5 filmów japońskich, które WARTO znać!






Tekst opublikowany w serwisie film.org.pl 

Kiedyś pewien krytyk powiedział, że istnieją trzy rodzaje filmów: filmy dobre, złe i japońskie. Coś w tym jest – kinematografia w Kraju Kwitnącej Wiśni ma pewną konkretną specyfikę, która nie każdemu przypadnie do gustu. Japonia była potęgą, jeśli chodzi o produkcję filmową – powstawało tu więcej filmów niż w jakimkolwiek innym kraju. 15 lutego 1934 roku w „Wiadomościach filmowych. Czasopiśmie ilustrowanym” pojawiła się statystyka przygotowana przez amerykańskie pismo „Film Daily”, z której wynikało, że w roku 1933 w Japonii powstało 750 filmów (na drugim miejscu USA z 510 tytułami). Z czasem produkcja spadła, ale wciąż ten kraj znajduje się w czołówce, walcząc o trzecie miejsce z Chinami (Indie i USA wydają się poza zasięgiem).

Nie ilość jednak jest ważna, ale jakość i pod tym względem Kraj Wschodzącego Słońca w niczym nie ustępuje najlepszym kinematografiom. W Japonii urodziło się wielu utalentowanych filmowców, powstało mnóstwo filmów zgodnie uznawanych za arcydzieła. Zadaniem niewykonalnym jest wybór pięciu najlepszych. Przygotowując niniejsze zestawienie, postanowiłem przejść przez różne okresy kinematografii, od lat trzydziestych do współczesności. Wybrałem filmy pięciu mistrzów, których uznałem za najbardziej reprezentatywnych. Nie są to jednak najlepsze dzieła tych twórców (pominąłem na przykład Siedmiu samurajów, by znaleźć miejsce dla innego filmu Akiry Kurosawy, mającego większe znaczenie dla historii kina japońskiego).

1. Dzban wart milion rio (1935), reż. Sadao Yamanaka


Jednym z najwybitniejszych przedwojennych reżyserów japońskich był Sadao Yamanaka, który przed swoją przedwczesną śmiercią w wieku niespełna 29 lat zrealizował ponad 20 filmów. Wniósł wiele do gatunku jidai-geki (japońskich dramatów historycznych), ale wojnę przetrwały tylko trzy jego filmy: Dzban wart milion rio (1935), Soshun Kochiyama (1936) i Papierowe baloniki współczucia (1937). Pierwszy z nich należy do popularnego cyklu, którego bohaterem jest okaleczony ronin Tange Sazen, wyróżniający się tym, że ma jedną rękę i jedno sprawne oko. Postać wymyślił Kaitarō Hasegawa (pseud. Fubô Hayashi), a najsłynniejszym odtwórcą roli został Denjirô Ôkôchi, występujący także w omawianej produkcji. Tytułowy garnek jest z wyglądu tandetnym, niewiele wartym glinianym naczyniem na herbatę, ale kryje pewną tajemnicę, o której wiedzą nieliczni. Jest na nim zapisana mapa prowadząca do skarbu, miliona rio w złocie, ukrytego niegdyś przez władcę wielkiej prowincji.

Sadao Yamanaka zabarwił opowieść humorem, nie rezygnując jednak z krytycznego spojrzenia na egoistyczne, zachłanne społeczeństwo. Ludzie wyznaczają sobie niewłaściwe cele i, dążąc do nich, zapominają o sprawach najważniejszych. Scenarzysta Shintarô Mimura doprowadza sytuację do absurdu, sprawiając że wartościowy artefakt znajduje się bliżej, niż ktokolwiek przypuszcza. To, czego pożądają bohaterowie, jest na wyciągnięcie ręki, z czego jednak nikt nie zdaje sobie sprawy. Sensem życia jest zauważyć to, co jest blisko, a nie szukać mitycznych skarbów. Fabuła posłużyła Yamanace do zaprezentowania wielowarstwowej społeczności i wydobycia na wierzch humanistycznego przekazu. Nowocześnie zainscenizowana mieszanka komedii sytuacyjnej i dramatu kostiumowego, mająca wywołać nie tylko śmiech, ale i zadumę.

