecia powstały trzy różne filmy o tym słynnym szpiegu brytyjskiego wywiadu. Pierwszy z nich, Śmierć nadejdzie jutro, jest efekciarskim hołdem złożonym w czterdziestą rocznicę powstania pierwszego filmu o agencie 007. Drugi, Casino Royale, jest dynamicznym, nowoczesnym i co należy podkreślić, bardzo udanym filmem akcji, pokazującym Bonda inaczej niż poprzednie filmy cyklu. Kolejny film serii, Quantum of Solace, to już niestety nie do końca przemyślany i niezbyt wciągający film o zemście. Na szczęście jednak Sam Mendes w Skyfall przywrócił wiarę w to, że Bond może się odnaleźć doskonale także w XXI wieku.

Kino akcji zostało zdefiniowane na nowo w trylogii o działalności agenta CIA Jasona Bourne'a alias Davida Webba, który zadebiutował na kartach powieści Roberta Ludluma, zaś dzięki takim twórcom jak Doug Liman, Paul Greengrass i scenarzysta Tony Gilroy zyskał nowe życie i stał się bohaterem kina akcji na miarę XXI wieku. Takie nowoczesne kino sensacyjne cechuje się ciągłym ruchem, energią i werwą, sprawia wrażenie ciągłej inwigilacji bohaterów, a przenikliwi bohaterowie zachowują się tak, jakby chcieli uciec przed wzrokiem obserwujących ich widzów. Początków takiego energicznego kina z inwigilacją i ucieczką w tle można szukać w kinie lat 90-tych, najlepsze zaś przykłady to Ścigany Andrew Davisa i Wróg publiczny Tony'ego Scotta. Reżyser tego ostatniego po 2000 roku konsekwentnie pozostawał w kręgu kina akcji, czasem łącząc je z fantastyką (jak w Deja vu) i często eksperymentując z kamerą, co dodawało filmom dynamiki i wyróżniało je z tłumu. Najlepszy rezultat osiągnął w Człowieku w ogniu, pełnym dramaturgii sensacyjnym thrillerze. Ale nawet uważany za słabszą produkcję, film Domino, ma sporo zalet, dostarcza wielu atrakcji wizualnych i zaskakuje połączeniem nowoczesnego kina sensacyjnego z opowieścią biograficzną.

Uprowadzona (Liam Neeson)
Swoje miejsce, gdzieś pomiędzy Francją a USA, znalazł sobie francuski filmowiec Luc Besson, twórca Nikity i Leona zawodowca, który w swojej „stajni” produkował i pisał scenariusze do wielu filmów akcji - najlepsze z nich to Transporter, 13. dzielnica, Człowiek pies i Uprowadzona. Kilkakrotnie w bohatera kina akcji wcielał się Liam Neeson - pasował do tego typu ról ze względu na prawie dwumetrowy wzrost oraz umiejętność pokazania pod łagodnym usposobieniem wściekłości i zawziętości połączonej z przytomnością umysłu. W Uprowadzonej szukał we Francji porwanej córki i gotów był nawet zburzyć wieżę Eiffla, by ją odnaleźć, w Tożsamości próbował rozgryźć zagadkę własnej tożsamości i prawdziwego celu swojej wizyty w Berlinie, a w Przetrwaniu stoczył dramatyczną walkę o życie przeciwko hordzie głodnych wilków.

Swoich wielbicieli mają również filmy gangsterskie, tym bardziej że biorą się za nie sprawni warsztatowo mistrzowie, tacy jak Martin Scorsese (Infiltracja), Ridley Scott (American Gangster) i Michael Mann (Wrogowie publiczni) oraz m.in. mniej popularny twórca John Hillcoat, który według scenariusza Nicka Cave'a zrealizował znakomity film pt. Gangster. Gangsterzy pojawiają się również w europejskich produkcjach, np. we francuskim filmie 22 kule. Ale policjanci też mieli swoje chwile w XXI wieku. Najpierw zostali pokazani w niesztampowy sposób w Dniu próby i Bezsenności, potem zaś stali się nieco bardziej przewidywalni, gdy do roli gliniarza powrócił Bruce Willis w filmach: Osaczony, 16 przecznic i Szklana pułapka 4, a Michael Mann przypomniał widzom o istnieniu serialu Miami Vice, realizując jego wersję kinową. Różnorodne filmy akcji można znaleźć w kinie azjatyckim - czasem Azjaci zaskakują ciekawą fabułą (Infernal Affairs: Piekielna gra), czasem pokazują efektowne chińskie sztuki walki (Nieustraszony, seria Ip Man), innym razem zaś realistyczną przemoc i dramatyczne sytuacje (Shinjuku Incident). Świetna rzecz wyszła z Indonezji - pełen brawury i brutalności film akcji pt. Raid (co można przetłumaczyć jako Nalot lub Obława policyjna). Natomiast takie amerykańskie filmy, jak Człowiek w ogniu i Infiltracja udowadniają, że nawet remake'i mogą być zaskakujące i pełne emocji, jeśli zostaną sprawnie zrealizowane i zagrane.

Solidnej porcji wrażeń dostarczają akcyjniaki stylizowane na dawne produkcje klasy B. Reprezentatywne pod tym względem jest kino Quentina Tarantino - Kill Bill, Death Proof i Bękarty wojny. Każdy z tych filmów ma swoje źródła w przeszłości - w dawnych niskobudżetowych i zapomnianych perełkach. Tarantino za pomocą dialogów, muzyki i odpowiedniej dawki przemocy potrafi osiągnąć niesamowity efekt, potrafi czasem w wyrafinowany sposób zirytować widza zbyt przesadnym, karykaturalnym przedstawieniem przemocy i gadatliwych bohaterów. Jednym z najciekawszych filmów sensacyjnych ostatnich lat jest wyreżyserowany przez Nicolasa Windinga Refna Drive, intrygująca i pełna niedomówień opowieść, która zaskakuje połączeniem lirycznych momentów z brutalną przemocą i klimatycznych ujęć z nastrojową muzyką.

Elementy kina sensacyjnego zawierają też thrillery, a ich specjalistą nadal pozostaje twórca Siedem, David Fincher, który w nowym tysiącleciu nakręcił udane, pełne napięcia i porażające realizmem dreszczowce: Zodiak i Dziewczyna z tatuażem. Zaskoczeniem i nowością w dziejach kina są udane thrillery o magikach: Iluzjonista z Edwardem Nortonem oraz Prestiż ze świetnym aktorskim duetem Hugh Jackman - Christian Bale. Świetnie czasem wychodzą filmy, które w jedną zgrabną całość łączą thriller, dramat i kino sensacyjne, rezygnując z nadmiaru akcji, skupiając się na bohaterach i ciekawej intrydze. Przykładem takich udanych filmów są dzieła mistrzów: Michaela Manna (Zakładnik), Stevena Spielberga (Monachium), Davida Cronenberga (Historia przemocy), braci Coen (To nie jest kraj dla starych ludzi), Ridleya Scotta (W sieci kłamstw) i Martina Scorsese (Wyspa tajemnic). Z filmów mniej uznanych twórców wysokiej klasy thrillerem jest Czerwony smok Bretta Ratnera z serii opowieści o Hannibalu Lecterze. Bardzo dobry jest brytyjski dramat sensacyjny o zemście pt. Harry Brown. Coraz większe uznanie zyskują kryminały skandynawskie - najbardziej reprezentatywna jest szwedzka adaptacja powieści Stiega Larssona Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet.

Sporą dawkę emocji dostarczają telewizyjne produkcje - na szczególne wyróżnienie zasługuje serial 24 godziny ze znakomitą kreacją Kiefera Sutherlanda, który z braku ciekawych ról filmowych rozpoczął karierę w telewizji, odnosząc nieoczekiwany sukces i zdobywając wreszcie uznanie jako aktor. Realizowany przez całą pierwszą dekadę nowego tysiąclecia serial zawiera elementy dramatu, thrillera i kina akcji. Ciekawa intryga, zróżnicowani bohaterowie, zmuszeni do podejmowania dramatycznych decyzji, dynamiczna i wciągająca akcja oraz dopracowana strona formalna powodują, że ten serial ogląda się z ogromnym zainteresowaniem, z niecierpliwością wyczekując kolejnego odcinka.

Westerny

Propozycja (Danny Huston)
Kto najbardziej tęskni za westernami? Prawdopodobnie aktorzy, bo to oni reżyserowali kilka filmów tego gatunku: Kevin Costner zrealizował Bezprawie, Tommy Lee Jones - Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady, a Ed Harris - Appaloosę. Ci aktorzy zresztą nie tylko reżyserowali te filmy, ale również w nich zagrali, bo wystąpić w westernie w XXI wieku to dla dzisiejszych aktorów wyjątkowa okazja, której nie należy marnować. W nowym millennium w pewnym sensie nowym gatunkiem staje się remake. Także i westernów nie ominęła remakomania, czego przykładem filmy 3:10 do Yumy i Prawdziwe męstwo, a także decyzja o realizacji nowej wersji Siedmiu wspaniałych. Ciekawie zapowiada się nowy film Quentina Tarantino Django Unchained oraz rola Natalie Portman w Jane Got a Gun. Do najlepszych westernów nowego wieku wypada zaliczyć australijską produkcję Propozycja, survivalowy i alegoryczny Krew za krew oraz nieco inaczej spoglądające na legendarne postacie Dzikiego Zachodu Zabójstwo Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda.

Kino wojenne

Czarna księga (Carice van Houten)
Już w roku 2001 powstały dwa filmy wojenne, wskazujące w jakim kierunku ten gatunek może pójść dalej. Te dwa filmy to Helikopter w ogniu i Wróg u bram. Pierwszy pokazuje krwawy spektakl zrealizowany z dużą dozą realizmu i efektownej batalistyki. W drugim z tych filmów, choć batalistyki nie brakuje, wojna jest tylko tłem dla sensacyjnej akcji - dla pojedynku snajperów. W następnych latach powstało kilka innych sensacyjnych filmów wojennych, takich jak Krwawy diament, Bękarty wojny albo np. wciągający maksymalnie jak najlepszy thriller holenderski film Paula Verhoevena Czarna księga. Równolegle kręcono także bardziej widowiskowe dramaty batalistyczne, czego najlepszym przykładem filmy Clinta Eastwooda: Sztandar chwały i Listy z Iwo Jimy. Warto też wspomnieć o filmie Braterstwo broni, w którym koreańską wojnę domową zestawiono z konfliktem dwóch braci. W jakimś zakątku świata zawsze trwa jakaś kampania wojenna, więc obok nawiązań do dawnych, lecz ciągle pozostających w pamięci, konfliktów zbrojnych podejmowane są tematy nowszych, lecz równie krwawych, potyczek, np. w Somalii (Helikopter w ogniu), w Afganistanie (9. kompania, Terytorium wroga), w Sierra Leone (Krwawy diament), w Birmie (John Rambo), w Iraku (Hurt Locker - W pułapce wojny, Green Zone). Filmy wojenne powstawały w Czechach (Ciemnoniebieski świat), w Niemczech (Upadek), w Rosji (9. kompania), w Holandii (Czarna księga), w Polsce (Katyń), we Francji (Terytorium wroga) i w wielu innych krajach na całym świecie, bo dla kina wojennego zawsze jest odpowiedni czas i miejsce. Nawet tematyka holokaustu tak często wykorzystywana w kinie nadal nie straciła na aktualności, a takie filmy jak Pianista i W ciemności są tego dowodem.

Rankingi:

Filmy:
1. Trylogia Bourne'a (2002-07)
2. Angielska robota (2008)
3. Artysta (2011)
4. Drive (2011)
5. Bękarty wojny (2009)
6. Czarna księga (2006)
7. Propozycja (2005)
8. Historia przemocy (2005)
9. Wyspa tajemnic (2010)
10. Ryzykantka (2010)

Reżyserzy, którzy po 2000 roku zrobili co najmniej dwa znakomite filmy:
1. Clint Eastwood (Rzeka tajemnic, Za wszelką cenę)
2. Ridley Scott (Helikopter w ogniu, Naciągacze)
3. Christopher Nolan (Prestiż, Incepcja)
4. Quentin Tarantino (Bękarty wojny, Django Unchained)
5. Darren Aronofsky (Źródło, Czarny łabędź)
6. John Hillcoat (Propozycja, Gangster)
7. Martin Scorsese (Infiltracja, Wyspa tajemnic)
8. Alejandro Amenábar (Inni, Agora)
9. Roger Donaldson (Prawdziwa historia, Angielska robota)
10. Ben Affleck (Gdzie jesteś Amando, Miasto złodziei)

Aktorzy:
1. Russell Crowe (Pan i władca: Na krańcu świata)
2. Leonardo DiCaprio (Wyspa tajemnic)
3. Christian Bale (Operacja Świt)
4. Ralph Fiennes (Czerwony smok)
5. Brad Pitt (Zabójstwo Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda)
6. Edward Norton (25. godzina)
7. Hugh Jackman (Źródło)
8. Michael Fassbender (Fish Tank)
9. Sean Penn (Rzeka tajemnic)
10. Liam Neeson (Krew za krew)

Aktorki:
1. Meryl Streep (Julie i Julia)
2. Rachel Weisz (Ryzykantka)
3. Natalie Portman (Czarny łabędź)
4. Kate Winslet (Marzyciel)
5. Rose Byrne (Apartament)
6. Keira Knightley (Księżna)
7. Diane Kruger (Bękarty wojny)
8. Jennifer Lawrence (Do szpiku kości)
9. Nicole Kidman (Inni)
10. Ziyi Zhang (Dom latających sztyletów)

Muzyka filmowa:
1. Red Cliff - Tarô Iwashiro (link)
2. Le Placard - Vladimir Cosma (link)
3. Sea of Dreams (Bolero of the Dead) - Luis Bacalov (link)
4. The Artist (George Valentin) - Ludovic Bource (link)
5. The Artist (Pretty Peppy) - Ludovic Bource (link)
6. The Artist (Waltz for Peppy) - Ludovic Bource (link)
7. The King's Speech - Alexandre Desplat (link)
8. Moonrise Kingdom - Alexandre Desplat (link)
9. Memoirs of a Geisha (Sayuri's Theme) - John Williams (link)
10. Up (Married Life) - Michael Giacchino (link)

41 komentarze:

  1. Absolutnie świetny pomysł i świetne podsumowanie, choć oczywiście jeśli chodzi o same filmy to z jednymi mogę zgadzać się bardziej, z innymi mniej.

    Jeśli chodzi o dramaty to na pewno, tak jak piszesz - Eastwood. I "Za wszelką cenę" i "Rzeka tajemnic" to w ogóle jedne z najlepszych filmów jakie widziałem. Raczej nie zgodziłbym się co do dzieł Aronofskiego. Co prawda miał swoje momenty i dobre filmy, ale już "Czarny łabędź" to dla mnie ewidentnie przekombinowana i całkiem pseudoambitna sprawa. Czego mi osobiście zabrakło? No chociażby braci Coen i ich wybitnego "To nie jest kraj dla starych ludzi". Warto byłoby też wspomnieć o rosyjskim kinie ("Powrót") lub skandynawskim.

    W fantastyce wiele bym nie mieszał:) "Władca pierścieni" - wiadomo, król fantastyki XXI wieku. Pozostałe wymienione filmy też mają swój wkład w ten gatunek.

    Horror to dla mnie chyba najgorszy gatunek filmowy jaki istnieje. Poza nielicznymi wyjątkami z których jestem dumny, twórcom obecnie nie udaje się zrobić czegoś, co jednocześnie straszy i jest dobre. Albo otrzymamy dawkę obrzydlistwa pozbawionego fabuły (jak Piły i tym podobne). Albo coś zdecydowanie ciekawszego fabularnie, co jednak nie do końca straszy (twórczość Del Toro).

    No generalnie dużo by pisać:) Jeśli mam powiedzieć czego mi w takim zestawieniu najbardziej brakuje, to zdecydowanie polskich produkcji. Smarzowski, Kolski, Koterski, Jakimowski - wszyscy oni tworzyli w XXI wieku filmy na najwyższym poziomie.

    Gratuluję pomysłu i zaangażowania, bo trochę musiało kosztować zebranie tych wszystkich filmów i stworzenie takiego podsumowania. To naprawdę świetna rzecz.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. W recenzji "Czarnego łabędzia" też narzekałem, że przekombinowany, ale ostatecznie uważam, że to całkiem dobry film. Nie oglądałem "Requiem dla snu" ani "Zapaśnika", ale uważam, że za dwa jego filmy, "Źródło" i "Czarny łabędź", należy się Aronofskiemu miejsce w czołówce, może nie jako jednego z najlepszych lecz jako jednego z najbardziej obiecujących twórców XXI wieku. A "To nie jest kraj dla starych ludzi" znalazło się nie wśród dramatów, lecz filmów sensacyjnych jako film sprawnie łączący thriller, dramat i kino sensacyjne ;) Najnowszych rosyjskich, polskich i skandynawskich filmów nie widziałem zbyt wiele, więc je pominąłem. "Wesele" Smarzowskiego doceniam, lecz "Dom zły" mnie totalnie rozczarował ("Róży" jeszcze nie widziałem). Polskie dramaty w większości mnie rozczarowywały, np. "Rewers" i "Rysa". Podobał mi się film Zanussiego "Persona non grata" i to chyba jedyny polski dramat ostatnich lat, który mnie zainteresował. Możliwe, że był jeszcze jakiś, ale w tej chwili nie pamiętam. Co do Koterskiego to "Dzień świra" podobał mi się mniej więcej w połowie, im bliżej końca tym gorzej się go oglądało.
    Dzięki za miłe słowa ;) A stworzenie takiego podsumowanie zajęło mi około tygodnia (z przerwami oczywiście ) ;D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałem więc przegapić Coenów, w końcu tytułów masz tu całe mnóstwo:) Ale to tym lepiej, że "To nie jest kraj dla starych ludzi" się tu znalazł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Włożyłeś sporo pracy w to podsumowanie. Zwróciłam uwagę na parę tytułów szczególnie azjatyckie kino i dramaty. Mam nadzieje, że uda się obejrzeć chociaż Hero i Niebezpieczną metodę... Może osobny wątek o serialach, które ostatnio przeżywają swoje najlepsze czasy ?

    PS.Lubie wszelkie podsumowania filmowe, dlatego polecam szczególnie rankingi Rogera Eberta :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Takiego podsumowania spodziewałabym się koło 21 grudnia. A Ty zrobiłeś psikusa i wyskoczyłeś z niespodzianką w lipcu. Widać, że praca nad wpisem trwała dłużej nić jeden dzień i jedna noc, ale efekt świetnie się czyta.

    Miło się dowiedzieć, że nie tylko ja jestem oczarowana "Hero" (choć na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie oglądać wuxia). Wśród komiksowych zabrakło mi "Hellboy'a", a ogólnie działu animacji, ale tekst tak naszpikowałeś tytułami, że nie mam o to pretenchy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Blannche:
    Nowych seriali nie widziałem zbyt wiele. Planowałem do powyższego podsumowania dołączyć krótki ranking seriali, ale okazało się, że mam problem z wybraniem najlepszej dziesiątki. Mogę co najwyżej wymienić pięć ulubionych seriali z ostatnich lat: "24 godziny", "Rzym", "Dexter", "Lost" i "Prison Break".

    @ Agna:
    Dopiero pisząc powyższy tekst dowiedziałem się z internetu, że ta "ostateczna data" to 21 grudnia ;-) Animacji zabrakło, bo widziałem tylko serię "Shreka" i "Walc z Bashirem". Może coś jeszcze, ale w tej chwili nie pamiętam. "Hellboya" dość dawno widziałem i z tego co pamiętam, to nie byłem nim zachwycony.

    OdpowiedzUsuń
  7. Będę szczery; to jasne, że wszystkiego obejrzec się nie da, ale ilośc wybitnych, czy chocby interesujących pozycji z ostatnich 12 lat, których u Ciebie nie ma, jest doprawdy imponująca.
    Tu by się wręcz jakiś kontr-artykuł przydał. Tak w maksymalnym skrócie:
    - Reżyserzy: całkowite pominięcie Kim Jee Wona ( kino gatunków) i Michaela Haneke ( artystyczne kino autorskie), nosi posmak ( sorry Batory ) ignorancji.
    - Arcydzieła I : wychodzi na to, że ,, Trouble Every Day'' reż. Claire Denis 2001 ( dramat - horror), ,, White Lightning'' reż. Dominic Murphy 2009 ( dramat, pseudo-biografia), ,,Mulholland Drive'' reż. David Lynch 2001, ( noir - mystery), czy ,, I Saw the Devil'' reż. Kim Ji Won ( thriller )- masz jeszcze przed sobą.
    - Dramat-Biografia: brak w zestawieniu takich filmów, jak ,, Frida'' Julie Taymor, czy ,, Gainsbourg: Vie Heroique'' Joan Safar - jedne z najbardziej introspektywnych i niepowierzchownych obrazów o artystach i szeroko pojętym procesie twórczym, jakie widziałem.
    - Gangsta-Biografia: zabrakło imo najlepszego filmu gangsterskiego XXI wieku ,, Mesrine: Wróg Publiczny nr 1'' reż. Jean Francois Richet 2008 - z wybitną rolą Vincent Cassela i mega fajną laseczką Ludvigne Sagnier.
    - Komedia: brak ,, In Bruges'' ( Najpierw Strzelaj, Potem Zwiedzaj'' ) scen. i reż. James McDonagh, odbieram, jako poważne przegięcie :D
    - Horror: nawet mi się nie chce wymieniac... :D
    - Arcydzieła II: wszystko rozumiem, ale że Ty,zdeklarowany fan kostiumowego kina przygodowego pominąłeś ,, Kapitana Alatriste'' reż. Agustin Dias Yanez 2006 - film, który imo jest tym dla kina płaszcza i szpady nowego stulecia, czym ,, Proposition'' dla westernu to się w pale nie mieści :(
    - A gdzie ,, Amores Perros'' ?
    - Ogólnie wkurwiający panamerykanizm
    Masz w bród fajnych filmów do oglądnięcia, tylko się cieszyc:D
    Ps. Piękna fota z ,, Czarnej Księgi''. Pełna ukrytego dramatyzmu i bardzo malarska.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  8. No i po co czytać jakiś średni "Film" jak tu sobie można takie fajne podsumowanie przeczytać?:) Szacun za perspektywę badawczą i że w ogóle Ci się chciało:) Lubię te Twoje przekrojowe notki, dobrze argumentujesz, widzisz zawsze dwa końce i nie wpadasz w egzaltację. No i zawsze się czegoś nowego dowiem przy okazji, dzięki.

    Na temat mam do powiedzenia niewiele, bo rzecz wymaga bardzo obszernego komentarza, który byłby nową notką, a przecież to Twój blog:) Zwróciłeś uwagę na bardzo ważne i dobre filmy, wiele zostało pominiętych, ale to jest jak najbardziej w porządku - przecież nie widzieliśmy wszystkiego i mamy pełne prawo o czymś nie wiedzieć, czegoś nie znać. Niewiedza nie jest grzechem i nie czyni tego typu teksty gorszymi - a o tym zdają się zapominać Mądrzy Krytycy, którzy piszą o czymś, o czym nie mają pojęcia, bo tak wypada.

    PS. Od razu widać, których filmów oglądasz najwięcej;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szacunek za pomysł i wkład pracy nad tym podsumowaniem. Jest jeszcze parę filmów, które by trzeba zobaczyć. Jest trochę tytułów, których w ogóle bym nie wspomniała w tym rankingu, na przykład "Agora". Zamiast tego podkreśliłabym występ PSHoffmana w "Capote". Ale, oczywiście, to twoje typowanie, poza tym nie o wszsytkich filmach się przecież pamięta, czy się widziało.

    Bardzo mi brakuje "Aż poleje się krew". Na szczęście zrehabilitowałeś się "Zabójstwem Jessego Jamesa..." i "Propozycją".

    Jednym słowem, fajną rzecz zrobiłeś, taką nie tylko na jedno przeczytanie, podziwiam jaki z Ciebie pracuś no i miłośnik, rzecz jasna. gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  10. @ Simply:
    Dzięki za szczerość i polecenie kilku filmów ;-) Niektóre z tych filmów, które wymieniłeś, takie jak "Mulholland Drive", "Frida" i "Amores Perros" oglądałem jakieś 10 lat temu i szybko o nich zapomniałem. Nie zrobiły na mnie większego wrażenia, więc do nich już nie wróciłem (zresztą w ogóle za filmami Lyncha nie przepadam). Zaś "Amores Perros" nie był brany pod uwagę także dlatego, że powstał w 2000 roku, a więc jeszcze w wieku XX ;-) Wkrótce postaram się obejrzeć "Wroga Publicznego nr 1", "In Bruges" i "Kapitana Alatriste".

    W notce starałem się zachować obiektywizm i wybrałem głównie filmy najbardziej znane, które są cenione nie tylko przeze mnie. A także te, o których było głośno i które cieszyły się powodzeniem, lecz ja za nimi nie przepadam (jak serie: "Piła", "Oszukać przeznaczenie", "American Pie" i "Scary Movie"). Tak więc, wbrew pozorom to nie jest wybór najlepszych, lecz przekrój ważnych filmów i zjawisk XXI wieku z punktu widzenia przeciętnego widza, a nie krytyka wielbiącego kino artystyczne w stylu Haneke ;)
    PS. Proponuję założyć własnego bloga, na którym napisałbyś kontr-artykuł na temat kina XXI wieku :D

    @ Klapserka:
    Nie pozostaje mi nic innego jak podziękować za miłe słowa. A co do filmów, których oglądam najwięcej, to myślę, że oglądam zwykle takie filmy, jakie lubi oglądać każdy przeciętny Polak ;-)

    @ Babka filmowa:
    Tak, o kilku filmach po prostu zapomniałem, np. "Aż poleje się krew". Natomiast "Capote'a" nie widziałem.

    Pozdrawiam i dziękuję za komentarze :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny pomysł z podsumowanie dekady. Ale muszę zgodzić się z przedmówcą, który napisał że drażni panaamerykanizm, a brakuje dzieł z Europy takich jak: Biała wstążka, Prorok, Volver czy Słoń. No i nie byłbym sobą, gdybym nie zarzucił Ci brak polskich tytułów, a można było dodać do listy takie filmy jak: Dzień świra, Mój Nikifor, Wesele czy Symteria.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakiś rok temu zrobiłem podsumowanie dekady, składające się z 10-ciu najlepszych według mnie filmów z lat 2001-10, ale potem je usunąłem, bo doszedłem do wniosku, że teraz wyglądałoby ono zupełnie inaczej. Postanowiłem więc raz jeszcze zrobić takie podsumowanie, tym razem jednak rozszerzając je o dodatkowe lata i dzieląc na gatunki filmowe. W USA kino gatunków jest najbardziej rozwinięte, stąd przewaga kina amerykańskiego. Mogłem dodać więcej kina europejskiego lub artystycznego, ale niestety kino Hanekego, Almodovara, Van Santa czy współczesnych polskich filmowców do mnie nie przemawia. Ze współczesnych dramatów europejskich najbardziej podobały mi się filmy niemieckie i dlatego o nich wspomniałem w tekście. Dramat to bardzo rozległy gatunek, uprawiany chyba w każdym kraju na świecie, więc na temat tego gatunku wypadałoby napisać oddzielny, bardzo obszerny artykuł. W takim skrócie, jaki ja zaprezentowałem trudno było zmieścić tyle tytułów, aby zadowolić wszystkich :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Co do rankingu filmów - nie widziałem ,, Artysty'' ani ,, Bourne'a'' - reszta, to same dobre rzeczy.
    Jak chodzi o soundtracki, na pierwszym miejscu postawiłbym muzykę Robbiego Robertsona do ,, Wyspy Tajemnic'' Scorsesego. Jest idealnie upiorna, poza tym Robbie uzyskał bardzo ciekawe brzmienie, które kojarzy mi się z niektórymi produkcjami Laibacha. Na drugim - Ben Cheang i ,, Dog Bite Dog'' Pou Si Cheunga, oryginalna, podszyta szaleństwem ścieżka do super brutalnego dramatu policyjnego made in HK. A na trzecim Cliff Martinez i ,, Drive'' z delikatnym, nastrojowym electro ( choc mam wrażenie, że jeden motyw został zerżnięty z Briana Eno).
    Z reżyserów, to mi tu ewidentnie Scorsesego brakuje: dwa wybitne filmy ( ,, Wyspa...'' i ,, Gangi...'' , jeden niezły ( ,, Departed'') i trzy znakomite dokumenty muzyczne ,, No Direction Home'' o Bobie Dylanie, produkcja i pilot serialu o historii bluesa i film z koncertu Stonesów. Miał też kręcic biograficzny dokument o Bobie Marleyu, ale projekt upadł.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nad uwzględnieniem Scorsesego myślałem oczywiście, ale nie mogłem się zdecydować jakie dwa filmy wyróżnić, bo po pierwsze: bardzo mi się podobał tak naprawdę tylko jeden jego film z ostatnich 10-ciu lat, a mianowicie "Infiltracja". Mimo że oglądałem azjatycki pierwowzór to wersja Scorsesego i tak mnie pozytywnie zaskoczyła. Po drugie: "Gangi Nowego Jorku" i "Aviator" podobały mi się w połowie, im bliżej końca tym bardziej się nudziłem. Po trzecie: "Wyspy..." nie oglądałem, zaś "Hugo" jest według mnie zaledwie dobry.
    Muzyka z "Drive" bardzo mi się podoba, ale mam właśnie takie wrażenie, że nie jest to muzyka oryginalna, napisana specjalnie do filmu, dlatego ją pominąłem. Zresztą wybrałem nie całe soundtracki, ale po jednym konkretnym utworze muzycznym ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jednak wolę kameralny i szalenie trzymający w napięciu oryginał. Ale Marty fajnie podszedł do tematu, dołożył epicki rozmach i jak to u niego, świeże i kreatywne rozwiązania montażowe. Gośc ma dobrą rękę do remake'ów ( ,, Cape Fear''), potrafi historię wyjściową opowiedziec jakby w zupełnie innym języku.
    Według dostępnych mi danych, poza kilkoma motywami ( m. in. Ritz Ortolani), muzyka do ,, Drive'a'' ma byc oryginalnym dziełem Martineza. Co charakterystyczne, on i Robbie Robertson są muzykami o bogatych korzeniach rockowych. Z innych filmowych score'ów stworzonych przez rockmana, to strasznie ostrzyłem sobie zęby na monster movie ,, Pig Hunt'', gdzie muzę robił ,, mistrz żelatynowego basu'' - Les Claypool, którego uwielbiam. No i w końcu dzieło dorwałem, ale mało tam tej muzyki Claypoola się załapało. Całosc została wydana na płycie ,, Of Fungi and Foe'', gdzie oprócz utworów z ,, Łowów na Wieprza'' skompilowano kompozycje do gry komputerowej ,, Człowiek-Pieczarka'' ( Mushroom Man). Les Claypool jest pierdolnięty w najpozytywniejszym tego słowa znaczeniu :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja wprawdzie też wolę azjatycki oryginał, ale uważam, że remake Scorsesego jest od niego zaledwie minimalnie słabszy. Za to "Cape Fear" wolę zdecydowanie w czarno-białej wersji z lat 60-tych, która według mnie lepiej trzyma w napięciu. I choć De Niro był bardziej wiarygodny w roli psychola niż Mitchum to jednak wersję J. Lee Thompsona oglądało mi się znacznie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  17. No właśnie, Marty wykazał zupełnie odmienne podejście do obu filmów. ,, Cape Fear'' skondensował, a ,, Internal Affairs''rozbudował i hmm... rozrzedził( !?:D). I za to go lubię, to jest na prawdę fajne i twórcze. Chyba największy reżyser na planecie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mogłeś zostawić pisząc o pierwszej dekadzie XXI wieku, o czym będziesz pisać za 10 lat? Żarty żartami ale zestawienie jest niezłe.

    W Aktorkach brakuję mi Kirsten Dunst. Namieszała trochę: Melancholia i całkiem sporo innych filmów chociaż już gorszych. Z aktorem jeszcze Penelope Cruz.

    Reżyserzy. Roger Donaldson - no nie wiem. Widziałem tylko Angielską Robotę, dobre kino sensacyjne ale czy coś więcej? Bracia Coen - ich to wszędzie dać można, ale może to i lepiej, że ich nie wymieniłeś.

    Filmy. Propozycja - jako pierwsza! Woaah, no dobra. Obejrzę na pewno. Ja bym to pewnie inaczej napisał. :) Walc z Baszirem, Nietykalni, O północy w paryżu. Ale ok! Bękarty Wojny out.

    Aktorzy, a Tomasz Kot? (żart) - tylko szkoda, że nie wymieniłeś tych nie anglojęzycznych. Francja daję radę.

    Pozdrawiam i zapraszam
    kacpermystkowski.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Chciałem w rankingu umieścić Kirsten Dunst i nawet specjalnie dla niej zacząłem oglądać "Melancholię", ale niestety wytrwałem chyba ze 20 minut :) Skoro jakaś aktorka nie jest w stanie mnie utrzymać przed ekranem dłużej to raczej nie zaliczę jej do najlepszych.

    Nad obecnością Donaldsona, a także Tony'ego Scotta w rankingu zastanawiałem się długo. Wiele filmów Donaldsona niezbyt mi się podobało, np. zrealizowany w ostatniej dekadzie "Rekrut", ale dwa kolejne bardzo przypadły mi do gustu. Z kolei do filmów Tony'ego Scotta mam sentyment, kiedyś bardziej lubiłem jego filmy niż filmy jego brata Ridleya, ale po 2000 to jednak Ridley jest górą.

    Możliwe, że wkrótce któryś z nich (Donaldson albo Tony S) wypadnie z tego rankingu, kiedy np. obejrzę "Wyspę tajemnic" Scorsesego albo takie filmy Coenów jak "Tajne przez poufne" i "Serious Man".

    Tak się składa, że "Propozycja" będzie dzisiaj w telewizji - na TV4 o 20:55. Jeśli posiadasz ten program to polecam ten film! Ja zarówno ten film jak i "Bękarty wojny" widziałem tylko raz, możliwe że po ponownym obejrzeniu "Propozycja" trafi na dalsze miejsce, zaś "Bękarty" wypadną z listy ;)

    Tak więc, to podsumowanie jest pewnego rodzaju szkicem, który wymaga jeszcze wielu poprawek :D Jak zajrzysz tutaj za jakiś miesiąc to być może te rankingi będą wyglądały zupełnie inaczej :D

    Obejrzałem ostatnio polecanego przez Simply'ego "Kapitana Alatriste", wkrótce go pewnie dopiszę do powyższego podsumowania, ale do najlepszych go nie zaliczę, bo według mnie "nie jest tym dla kina płaszcza i szpady czym Proposition dla westernu" ;) Podobno ten film powstał na podstawie aż pięciu powieści, no i osoby nie znające książek mogą mieć problem ze zrozumieniem niektórych wątków. Ja nie czytałem książek i film momentami wydawał mi się niespójny i niezrozumiały. Ogólnie jest to film ponadprzeciętny, w którym są niedociągnięcia i przynudzania, ale są też i zalety jak ciekawy główny bohater, dosadna jak na kino przygodowe przemoc (np. podrzynanie gardeł) i dobra rola Viggo Mortensena, który mówi tu po hiszpańsku. Z nowszych filmów płaszcza i szpady bardziej podobał mi się jednak "Hrabia Monte Christo" z 2002, bo mimo iż historia jest dość znana to nie nudzi i film jest przystępny nawet dla tych, którzy nie czytali książki, bo pomimo skrótów i uproszczeń historia wydaje się zwarta i logiczna ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Do aktorek , to bym dodał królową francuskiej nowej fali gore - Beatrice Dalle ( ,,, Inside'', ,, Trouble Every Day'') i Carice Van Houten ( ,, Czarna Księga'' ,, Czarna Śmierc''). Natomiast zastanowiłbym się nad Diane Kruger; ta klasyczna pięknośc akurat w ,, Bękartach...'' nic specjalnego nie pokazała, chłodna i zmysłowa Melanie Laurent usunęła ją w cień. Kruger miała rzeczywiście dobrą rolę w znakomitym, trochę niedocenionym melodramacie ,, Wicker Park'' ( Apartament), jeżeli już....
    ,,Alatriste'' nie jest lekkim w odbiorze, rozrywkowym time-killerem, i ani przez moment do czegoś takiego nie aspiruje. Ten film ma kopac w ryj, a nie relaksowac. Obraz przesiąknięty jest fatalizmem, okrucieństwem, porażającym smutkiem i przede wszystkim Barokiem, genialnie oddaje ducha tamtych czasów. Realizm walk jest niesamowity ( otwierająca scena - podsycanie żaru naramiennego łuczywa, żeby było jak odpalic lont do muszkietu), choreografia szermierki - prima sort. Zdjęcia, scenografia i dbałośc o detale - rewelacja. Tylko ,, Królowa Margot'' Patrice Chereau przebija go imo pod względem doskonałości w ukazaniu realiów tamtej epoki, także jej ludzkiego klimatu .Zestawiając go z ,,Proposition'' nie chodziło mi o porównywanie tych filmów ze sobą, a o osobisty ranking w ramach gatunków : westernu i filmu historyczno przygodowego minionej dekady. Ja tam wolę ponure kino atmosfery, od sympatycznych przygodóweczek.
    Ps. ,, - Niech Bóg ma w opiece waszego pana... Jesteśmy tylko hiszpańską piechotą...'' - to było na miarę ,, Dzikiej Bandy''.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja też nie pogardzę ponurym i okrutnym dramatem historycznym, ale "Alatriste" powodował u mnie ziewanie, stąd nieco krytycznie go oceniłem.
    "Apartament" oglądałem, ale najbardziej w tym filmie podobała mi się Rose Byrne, dlatego też znalazła się w rankingu (cenię ją również za rolę w "Troi" i "Bogini roku 1967").

    OdpowiedzUsuń
  23. Takie pełne podsumowanie tego okresu w kinie jest raczej niemożliwe w jednej blogonotce, ale i tak gratulacje za wysiłek i podjęcie próby. Widzę, że Twój ulubiony film XXI wieku czyli Propozycja leci dzisiaj w tv, strasznie szkoda, bo będę akurat w kinie, ale postaram się go nagrać na dekoderze, bo już dawno miałem go zobaczyć ale nigdy nie było okazji.
    Z reżyserów najwyżej cenię sobie w ostatnich latach przede wszystkim dokonania braci Coen (To nie jest kraj.., Poważny człowiek), Polańskiego (Autor Widmo, Pianista i Rzeź to dla mnie świetne filmy), Scorsese (choć wolę go starszego, btw wczoraj oglądałem "Po godzinach" - ten film ma niesamowity klimat!), Larsa von Triera (nawet jeżeli nie trawię jego filmów to i tak cieszę się, że taki cudak w kinie istnieje, bo byłoby znacznie nudniej bez niego), Nolana (właściwie za wszystko: Batmany, Prestiż i genialną Incepcję, jak dla mnie najlepszy reżyser hollywood aktualny), Finchera (za kryminały i za Benjamina Buttona), Anga Lee (za Brokeback Mountain i 'Ostrożnie, Pożądanie'), Marka Koterskiego (Dzień Świra, Wszyscy Jesteśmy Chrystusami), Smarzowskiego (Róża, Wesele), Brada Birda (Mission Impossible: Ghost Protocol, Ratatuj, Iniemamocni) itd itd tyle na szybko :)
    W ogóle zauważyłem, że pominąłes zupełnie animacje, a to przecież jeden z najbardziej rozwijających się gatunków początku millenium (Shrek i cała masa jego naśladowców, do tego filmy Pixara, arcydzieła Hayao Miyazakiego, mnóstwo mniejszych perełek w rodzaju francuskiego "Trio z Belleville").
    Z filmów zgadzam się co do "To nie jest kraj..", "Ultimatum Bourne'a", "Historii przemocy" i "Bękartów wojny". Nie zgadzam co do "Artysty" i "Drive", ale to już sam wiesz :P Do listy dopisałbym "Melancholię", "Wujka Boonmeego, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia" (mega dziwadło azjatyckie, ale strasznie mnie zahipnotyzowało, polecam), "Głód" Steve'a McQueena, "Sierociniec" - najlepszy hiszpański horror z wszystkich hiszpańskich horrorów, które nas ostatnio zalały, finał trylogii "Toy story" (piękny i bardzo wzruszający, jedna z najlepszych trzecich części jakie znam), a z ostatnio oglądanych przeze mnie "Kieł" (greckie kino esktremalne, ale warto bo daje szerokie pole do dyskusji), "Pianistka" Henekego (na ogół gościa nie znoszę, ale ten film jest tak świetnie zrobiony, że nie mogę nie wspomnieć), "Scott Pilgrim kontra Świat" (najszybszy film świata i najbardziej efekciarski, ale trzeba być pokoleniem gier komputerowych to wtedy można się ubawić setnie na tym :D).
    Oczywiście to tylko tak wymienione tytuły na szybko, pierwsze co mi przyszło do głowy. Cała ta (ponad) dekada charakteryzowała się ogólnie dużym rozróżnieniem: dużo filmów wartych uwagi, udanych bardziej (kieł) lub mniej (Opona) eksperymentów, znowu też niekończących się seuqeli , rebootów i prequeli (nawet w obrębie tych 12 lat powstawały filmy, które już zdążono zrimejkować np. Spider Many) dużo przeciętniactwa o którym nie pamięta się dzień po seansie, ale też przemnóstwo tragicznych gniotów (polskie w rodzaju "Ciacha", "Weekendu", amerykańskie w rodzaju komedii z Adamem Sandlerem, czy horrory pokroju "Obcy kontra Predator 2") no i wreszcie fala filmów w 3D od neutralnych (mogłyby się obyć bez stereoskopii, ale skoro jest to nie psuje to seansu: np. ostatni Harry Potter), przez tragicznie zrobionych (Starcie Tytanów, gdzie 3D rujnuje całe oglądanie) po filmy, które bez 3d jak dla mnie nie istnieją (Hugo, Transformers 3).

    OdpowiedzUsuń
  24. Ciąg dalszy...


    Z aktorów hmm cięzko w skrócie określić, cieszy mnie różnorodnośc, z jednej strony starsze pokolenie aktorskiej arystokracji czyli Michael Caine, Meryl Streep czy John Hurt z drugiej świeże, obiecujące twarze typu Joseph Gordon Lewiit, Rooney Mara i Jesse Eisenberg.

    na koniec moja dycha XXI wieku:
    1. Incepcja
    2. Wall.E
    3. Władca Pierścieni. Powrót Króla
    4. Dzień Świra
    5. Melancholia
    6. Głód
    7. Bękarty wojny
    8. Apocalypto
    9. Wujek Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia
    10. Zodiak

    Ano, i jeszcze muzyka. Tu by też można całe elaboraty pisać, przede wszystkim dwa najgorętsze nazwiska w tej chwili w hollywood czyli Hans Zimmer (ostatnio w słabszej formie, choć partytura do nowego Batmana jest epicka) oraz Alexandre Desplat (które bierze tuzin projektów rocznie i jeszcze jakby było tego mało, wszystkie są udane, wspomnieć jego prace do Polańskiego, świetny dyptyk Insygnia Śmierci, Zmierzch. Księżyc w Nowiu, niedawne kapitalne Extremaly Loud and Incredibly Close i wiele innych. Wciąż na fali pozostaje maestro John Williams (War Horse, Tintin, Munich, Memoires of Geisha), znakomicie się prezentuje nasz rodak Abel Korzeniowski (Single Man, Terra, Gwiazda Kopernika), Jamesowi Hornerowi się od dużego dzwonu udaje czasem coś napisać mimo tych ciągłych selfplagiatów (ostatni Spider man jest bardzo zniuansowany), ciekawe rzeczy wyprawia też w muzyce filmowej Trent Reznor, co jednych cieszy, innych irytuje, ja jestem z tej pierwszej grupy zdecydowanie. Ogólnie dzieje się dużo. :)

    ufff, chyba to tyle ode mnie na szybko. Się rozpisałem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Rose miała dużo trudniejszą rolę, zagrała zajebiście, bardzo wiarygodnie. Ten koleś też był niezły ( kumpel Josha Harnetta , grał też zdaje się w ,, Krzyku'' jedynce.) Film bazował na świetnym, inteligentnym scenariuszu, w ogóle mi się bardzo podobał.
    A Coenów to by zamieścic należało. ,,Poważny Gośc'' ( tragikomedia) i ,, Tajne przez Poufne'' (powalona komedia absurdu) - bardzo dobre. ,, No Country...'' - no comments :) Trzy świetne, oryginalne, diametralnie różne filmy.

    OdpowiedzUsuń
  26. @ szymalan:
    ,,Trio z Belville'' - zakurwiste. Obok ,, Haunted World of Superbeasto'' Roba Zombiego, najlepsza kreskówka XXI wieku.

    OdpowiedzUsuń
  27. @ Szymalan:
    Niby na szybko, ale wygląda to raczej na przemyślany wybór ;) Jak napisałem wyżej, to podsumowanie jest poniekąd szkicem, który wymaga poprawek. Możliwe więc, że po obejrzeniu kilku ważnych filmów animowanych dopiszę jeszcze jeden rozdział dotyczący animacji, bo na razie to niewiele widziałem, poza "Shrekiem", Walcem z Baszirem" i paroma innymi.
    Zwróciłeś uwagę na wiele ważnych nazwisk, tytułów i zjawisk. Masz rację, że "nawet w obrębie tych 12 lat powstawały filmy, które już zdążono zrimejkować". Obok "Spidermana" także i "Infernal Affairs" oraz wiele azjatyckich horrorów bardzo szybko zrimejkowano.

    @ Simply:
    Przy sztywnym Joshu Hartnecie to wszyscy wypadli rewelacyjnie :D Ale Rose Byrne to nawet jak grała u boku Brada Pitta w "Troi" to nie wypadła według mnie wcale gorzej od niego :D

    OdpowiedzUsuń
  28. ,,Troja'' to nie są żadne mecyje. Aktorsko, to tylko Eric Bana + stara gwardia ( Cox, O'Toole etc) coś pokazali, reszta, to takie dekoracyjne byle co. Piękna pierwsza faza pojedynku Achillesa z Hektorem ( na włócznie) i tyle ciekawego... Zgnojony niemiłosiernie ,, Aleksander Wielki''Stone'a jest bez porównania lepszym filmem, pod każdym względem.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja jednak wolę "Troję". Nie uważam, że to jakieś wybitne kino i czasem mnie irytował strasznie ten film, ale od "Aleksandra" bardziej mi się podobał. Niezła batalistyka, walka Achillesa z Hektorem też dobra i aktorstwo według mnie lepsze niż u Stone'a (może poza Orlando Bloomem, no i Diane Kruger też wydawała się tu bardziej spięta niż w innych filmach :))

    OdpowiedzUsuń
  30. A jednak po ponownym obejrzeniu "Propozycji" musiałem ten film przenieść na dalsze miejsce w rankingu, bo na podium to raczej nie zasługuje. Na przykład taką "Angielską robotę" widziałem już trzy razy i wcale mi się nie znudził ten film, a "Propozycję" za drugim razem oglądało się znacznie gorzej. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jest to według mnie najlepszy western XXI wieku z tych, które widziałem ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ty masz w ogóle jakiś problem z nudzeniem się na dobrych filmach :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Tak, wiem :D "Dzika banda" i "Pat Garrett i Billy Kid" też mnie zaczęły nudzić przy ponownym oglądaniu. Chociaż nie mogę powiedzieć, że to złe filmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. No to ciekawe, jak byś odebrał ,, Czas Apokalipsy'', bo zważywszy na brak tego tytułu w Twoim zestawie wojennym wnoszę, że nie widziałeś.
    Jeszcze a propos reżyserów: David Mamet. Jego,,Heist'' ( 2001) jest rewelacyjny, ,,Spartan''( 2004) też całkiem niczego sobie. Poza tym Mamet, jako scenarzysta specjalizujący się w piętrowych, zaskakujących intrygach, chyba nie ma sobie równych, do tego jest mistrzem dialogów, ciętych ripost, one-linerów. Najbardziej lubię jego egzystencjalny kryminał ,, Homicide'' z Joe Mantegną.

    OdpowiedzUsuń
  34. "Czas Apokalipsy" ze względu na późną porę emisji w telewizji nigdy nie udało mi się obejrzeć do końca. Nie wiem więc jak zagrał Marlon Brando, bo mniej więcej po scenie z napalmem wyłączyłem telewizor i poszedłem spać :) Przed tą sceną były porządne sceny akcji, więc w tym przypadku nie było mowy o nudzie, po prostu byłem zbyt zmęczony i śpiący, by oglądać dalej. Podobnie jest u mnie z "Taksówkarzem" Scorsesego. W końcu trzeba będzie zaliczyć te filmy, bo to żelazna klasyka. Nie nudzą mnie jednak klasyczne westerny i na przykład takie "Rio Bravo" oglądałem już 7 albo 8 razy.

    Filmów Mameta nie oglądałem. Z reżyserów zastanawiałem się jeszcze nad Davidem Fincherem, którego dwa filmy z ostatniej dekady, "Zodiak" i "Dziewczyna z tatuażem", bardzo mi się podobały. Jeśli w najbliższym czasie usunę któregoś z reżyserów z rankingu to zastąpię go prawdopodobnie Fincherem. Na razie jedyną aktualizacją jaką wprowadziłem do powyższego tekstu jest "Kapitan Alatriste" dopisany w dwóch miejscach - do filmów historycznych i przygodowych.

    OdpowiedzUsuń
  35. ...no to wymiękłeś mniej więcej na początku . Scena ataku na wioskę i nalot helikopterów z Wagnerem, to akurat najdynamiczniejsza, z największym rozmachem wykonana partia filmu. Generalnie, to raczej spokojne, filozofujące kino, z rzadka punktowane żywszymi momentami. Ja polecam zdecydowanie, ale jak znam życie, wynudzisz się na bank. Ja widziałem to kilka razy (wprowadzoną do kin na początku zeszłej dekady reżyserską wersję tylko raz - stara jest lepsza), o nudzie mowy nie było - ze szczeną do ziemi napawałem się genialną robotą operatorską.Vittorio Storaro powinni za ten film postawic pomnik i to obok największych mistrzów Renesansu.
    A po ,, Taksówkarza'' sięgaj bez obawy, ten film składa się wyłącznie z samych plusów. Amerykańskie kino psychologiczne zawsze pozostawało pod znakiem behawioryzmu.
    Nawet w najbardziej introspektywnym ujęciu, wnętrze bohatera poznajemy nieodzownie poprzez jego działanie - ,, Taksówkarz'' jest tego wzorowym exemplum.
    Finchera, to tylko ,, Zodiaka'' widziałem ( bardzo OK), ,,Fight Club'' się chyba nie łapie, bo to zdaje się 2000 był. Żadnej adaptacji Stiega Larssona nie oglądałem, czytałem tylko pierwszą częśc trylogii ( OK). Nic na to nie poradzę, ale w ogóle mi się nie podobają te laski ( Naomi i Mara), może i dobre z nich aktorki, jak wszędzie słyszę. Ale żeby nie dało się znależc kogoś ładniejszego w tym typie urody, co bohaterka? Kogoś, jak młodziutka Beatrice Dalle? :*:D,

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie kojarzę tej Beatrice Dalle, ale patrząc na jej fotografie muszę stwierdzić, że jednak bardziej podobają mi się Noomi i Mara :) I nie mam tu na myśli ich umiejętności aktorskich, bo na razie popisały się tylko w jednej roli. Nie wiadomo czy w innej by sobie poradziły. Noomi raczej nie wzbudziła zachwytów kolejnymi rolami, chociażby w "Sherlock Holmes: Gra cieni" czy np. "Prometeusz".

    A propos aktorów to dodam, że w powyższych rankingach uwzględniłem tych aktorów, których cenię za kilka świetnych ról, zaś w nawiasie podałem pierwszą lepszą rolę, bo najlepszych to raczej nie widziałem - np. nie oglądałem "Godzin", "Lektora", "Obywatela Milka" ani "Fightera", w których oscarowe kreacje stworzyli kolejno Nicole Kidman, Kate Winslet, Sean Penn i Christian Bale. Tak więc mam jeszcze spore zaległości.

    Co do Finchera to "Fight Club" jest z 1999 roku, zaś z filmów tego twórcy powstałych po 2000 nie oglądałem jeszcze "Social Network", z pozostałych zaś podobały mi się tylko te dwa, które wymieniłem, zaś "Azyl" jest według mnie przeciętny, a "Benjamin Button" mnie totalnie rozczarował. I być może te dwa filmy przeważyły jednak, że Finchera pominąłem w swoim rankingu.

    OdpowiedzUsuń
  37. Wszyscy się starzejemy, ale młoda Beatrice Dalle = Mroczny Przedmiot Pożądania. Te dwa suchary nie mają do niej startu:są nijakie i aseksualne.
    Ps. ,,Panic Room'' bardzo fajny i niedoceniony, taki lekki neo noir.
    Ps. II Oscary to nie wszystko, tak się tym nie pałuj.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wow, notka podsumowująca XXI na jego początku - ciekawy pomysł ;). Trudno jest pisać takie notki, z których właściwie można by zrobić książkę - tobie się udało. Wymieniłeś tu tak dużo filmów, że ciężko objąć wpisem wszystkie. Z Twojej dziesiątki wyrzuciłbym filmy: "Artysta", "Ultimatum Bournea" i "Drive", a zastąpił innymi przez Ciebie wymienionymi filmami "Apocalypto", "Pan i Władca..." i "Prestiż"...

    OdpowiedzUsuń
  39. Częściowo masz rację co do tego, że przynajmniej jeden film Nolana powinien się znaleźć w dziesiątce, a "Prestiż" bardzo mi się podobał. W wersji roboczej tego rankingu "Pan i władca" był na miejscu 10-tym, ale doszedłem do wniosku, że przynajmniej jeden film Eastwooda powinien się tu znaleźć (stąd obecność "Za wszelką cenę" zamiast "Pana i władcy"). Z kolei "Drive" i "Artysta" to filmy 'magiczne' i na mnie ta magia zadziałała, więc nie mogłem ich pominąć ;) "Ultimatum Bourne'a" to zaś wzorowe kino akcji XXI wieku, więc także według mnie zasługuje na miejsce w czołówce. Natomiast "Apocalypto" z każdym kolejnym obejrzeniem lubię coraz mniej :)
    Ale muszę przyznać, że trafiłeś idealnie w mój gust, bo jeśli któryś z filmów miałbym usunąć z rankingu, to zastąpiłbym je "Prestiżem" oraz "Panem i władcą" :D

    OdpowiedzUsuń
  40. "Artysta" to owszem magiczny film, ale lepiej już sięgnąć po prawdziwe stare filmy. "Drive" to rzeczywiście nieprzecietna produkcja o świetnej atmosferze, ale trochę nierealna wydaje mi się ta bezinteresowność głównego bohatera i chęć do konfrontacji z mafią. Co do "Bourne'ów" to nie umywaja się do książki i pierwowzoru.

    OdpowiedzUsuń
  41. Pewnie, że lepiej sięgnąć po prawdziwe stare filmy. Ale starych filmów to nie umieszczę w rankingu filmów XXI wieku ;) Tak więc, jako fan starego kina musiałem w czołówce umieścić film, który choć jest nowy, udaje stare kino :D

    OdpowiedzUsuń