2. Rashomon (1950), reż. Akira Kurosawa


Z filmografii Akiry Kurosawy można wydobyć wiele znakomitych dzieł: Pijanego anioła (1948), Piętno śmierci (1952), Siedmiu samurajów (1954), Tron we krwi (1957), Ukrytą fortecę (1958), Straż przyboczną (1961), Rudobrodego (1965), Dersu Uzała (1975), Ran (1985). Ale w niniejszym zestawieniu najsensowniejsze jest wyróżnienie Rashomona, gdyż to dzieło przełomowe dla kina japońskiego. Dobrze przyjęte za granicą, uhonorowane Złotym Lwem w Wenecji, Oscarem specjalnym dla najlepszego filmu obcojęzycznego oraz nominacją do Nagrody Akademii w kategorii “najlepsza scenografia w filmie czarno-białym”. Na japońską kinematografię, dotychczas pozostającą w cieniu, odnoszącą sukcesy tylko w kraju, zwróciły się oczy całego świata, Kurosawa stał się zaś twórcą nawet bardziej cenionym za granicą (szczególnie we Francji i USA).

Rashomon jest adaptacją dwóch opowiadań Ryûnosuke Akutagawy: Rashōmon – Brama Demonów (1915) i W gąszczu (1921), powstałych z inspiracji Opowieściami o rzeczach dawnych (Konjaku-monogatari) z XII wieku, w których realizm miesza się z fantastyką. Podobnie jak w tym samym czasie Alfred Hitchcock w Tremie (1950), japoński reżyser wykorzystuje retrospekcje, by zmylić odbiorcę. Osadzając akcję w średniowiecznej Japonii, scenarzyści Akira Kurosawa i Shinobu Hashimoto przedstawili historię podwójnej zbrodni, gwałtu i morderstwa, popełnionej w kręgu trzech osób. Na pozór wszystko jest jasne, wiadomo, kto jest ofiarą morderstwa, a kto ofiarą gwałtu, schwytano nawet bandytę, który przyznał się do obu przestępstw. Ale szereg retrospekcji ujawnia różne okoliczności, przez co widz nie może jednoznacznie ocenić żadnego z bohaterów.

Leśny gąszcz symbolizuje zagubienie człowieka w labiryncie kłamstw i meandrów natury ludzkiej. W wielu filmach zawierających zagadkę podawane jest zwykle jej rozwiązanie w momencie kulminacyjnym. Ale dla reżysera Rashomona nie ma jednego konkretnego rozwiązania. Pytany o to, jaka jest prawda, zwykle odpowiadał, że celem filmu nie jest uwidacznianie prawdy, lecz eksploracja wielu rzeczywistości. Ramy opowieści stanowi spotkanie trzech ludzi przy bramie Rashômon podczas deszczu, gdy chmury symbolicznie zasłaniają słońce, wprowadzając ponury, pesymistyczny nastrój, sprzyjający opowiadaniu mrocznych historii.

3. Kobieta diabeł (1964), reż. Kaneto Shindô


Japonia ma ciekawą historię, ale też mitologię, w której ważnym motywem są kobiece zjawy, takie jak będąca tematem sztandarowego dzieła Kaneto Shindô onibaba, czyli starsza kobieta zamieniona w demona. Jednakże omawiana produkcja nie jest nadnaturalnym horrorem. Tutaj groza pochodzi z realnego świata, wynika z toczących się działań zbrojnych. Na ekranie nie widać pola bitwy, ale można zauważyć tragiczne w skutkach następstwa wojny. Dwie kobiety, pozostawione bez mężczyzn, aby nie umrzeć z głodu, zabijają uciekających z pola walki samurajów, a potem sprzedają ich zbroje i oręż w zamian za artykuły potrzebne do życia. To człowiek jest demonem, właściwie każdy, dlatego widz zostaje postawiony w niekomfortowej sytuacji, gdyż nie może z nikim sympatyzować.

Choć akcja została osadzona w czternastym wieku, podczas bitwy nad rzeką Minato (1336 r.), celem reżysera było ukazanie traumatycznego wpływu drugiej wojny światowej na japońskie społeczeństwo. Diabelska maska noszona przez jedną z bohaterek symbolizuje ofiary bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki. Kiedy maska zostaje zdjęta z twarzy, ujawnia się oblicze ludzkiego demona – zniekształcone, przerażające, budzące wstręt. Kobieta diabeł sprawdza się jako przejmujący do głębi dramat psychologiczny, niepokojący film grozy, ale także jako dzieło ukrywające współczesne problemy pod kostiumem z dawnej epoki.

4. Gra wstępna (1999), reż. Takashi Miike


W filmografii Takashiego Miike znajduje się przeszło sto pozycji. Przełomowym dziełem w jego karierze, które warto polecić szczególnie osobom niezaznajomionym z jego twórczością, jest Gra wstępna. Produkt zaszufladkowany z etykietą „japoński horror”, aczkolwiek mający więcej wspólnego z thrillerem psychologicznym. Centralnym punktem scenariusza na podstawie powieści Ryû Murakamiego jest przesłuchanie do roli w filmie. Jest ono tylko przykrywką – właściwym celem castingu jest wybór partnerki dla zmęczonego samotnością wdowca. Jest w tym coś niemoralnego, w końcu chodzi o zwodzenie wielu kobiet. Chociaż mężczyźni nie mają jednoznacznie złych zamiarów, ich zuchwały plan ma poważne konsekwencje. Szczególnie jeden z nich je odczuje na własnej skórze.

Tempo filmu jest nieśpieszne, ale napięcie budowane jest po mistrzowsku. Nawet wiedząc, o czym jest film, niejednokrotnie można się spotkać z efektem zaskoczenia. Reżyser bawi się montażem w taki sposób, że nie ma pewności, czy umysł bohatera nie płata mu figla, rzucając go raz w brutalną rzeczywistość, innym razem w przerażający koszmar senny. Nie ma znaczenia, co jest prawdziwe, bo jedno i drugie sprawia ból. Rzeczywistość sprawia ból fizyczny, koszmar – psychiczny, gdy po przebudzeniu okazuje się, że nie ma u boku osoby, której można ufać. Chociaż Miike nakręcił później wiele ekstremalnie brutalnych i szalonych dzieł, Gra wstępna wciąż pozostaje produkcją najbardziej wyrafinowaną, bo sceny przemocy zostały poprzedzone realistycznym opisem życia zwyczajnego faceta, próbującego wypełnić pustkę po stracie bliskiej osoby.

5. Wściekłość (2010), reż. Takeshi Kitano


Po długiej przerwie od dramatów gangsterskich Takeshi Kitano w wielkim stylu powraca do tematyki yakuzy. Wściekłość to początek mafijnej trylogii – pełen dosadnej przemocy spektakl biorący na warsztat oklepany temat, jakim jest walka o władzę w szeregach mafii. Pełno tu antybohaterów, nikomu nie można ufać, a pojęcie honoru straciło na znaczeniu. Właściwie to nie trzeba wiele, by rozpętać wojnę – wystarczy nienawistne spojrzenie, zuchwały czyn lub złe słowo wypowiedziane do niewłaściwej osoby. Wtedy nawet odcięcie palca na znak przeprosin może być niewystarczające. Żyjąc w takim świecie, trzeba być przezornym, przygotowanym na niemiłe niespodzianki, nade wszystko należy być twardym i bezkompromisowym.

Film pokazuje pogarszające się relacje w rodzinie – nawet tak mocna organizacja, jaką jest yakuza, stopniowo rozpada się przez międzyludzkie konflikty. Po jednym szefie przychodzi następny, ale konflikty ciągle powracają i życie można stracić równie szybko, co pieniądze w grze hazardowej. Profesja gangstera, choć przynosi profity, jest ogromnym ryzykiem – możliwość przegranej jest kolosalna. Reżyser nie cacka się z bohaterami ani z widzem, bardzo dosadnie ukazując ludzi skazanych na porażkę. Wściekłość to kino zrealizowane z pazurem, intensywne i dobrze zagrane, zapewniające moc wrażeń i cechujące się surowym klimatem. Nie ma tu nic z romantycznego mitu gangstera – krew ma tu nieprzyjemny, paskudny smak.

POSTSCRIPTUM

Niniejszy tekst jest częścią cyklu o kinie globalnym. Na warsztat były brane także kinematografie: ChinCzech, IranuIslandiiIzraela, Korei Płd.Niemiec, Rosji i Włoch. Autor tego wpisu, oprócz Japonii, przerobił także Francję.

1 komentarze: