IRENE PAPAS – Symbol śródziemnomorskiego piękna. Wybór filmów z jej udziałem


Tekst opublikowany w serwisie film.org.pl

14 września 2022 odeszła Irene Papas (właśc. Eiríni Lelékou), cierpiąca w ostatnich latach na chorobę Alzheimera. Warto przypomnieć sobie tę wybitną osobowość teatru i kina, rozchwytywaną przez filmowców z różnych stron świata. Została zauważona i doceniona przez zagraniczną prasę już w roku 1952, kiedy to na festiwalu w Cannes obejrzano grecką produkcję Umarłe miasto (1951) w reż. Phrixosa Iliadisa. Echa tego sukcesu dotarły między innymi do Włoch, gdzie sprowadzono Irini, by obsadzić ją w filmach peplum: Teodora, cesarzowa Bizancjum (1954, reż. Riccardo Freda) i Attyla (1954, reż. Pietro Francisci). W wielu źródłach odkrycie jej talentu przypisuje się Elii Kazanowi, reżyserowi pochodzenia greckiego, który zdobył uznanie zarówno na Broadwayu, jak i w Hollywood. Spotkali się w 1954 i już w następnym roku Irini podpisała siedmioletni kontrakt z MGM. Ale sam Kazan nigdy nie obsadził jej ani w teatrze, ani w filmie. Tym twórcą, który w dużej mierze przyczynił się do wyniesienia greckiej Ireny na filmowy Olimp, był Cypryjczyk Michalis Kakogiannis (ang. Michael Cacoyannis), czołowy adaptator dzieł Eurypidesa oraz twórca kultowego Greka Zorby (1964).

O nic nie błagaj, bo próżne marzenia,
By człowiek uszedł swego przeznaczenia.
Sofokles – Antygona

1. Opowieść o złym człowieku (Tribute to a Bad Man, 1956), reż. Robert Wise

Irini szybko trafiła do Hollywood i podpisała nawet siedmioletni kontrakt w MGM. Nie okazało się to dobrym posunięciem, bo amerykańscy filmowcy nie bardzo wiedzieli, co z nią zrobić. Silny peloponeski akcent nie dawał wielu możliwości – widziano ją tylko jako reprezentantkę greckiej społeczności, a w kinie amerykańskim tego typu postacie były rzadkością (jej rodaczki, Katina Paxinou i Melina Mercouri, także nie zrobiły wielkiej kariery w USA, mimo iż znalazły się w strefie oscarowej). Inną przeszkodą był wzrost – Irini była dość wysoka (1,78 m), przez co wielu hollywoodzkich gwiazdorów nie czuło się przy niej komfortowo. Zaskakujące, że jej pierwszym partnerem w amerykańskim filmie zgodził się zostać James Cagney, który należał do najniższych gwiazdorów w Hollywood (1,65 m).

Na mocy umowy z Metro-Goldwyn-Mayer aktorka zagrała tylko w jednym filmie. Był to western Opowieść o złym człowieku (1956) w reżyserii Roberta Wise’a, dla którego był to trzeci i ostatni western w karierze. Materiału do scenariusza dostarczył Jack Schaefer, współtwórca sukcesu Jeźdźca znikąd (1953, reż. George Stevens). Tym razem fabułę zaczerpnięto z opowiadania Hanging’s for the Lucky. Lata 70. XIX wieku. Młody sprzedawca z Pensylwanii Steve Miller (Don Dubbins) szuka przygód w drodze na Zachód i jest świadkiem strzelaniny – oddając strzał w stronę dwóch jeźdźców ratuje życie Jeremy’ego Rodocka (James Cagney), ranczera z Wyoming i dostaje u niego pracę. Dla młodego, niedoświadczonego człowieka będzie to nie tylko przygoda, ale też proces dojrzewania – poznawanie obcej kultury (tutaj – kultury wranglerów), doświadczanie ciężkiej pracy (w tym przypadku chodzi o pracę z końmi), kształtowanie w sobie określonego poglądu na dobro i zło (tu na przykładzie konfliktu farmerów z koniokradami).

Odgrywany przez Cagneya bohater nie jest typem szlachetnego dżentelmena – z dala od cywilizacji wykształcił w sobie przekonanie, że aby ratować własne interesy, musi być bezwzględny, co oznacza odrzucenie reguł prawa. W związku z tym stał się zwolennikiem samosądów i zaczął brutalnie rozprawiać się z koniokradami, wieszając ich bez procesu i bez prawa do obrony. Taki styl walki wszedł mu aż za bardzo w krew – przypomina chorobę określaną tutaj jako „gorączka wieszania” („hanging sickness”). Ma jednak u swojego boku dwie osoby, które są w stanie znaleźć na tę chorobę lekarstwo – pierwszą jest grecka imigrantka Jocasta Constantine zwana po prostu „Jo” (Irene Papas), a drugą jest właśnie wspomniany świeżak w drużynie wranglerów, Steve Miller, u którego proces dojrzewania zakończy się w momencie, gdy będzie w stanie uratować swojego nauczyciela już nie przed kulą, ale przed dehumanizacją.

2. Antygona (1961), reż. Giorgos Tzavellas


Słyszałam niegdyś o frygijskiej Niobe,
Córce Tantala, i jej strasznym zgonie.
Że skamieniała w swej niemej żałobie
I odtąd ciągle we łzach bólu tonie.
Skała owiła ją jak bujne bluszcze,
A na jej szczytach śnieg miecie, deszcz pluszcze.
Rozpaczy łkaniem zroszone jej łono,
Mnie też kamienną pościel przeznaczono.
Sofokles – Antygona (tłum. Kazimierz Morawski)

Po niezbyt owocnej, rozczarowującej przygodzie w USA Irini powróciła do kraju, by wesprzeć rodzimą kinematografię. W 1959 miały premierę trzy filmy z jej udziałem. Pierwszym była komedia Hej… dziewczyny! w reż. Alkisa Papasa, jej byłego męża (byli małżeństwem w latach 1947–51, ale po rozwodzie nie zrezygnowała z używania jego nazwiska). Kolejne dwa obrazy to produkcje historyczne o bohaterkach narodowych Grecji – Jezioro westchnień (reż. Grigoris Grigoriou), którego protagonistką jest Kyra Frosini stracona w 1800 roku na rozkaz osmańskiego gubernatora Alego Paszy z Janiny, oraz Laskarina Bubulina (reż. Kostas Andritsos) o bohaterce walczącej o wyzwolenie kraju spod tureckiego jarzma. Tematy ciekawe na papierze okazały się jednak przerastać możliwości greckiej kinematografii – na epickie kino historyczne nie było odpowiedniego sprzętu ani środków. Dobrym pomysłem było więc sięgnięcie do antycznej kultury – mitologii i tragedii greckiej – która jest ponadczasowa i uniwersalna.

Filmowej adaptacji Antygony Sofoklesa podjął się jeden z czołowych powojennych greckich reżyserów, Giorgos Tzavellas. Produkcja została zakwalifikowana na festiwal w Berlinie, zdobyła nagrody na festiwalach w Salonikach (za główną rolę kobiecą i muzykę), San Francisco (za główną rolę męską) i Londynie (gdzie wyróżniono Irene Papas). Krytycy byli podzieleni, jak to zwykle bywa w przypadku przenoszenia na ekran historii przeznaczonych pierwotnie na deski teatru. Treść sztuki Sofoklesa nawiązuje do przejęcia władzy w Tebach przez Kreona tuż po bratobójczej walce Polinika i Eteoklesa. Zarządził on, że Polinik, który zaatakował miasto, był zdrajcą i nie zasługuje na honorowy pochówek, nadając się jedynie jako pożywka dla zwierząt i żywiołów natury. Decyzji króla sprzeciwiła się siostra zmarłego, Antygona, która nad ciałem brata wykonała rytuały pogrzebowe. Za ten czyn władca skazuje ją na śmierć, a gdy zrozumie swój błąd, będzie już za późno.

Film Tzavellasa nie uniknął wszystkich pułapek teatralnej konwencji, ale zawiera też interesujące pomysły wizualne (nie brakuje scen masowych z udziałem żołnierzy, a kluczową dla fabuły scenę ceremoniału pogrzebowego reżyser wzbogacił aurą mistycyzmu). Chociaż dziś może już irytować ckliwość greckich tragedii, warto podkreślić uniwersalny przekaz zawarty w utworze i obecny w jego ekranizacji – w starciu z bezduszną polityką i władzą jednostka nie ma szans powodzenia, a chorobliwy upór i brak pokory prowadzą do serii tragicznych wydarzeń, których nie da się cofnąć. Bogowie, w których ówcześni mieszkańcy tak mocno wierzyli i pokładali nadzieję, nie mogą zdziałać cudów. Prawdziwym bogiem jest tylko ludzkie sumienie, bo dzięki niemu człowiek może dostrzec swoje błędy. Oprócz Irini dobrze wypadł także Manos Katrakis wcielający się w postać Kreona.

3. Działa Nawarony (The Guns of Navarone, 1961), reż. J. Lee Thompson

To bardzo nierozważne ze strony Stevensa, że się nie zabił, tak aby mogli go pochować, gładko i bez śladu, w głębokich, żarłocznych wodach czyhających u podnóża rafy.
Alistair MacLean – Działa Nawarony

Działa Nawarony to film z pierwszej trójki największych hitów kasowych roku, także jeden z najdroższych w tamtych czasach, kosztujący sześć milionów dolarów. Czas obszedł się z nim łaskawie i po 60 latach wciąż jest chętnie oglądany. Opowieść o sześciu śmiałkach wysłanych na niebezpieczną misję to nie tylko ekscytujące kino przygodowe, ale też refleksja na temat moralnych wyborów, odpowiedzialności jednostki za dobro ogółu, również głos przeciwko wojnie – głos, który jest trochę przytłumiony przez sensacyjną akcję. To także nawiązująca do greckich mitów historia grupy herosów zmierzających do paszczy lwa, by zniszczyć potwora zagrażającego ludzkości. Navarona – forteca u wybrzeży Turcji – jest miejscem fikcyjnym, zdjęcia do filmu powstawały na wyspie Rodos, a historycznym źródłem opowiedzianych wydarzeń jest bitwa o Leros na przełomie października i listopada 1943 roku.

Producent i scenarzysta Carl Foreman wziął fabułę z powieści Alistaira MacLeana z 1957 roku i stworzył bardzo udaną adaptację, choć oczywiście dokonał kilku istotnych zmian. W pierwowzorze literackim nie ma postaci kobiecych, więc początkowo nie było tu roli dla Irini. Postacie kobiet z greckiego ruchu oporu – Marii Pappadimos i towarzyszącej jej Anny (Gia Scala) – pojawiły się, gdy Foreman zrezygnował z postaci Loukiego i Panayisa, by zastąpić ich kobietami. W recenzjach często pojawiały się zarzuty o to, że aktorzy (z wyjątkiem Jamesa Darrena) byli za starzy do ról, które im przypadły do odgrywania, ale w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że obsada to bardzo mocny punkt filmu. Cały zespół solidnie wywiązał się z zadania, a Irini – mimo iż pojawia się dopiero po godzinie seansu – tworzy zapadającą w pamięć kreację greckiej bojowniczki.

4. Elektra (1962), reż. Michalis Kakogiannis


Nareszcie sprawiedliwość nadeszła, bogowie!
Lecz racz mi opowiedzieć, tak słowo po słowie…
Eurypides – Elektra

Elektra, córka Agamemnona i Klitajmestry, była bohaterką tragedii zarówno u Sofoklesa, jak i Eurypidesa. Film Kakogiannisa jest adaptacją sztuki drugiego z autorów. Wojna trojańska trwała 10 lat, ale jej skutki wielu bohaterów odczuwało jeszcze długo. Dla króla Agamemnona wygrana wojna była ważniejszym celem niż dobre relacje rodzinne, dlatego – mimo początkowych wątpliwości – potraktował swoją córkę, Ifigenię, jak zwierzę ofiarne. Został za to ukarany przez żonę, Klitajmestrę, która wraz z kochankiem dokonała na nim aktu zemsty. To morderstwo pociągnęło za sobą kolejne – córka skłóconych małżonków, Elektra, wraz z bratem Orestesem dokonali matkobójstwa. Co ciekawe, Irini zagrała u Kakogiannisa zarówno Elektrę (w filmie z 1962), jak i Klitajmestrę (w Ifigenii w Aulidzie – najpierw na scenie w latach 1967–68, później w filmie z 1977).

Ta kinowa adaptacja tragedii Eurypidesa została uznana za pierwsze arcydzieło greckiego kina i zdobyła pierwszą dla kraju nominację do Oscara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny. Nieoczekiwanie film został wyróżniony w Cannes za najlepszą transpozycję, czyli przekształcenie sztuki teatralnej w pełnoprawne dzieło kinematografii. Sporo pochwał było skierowanych w stronę odtwórczyni tytułowej roli – dopiero teraz zaczęto naprawdę doceniać talent aktorski Irini, która także wizualnie, ze skróconymi włosami, wygląda inaczej i tworzy tu mocną kreację dramatyczną, zupełnie inną od dotychczasowych. Jej gesty i spojrzenia są bardzo wymowne, nie potrzebuje słów, by wyrazić rozpacz i ból. Naturę antycznej tragedii i towarzyszącego jej fatalizmu świetnie oddają zdjęcia Waltera Lassally’ego, realizowane w krajobrazach Myken i Argos. Strona wizualna akcentuje rozdarcie wewnętrzne bohaterów, ich psychiczne tortury i poczucie zagubienia wynikające z pasma niekończących się nieszczęść, jakby ktoś rzucił klątwę na ich ród.

5. Grek Zorba (Alexis Zorbas, 1964), reż. Michalis Kakogiannis


Krewni i przyjaciele, widząc mnie tańczącego nad ciałem, rzucili się, aby mnie powstrzymać.
„Zorba oszalał!” – krzyczeli – „Zorba oszalał!”.
Ale gdybym w tamtej chwili nie zaczął tańczyć, naprawdę oszalałbym z bólu.
Nikos Kazantzakis

Powieść Nikosa Kazandzakisa Życie i czasy Alexisa Zorby została wydana w 1946 roku, a o ekranizacji mówiło się jeszcze za życia pisarza (zm. 1957), kiedy to rolę Greka miał zagrać Burt Lancaster, reżyserować zaś miał Elia Kazan. Właściwy czas dla filmu nadszedł w momencie, gdy po sukcesie Elektry Michalis Kakogiannis uwierzył, że jest najodpowiedniejszą osobą do reprezentowania Grecji na arenie międzynarodowej. Grek Zorba, mimo iż zajął dopiero 16. wynik finansowy w podsumowaniu roku, był wielkim hitem ze względu na niewielki budżet – kosztował mniej niż 800 tysięcy dolarów, a zarobił ponad 9 milionów. O sile filmu dobitnie też świadczy odbiór dzieła po latach – rola Anthony’ego Quinna, jego finałowy taniec z Alanem Batesem i muzyka Mikisa Theodorakisa to elementy, które do dziś mają status kultowy. Na siedem oscarowych nominacji film uzyskał trzy nagrody – za zdjęcia, scenografię i drugoplanową rolę kobiecą. Zaskakujące, że ani Quinn, ani muzyka, ani nawet mistrzowska reżyseria nie zostały wyróżnione statuetkami. Nagrodzony Oscarem operator Walter Lassally w latach 90. wybrał wioskę Stavros na Krecie (niedaleko miejsca kręcenia filmu) jako swoją strefę odpoczynku – spędził tam ostatnie 20 lat życia.

Spośród ról kobiecych najwięcej czasu ekranowego i najwięcej dialogu otrzymała Madame Hortensja (vel „Bubulina”) w interpretacji Lily Kedrovej, o której pisano, że kradnie sceny głównemu bohaterowi i w efekcie tego zdobyła Nagrodę Akademii. Ale równie ciekawa jest postać wdowy odgrywana głównie spojrzeniami przez Irini Papas. Osaczona przez społeczność, pożądana i nienawidzona jednocześnie kobieta o nieznanym imieniu tworzy bardzo subtelną relacją z Anglikiem (Alan Bates). Najpierw mężczyzna otwiera przed nią parasol, tak jakby symbolicznie ofiarował jej ochronę i pomoc. Potem mijają się na drodze bez słów, wymieniając się jedynie spojrzeniami, jakby nie byli pewni swoich uczuć, jednocześnie bojąc się reakcji konserwatywnego społeczeństwa. Zakończenie tego i innych wątków nie nastraja optymistycznie, a jednak mistrzostwo reżyserii Kakogiannisa polega na odrzuceniu melodramatycznego stylu i podążaniu ku afirmacji życia – stąd obecny w filmie taniec, który nie jest atrakcyjnym dodatkiem, lecz ważnym elementem fabuły i charakteru postaci.

6. Każdemu swoje (A ciascuno il suo, 1967), reż. Elio Petri

Nadzieja jest złudna, bo jednym da skrzydła,
A drugich omota w swe sidła.
Sofokles – Antygona

Nadmorskim sycylijskim miasteczkiem wstrząsa podwójne morderstwo. Ofiarami są farmaceuta, który od wielu tygodni otrzymywał listy z groźbami śmierci, oraz pewien szanowany lekarz. Policja dość szybko aresztuje podejrzanych, ale w sprawę angażują się także cywile: mecenas Rosello (Gabriele Ferzetti) i profesor Paolo Laurana (Gian Maria Volonté). Szczególnie ten drugi wykazuje się wybitnym zmysłem obserwacji i kojarzenia faktów, a na właściwy trop wpada jeszcze przed morderstwem – gdy w liście z pogróżkami znajduje łacińską sentencję Unicuique suum (Każdy dostaje to, na co zasłużył), umieszczaną na pierwszej stronie gazety watykańskiej „L’Osservatore Romano”. Irini zagrała Luisę Roscio, żonę zabitego lekarza, a więc kolejny raz wcieliła się w postać wdowy, choć to oczywiście zupełnie inna rola niż w Greku Zorbie.

Wyróżniony w Cannes scenariusz (Elio Petri & Jean Curtelin & Ugo Pirro) jest adaptacją powieści Leonarda Sciascii opublikowanej w 1966 roku. Rozgrywająca się w Palermo intryga to pajęczyna powiązań mafiozów, polityków, sędziów i władz kościelnych, w którą złapią się małe muchy, ale osy i szerszenie przebiją się bez szwanku. Sprawiedliwość wydaje się nie mieć dużego znaczenia w tym zdemoralizowanym, zepsutym otoczeniu. Profesor Laurana, który jest zwykłym obywatelem bez wpływów, mimo zdolności w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych okazuje się głupcem, bo porywa się na nieśmiertelnego potwora z wieloma głowami. Zarówno dla Petriego, jak i aktora, Giana Marii Volonté, ten film to nie tylko cegiełka do gatunku włoskiego kryminału, lecz przede wszystkim wyraz zaangażowania w sprawy społeczne i polityczne, zapowiedź ambitniejszej formy kina gatunkowego, wykorzystującej schematy kina sensacyjnego, by uderzyć we współczesny system pełen korupcji i nadużyć.

7. Odyseja (Odissea, 1968 – miniserial), reż. Franco Rossi


Skoro okręt nasz prądy oceanu minął
I na bezkresny przestwór wód morskich wypłynął,
Pędzim k’wyspie Ajai, gdzie Eos się rodzi,
Gdzie mieszka z swym orszakiem i gdzie Helios wschodzi;
A stanąwszy u brzegu przy piaszczystej ławie,
Wysiadamy z okrętu, znużeni w przeprawie…
Homer – Odyseja (tłum. Lucjan Siemieński)

Dino De Laurentiis, który wyprodukował także kinową wersję poematu Homera (Ulisses, 1954, reż. Mario Camerini), postanowił przenieść historię w pełniejszej formie i na to pozwalała konwencja serialowa. Dla włoskiej telewizji powstała więc ośmioczęściowa, włosko-francusko-niemiecka koprodukcja, którą w dużej mierze realizowano w Jugosławii. Do roli Odyseusza (znanego też pod łacińską nazwą Ulisses) zaangażowano lokalną gwiazdę, Bekima Fehmiu, rozsławioną występem w nominowanym do Oscara jugosłowiańskim filmie Spotkałem nawet szczęśliwych Cyganów (1967, reż. Aleksandar Petrović). Jedyną znaną szerszej publiczności gwiazdą na planie serialu była Irene Papas odgrywająca rolę Penelopy, wiernej żony głównego bohatera.

Rozstanie Penelopy z mężem trwało 20 lat, obejmując dziesięcioletnią wojnę trojańską i 10 lat tułaczki. Ten pierwszy etap został przedstawiony w Iliadzie Homera, a drugi – w Odysei tego samego autora. W pierwszym odcinku serialu akcja skupia się na sytuacji w Itace wokół Penelopy, jej syna Telemacha (Renaud Verley) i pretendentów do zajęcia miejsca Odyseusza. Tytułowa odyseja zaczyna się w odcinku drugim i opowiedziana jest w porządku zgodnym ze starogreckim oryginałem. Twórcy zrezygnowali z archaicznego języka homeryckiego, ale pozostali wierni treści poematu do samego końca – do momentu pojednania króla Itaki z jego ludem.

Najpierw bohater trafia do gościnnej krainy rządzonej przez króla Alkinoosa. Poznaje tam jego piękną córkę Nauzykę (w tej roli debiutująca Barbara Bach, która wówczas używała nazwiska Gregorini). Opowiada jej w skrócie siedmioletnią niewolę u nimfy Kalipso, a następnie jego historii słucha król wyspy, aby zdecydować, czy warto mu pomóc. Retrospekcja zaczyna się od podstępu z koniem trojańskim, który dał zwycięstwo Grekom i przyczynił się do zniszczenia Troi. W drodze powrotnej do domu załoga Odysa trafiła na wyspę Lotofagów, a następnie cyklopów i została uwięziona w jaskini ludożercy Polifema, syna władcy mórz, Posejdona. Aby wydostać się z pułapki, Ulisses oślepił Polifema, co wzbudziło gniew Posejdona i naznaczyło podróżnika potężną klątwą. Ale ma on sojusznika wśród bogów – jest nim Atena i dzięki temu jest w stanie przetrwać. Dalsze etapy podróży to wizyta u władcy wiatrów, Eola, spotkanie czarodziejki Kirke, zejście do Hadesu i kuszenie syren (pominięto chyba tylko Skyllę i Charybdę, bo pewnie zabrakło możliwości technicznych na nakręcenie scen z potworami morskimi). W międzyczasie obserwujemy także losy Telemacha, który szukając informacji o ojcu, odwiedza m.in. Spartę, gdzie poznaje Menelaosa i jego żonę Helenę.

Serial jest wizualnie imponujący, dopracowany pod względem scenografii, kostiumów i wykorzystania plenerów. Efekty specjalne (najbardziej skomplikowane w scenie z cyklopem) zaprojektowali Mario Bava i Carlo Rambaldi. Serial zrealizowany przez Franco Rossiego jest wyreżyserowany z pasją ze wspaniale ukazanym klimatem przygody, a scenariusz, pod którym podpisało się aż pięciu autorów, jest bardzo wierną próbą przedstawienia opisanych przez Homera wydarzeń. Niewykluczone, że jest to również najlepsza filmowa wersja przygód Ulissesa. Ale bardziej znana jest inna telewizyjna adaptacja – Odyseja (1997) Andrieja Konczałowskiego, w której Irini także wystąpiła (zagrała Antikleję, matkę Odyseusza).

8. Z (1969), reż. Costa-Gavras

Chorobę ideologiczną należy zwalczać tak jak pleśń – prewencją. Powodują ją zarazki i inne czynniki pasożytnicze. W związku z tym wśród ludzi trzeba rozpylać odpowiednie preparaty. Pierwszy etap obejmuje szkoły. Metaforycznie powiem, że to w nich młode pędy osiągają dwanaście centymetrów długości. Drugie rozpylenie ma miejsce tuż przed kwitnieniem. Chodzi o uniwersytety i młodych robotników. Okres służby wojskowej to najlepsza pora na rozpylenie antidotum i uratowanie świętego drzewa wolności od ideologicznej pleśni.
Z (tłum. Małgorzata Wegner)

W latach 1967–74 Grecją zawładnęła junta czarnych pułkowników i aktorka Irene Papas stanowczo zaprotestowała przeciwko reżimowi, wzywając do bojkotu kulturalnego i bezkompromisowego stanowiska wobec Czwartej Rzeszy. Nie mogła więc w tym czasie wrócić do Grecji. Nie przypadkiem wspominam o tym przy okazji filmu Costy-Gavrasa pt. Z, gdyż reżyser tego dzieła mocno związany był z Grecją, a podstawą scenariusza (i pierwowzoru literackiego autorstwa Vassilikosa, wyd. 1967) było zabójstwo działacza antywojennego Grigorisa Lambrakisa w 1963 roku, które doprowadziło do kryzysu politycznego i dyktatury wojskowej. Co ciekawe, kompozytor Mikis Theodorakis (Elektra, Grek Zorba, Z) był po śmierci Lambrakisa prezesem lewicowej organizacji politycznej i symbolem oporu wobec reżimu wojskowego w Grecji. Pod koniec dekady Irini nagrała płytę z jego piosenkami (Songs of Theodorakis, 1969) – w ich wspólnej ojczyźnie jego twórczość była zakazana. Stany Zjednoczone oficjalnie popierały juntę czarnych pułkowników, dlatego Z był w niektórych kręgach posądzany o antyamerykański przekaz.

Dzieło Costy-Gavrasa powstało w koprodukcji francusko-algierskiej. Zdobyło Oscara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny, reprezentując Algierię (co ciekawe, Francja wystawiła inny film – Moją noc u Maud). Duży sukces stał się udziałem twórców także podczas festiwalu w Cannes, gdzie Jean-Louis Trintignant otrzymał nagrodę aktorską, oraz na ceremonii wręczenia nagród Brytyjskiej Akademii Filmowej, gdzie wyróżniono autora znakomitej muzyki, Mikisa Theodorakisa. Jednogłośnie film określany jest mianem arcydzieła kina politycznego i stał się zapowiedzią serii paranoicznych thrillerów, które szczególnie w latach 70. w Europie cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, prowokowały do refleksji i zaangażowania politycznego.

Wirtuozersko nakręcony i dynamicznie zmontowany obraz Costy-Gavrasa jest oskarżeniem wymierzonym w politykę opartą na przemocy, szantażu, dyskryminacji i cenzurze. W formie trzymającego w napięciu politycznego thrillera twórcy wyrazili pełen furii okrzyk domagający się prawa do poszanowania wolności i życia człowieka. Doskonale zostali poprowadzeni aktorzy – przede wszystkim Jean-Louis Trintignant w roli sędziego śledczego i Jacques Perrin w roli fotoreportera, ale również Yves Montand wcielający się w postać lidera partii opozycyjnej, będącego celem zamachu. Występ Irini jako żony polityka jest raczej symboliczny, trudno tu mówić o wielkiej kreacji aktorskiej (jej postać cechuje minimalna ilość dialogu, co wynika z faktu, że aktorka słabo mówiła po francusku). Piękna i bardzo wymowna jest ostatnia scena z jej udziałem – gdy zostaje poinformowana o zakończonym śledztwie, nie odczuwa ulgi. W jej oczach jest smutek i jakaś tęsknota za utraconymi wartościami – patrząc w stronę bezkresnego morza, nie widzi nadziei na lepszą przyszłość.

9. Nie torturuj kaczuszki (Non si sevizia un paperino, 1972), reż. Lucio Fulci


Biada człowiekowi, o biada,
Co naraz zmysły postrada!
Eurypides – Ifigenia w Aulidzie

Między wrześniem 1971 a czerwcem 1972 w małym włoskim miasteczku Bitonto w regionie Apulia doszło do serii morderstw popełnionych na dzieciach. Pięcioro dzieci zostało utopionych w studniach, a sprawcy nie zostali postawieni w stan oskarżenia. Ta tajemnicza sprawa powróciła do włoskich mediów w 2019 roku ze względu na poświęconą jej książkę Pozzi: Il diavolo a Bitonto autorstwa dziennikarki Selene Pascarelli. Filmowcy zainteresowali się tym tematem już w 1972, a efektem tego jest dzieło Lucio Fulciego Nie torturuj kaczuszki, zaliczane do czołowych pozycji nurtu giallo. Sprawa była jeszcze wtedy zbyt świeża, by ją przenosić w miarę dokładnie na ekran, więc film jest tylko inspirowany tymi wydarzeniami. Zmienione są nazwy miejscówek (miasteczko nazywa się Accendura), inne są imiona postaci, inne zakończenie, typowe dla opowieści kryminalnej, gdzie morderca po żmudnym śledztwie wreszcie zostaje zdemaskowany.

Grono podejrzanych jest bardzo wąskie. W napisach początkowych wymieniona jest tylko szóstka aktorów (trzech mężczyzn i trzy kobiety) i to raczej wśród odgrywanych przez nich postaci należy szukać sprawcy. Irini pojawia się zaledwie w kilku scenach – w pierwszej, rozgrywającej się w kościele, jej postać została scharakteryzowana jako matka dwójki dzieci, z których jedno jest normalne, a drugie nie. Jest tolerowana przez społeczność, bo jest matką księdza, ale nie jest lubiana, uważana raczej za dziwną, zbyt niepokojącą, by wdawać się z nią w rozmowy. Reżyser, który później zyskał sławę „ojca chrzestnego gore”, w tym dziele korzysta z krwi oszczędnie – tylko w jednej scenie, ale za to jest to scena wyjątkowa. Niezwykłe, że po serii obrazów raczej stonowanych następuje tak szokujący pokaz brutalności, ale po chwili oddechu należy przyznać, że ten najmocniejszy fragment ma swoje uzasadnienie w fabule. I oprócz efektu szoku wywołuje też refleksję na temat rodzącej się w grupie ludzi skłonności do okrucieństwa na poświęconej katolickiej ziemi. Najtrudniej uzasadnić dobór muzyki do tej sceny, wydaje się zupełnie przypadkowa (hardrockowe brzmienia Luisa Bacalova oraz popowa piosenka Ornelli Vanoni i Riza Ortolaniego).

10. Mesjasz (The Message, 1976), reż. Mustafa Akkad


Jezus i Mahomet są podobni jak dwa ziarna pszenicy kiełkujące na tej samej ziemi.

Mustafa Akkad miał ambicję, by stać się „Davidem Leanem w świecie arabskim”, i choć na pozór może się wydawać, że takie porównanie jest mocno na wyrost, to nie jest całkiem bezpodstawne. Zrealizował dwa epickie dramaty historyczne, angażując do współpracy operatora Jacka Hildyarda (Most na rzece Kwai, 1957), kompozytora Maurice’a Jarre’a (Lawrence z Arabii, 1962) i aktora Anthony’ego Quinna (Lawrence z Arabii, 1962), którzy przyczynili się do sukcesów najwybitniejszych filmów Davida Leana. Co istotne dla niniejszego tekstu – w obu produkcjach można zobaczyć Irene Papas. Reżyserowane przez Akkada dzieła, osadzone w muzułmańskiej kulturze, mają iście hollywoodzki rozmach, ale już od czasu filmu Saladyn (1963, reż. Jusuf Szahin) było wiadome, że filmowcy z tamtych stron świata są przygotowani na realizacje eposów narodowych nie tylko pod względem finansowym, ale też warsztatowym.

Poprzedzony długim okresem przedprodukcyjnym film realizowany był przez rok. Najpierw sześć miesięcy w Maroku ze wsparciem króla Hassana II. Gdy jednak władze Arabii Saudyjskiej (będącej kolebką islamu) wywarły ogromną presję na inwestorów, produkcja stanęła pod znakiem zapytania. Sytuację uratował przywódca Libii, Muammar Kaddafi, który wyłożył środki potrzebne na kontynuowanie zdjęć i w związku z tym kolejne sześć miesięcy kręcono na libijskim terytorium. Film opowiada o początkach islamu – jego pierwotny tytuł brzmiał Mohammad: Messenger of God (Mohamet: Posłaniec Boga), ale pod naciskiem został zmieniony na Przesłanie (ang. The Message; arab. Al-risâlah). W ciągu roku Akkad realizował naprzemiennie dwie wersje – anglojęzyczną z Anthonym Quinnem dla międzynarodowej publiczności oraz arabskojęzyczną z regionalnymi aktorami (arabską Irene Papas była w tej wersji Mona Wassef, obecnie jedna z najpopularniejszych aktorek Bliskiego Wschodu).

Zgodnie z islamską tradycją podszywanie się pod proroka Mahometa (a więc także odgrywanie go na ekranie) obraża duchowość jego przesłania. Aby uszanować tę tradycję, reżyser nikogo nie obsadził w tej roli i na ekranie nie widać twarzy Mahometa ani nie słychać jego głosu. Głównym orędownikiem głoszonych przez niego treści jest przybrany brat (według innych źródeł – wuj) Hamza określany mianem Asad Allâh (Lew Boga; w tej roli Anthony Quinn). Irini wcieliła się w postać mściwej Hind, córki wielkiego przywódcy Kurajszytów. Gdy jej ojciec zostaje zabity przez Hamzę w pojedynku na miecze, wypowiada ona takie słowa: „Będę polować na lwa. Hamza! Będziesz uciekającym lwem, moją ofiarą. A kiedy wydasz ostatnie tchnienie, wyrwę ci serce i wypiję twoją krew”. Swoją zemstę realizuje przy pomocy abisyńskiego mistrza rzutu oszczepem. Ważne miejsce w filmie zajmują dwie przełomowe dla historii islamu bitwy – pod Badrem w 624 roku i pod Uhudem rozgrywana rok później. Ale oprócz akcji militarnych istotne dla twórców filmu było (nomen omen) przesłanie dotyczące braterstwa, porzucenia waśni, umiejętności słuchania i zrozumienia istoty boskości.

11. Ifigenia (1977), reż. Michalis Kakogiannis


– Spoglądasz na mnie ojcze smutno i nieswojsko.
– Ma troski król i hetman prowadzący wojsko.
– Dziś, ojcze, bądź li ze mną, porzuć wszystkie troski!
– A z tobą, z nikim innym, jest mój duch ojcowski.
– Więc wygładźże te zmarszczki, patrz na mnie wesoło.
– Bóg jeden wie, jak się cieszę, widząc twe czoło.
– A jednak, jednak łzami zaszła ci powieka.
– Zbyt długie nas obojga rozłączenie czeka.
Eurypides – Ifigenia w Aulidzie (tłum. Jan Kasprowicz)

Ekranizacje tragedii Eurypidesa zrealizowane przez Kakogiannisa składają się w formę trylogii. Jej pierwsza część to Elektra (1962), druga – Trojańskie kobiety (1971), a trzecia – Ifigenia (wg sztuki zatytułowanej Ifigenia w Aulidzie). Środkowa część serii – znana też pod tytułem Trojanki – nie trafiła do niniejszego artykułu, ponieważ (w opinii osoby piszącej te słowa) jest najsłabsza. Najmocniej widać w niej teatralną manierę wraz z długimi monologami i przesadnie ekspresyjnym aktorstwem. Wszystkie cztery główne role kobiece są zagrane w okropnie manierycznym stylu, co sprawia, że film staje się irytujący, nienaturalny i arcynudny. Te aktorki to Katharine Hepburn, Vanessa Redgrave, Geneviève Bujold i rzecz jasna Greczynka będąca bohaterką niniejszego tekstu (jak przystało na symbol śródziemnomorskiego piękna, wcieliła się w królową Sparty, Helenę, uznawaną za jedną z najpiękniejszych kobiet epoki). Obsada filmu jest więc międzynarodowa, co sugeruje, że twórcy zamierzali dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. Paradoksalnie jednak Trojanki to obraz trudny w odbiorze szczególnie dla tych widzów, którzy oglądają filmy dla ich kinowych (a nie teatralnych) walorów.

Zarówno Elektra, jak i Ifigenia zostały powszechnie docenione, o czym mogą świadczyć nominacje do Oscara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny. Ifigenia (w tej roli 13-letnia Tatiana Papamoschou) była córką króla Agamemnona, który nękany gniewem bogini Artemidy nie mógł ruszyć swoich okrętów ku wybrzeżom Troi. Przebłagać boginię mógł tylko poprzez złożenie na ołtarzu ofiarnym niewinnej córki, Ifigenii. Zrozpaczony ojciec – naciskany przez własną armię, zobowiązany do poprowadzenia Greków do zwycięstwa – nie może umknąć przeznaczeniu i decyduje się podstępem sprowadzić córkę do Aulidy, by poświęcić jej życie w „słusznej sprawie”. Rodziców tytułowej bohaterki – Agamemnona i jego żonę Klitajmestrę – zagrali Kostas Kazakos i Irene Papas (co ciekawe, oboje zmarli w odstępie kilkunastu godzin – Kostas 13 września 2022, Irini następnego dnia). Wszystkie trzy pierwszoplanowe postaci zostały odegrane z dużym wyczuciem i emocjonalną siłą zdolną poruszyć widza. Dzięki temu opowiedziane wydarzenia są czymś więcej niż powiastką mitologiczną czy teatralnym spektaklem. Czuje się tutaj ducha epoki i dramat prawdziwych ludzi postawionych przed dylematami czasów wojny.

12. Lew pustyni (Lion of the Desert, 1981), reż. Mustafa Akkad


Nigdy się nie poddamy. Wygramy lub zginiemy. I nie myśl, że na tym się skończy. Walczyć będzie kolejne pokolenie, a po nim następne. Jeśli chodzi o mnie, będę żył dłużej niż mój kat.

9 listopada 2005 roku w zamachu bombowym w Ammanie zginęła 34-letnia Rima Akkad Monla. Dwa dni później wskutek obrażeń odniesionych w tym ataku zmarł jej ojciec Mustafa Akkad, współproducent serii Halloween (1978–2002) i reżyser dwóch superprodukcji o kulturze islamskiej. O Mesjaszu (1976) z Anthonym Quinnem już pisałem wyżej. Drugi ważny tytuł w filmografii Akkada to Lew pustyni (1981) ukończony na 50. rocznicę egzekucji Omara Muchtara, przywódcy rebelii przeciwko Italii. Gdy wskutek wojny włosko-tureckiej (1911–12) Libia stała się włoską kolonią, tubylcze plemiona nie złożyły broni i nękały okupantów. Od 1922 roku Italią rządził faszystowski premier Benito Mussolini, któremu marzyło się uczynienie z własnej ojczyzny potęgi na wzór Imperium Rzymskiego. W związku z tym cała Cyrenajka – od Bengazi po Kufrę – została opanowana przez faszystów na czele z bezwzględnym generałem Rodolfo Grazianim. W celu stłumienia buntu ten „rzeźnik” dokonywał masowych egzekucji, niszczył wioski i rozciągał druty kolczaste, tworząc obozy koncentracyjne i mury obronne. Wysłał też czołgi i samoloty na pustynię. Gdy nowoczesna armia stanęła naprzeciw mudżahedinom prowadzonym siłą autorytetu przez starego nauczyciela, wynik był raczej przesądzony.

Podobnie jak poprzedni film Akkada, także i ten został sfinansowany w dużej mierze przez rząd libijskiego dyktatora Muammara Kaddafiego. Niestety jednak, o ile tamten film przyniósł zyski, ten okazał się gigantyczną porażką kasową – z budżetem około 35 milionów dolarów zarobił jedynie półtora miliona. Dlatego Mustafa Akkad nie nakręcił już filmu jako reżyser, a miał w planach realizację kolejnej superprodukcji – tym razem o sułtanie Egiptu, Saladynie. Warto jeszcze dodać, że autorem scenariuszy do obu dzieł Akkada był irlandzki dziennikarz Harry Arthur Craig, specjalizujący się w pisaniu tekstów o tematyce wojenno-historycznej (Bitwa o Anzio, Fräulein Doktor, Waterloo; niestety także współautor jednego z najgorszych filmów Jerzego Skolimowskiego – Przygody Gerarda). Harry Craig zmarł na raka płuc w październiku 1978 – 2,5 roku przed oficjalną premierą Lwa pustyni.

Przez 25 lat film był zakazany we Włoszech, bo przypominał o bolesnym paradoksie historii – to, co kiedyś można było uznać za zwycięstwo, po latach stało się trudną do przełknięcia porażką. Atutem trwającego 173 minuty filmu są z pewnością sekwencje batalistyczne rozgrywające się zarówno na pustyni, jak i w górach. W połączeniu ze scenami masowymi z udziałem tysięcy statystów robią ogromne wrażenie, bo jak na dłoni widać włożony w ten projekt potężny kapitał. Jednak w tym morzu dolarów, w tym bitewnym chaosie i wśród ziaren pustynnego piasku nie zagubiły się ludzkie postacie. Anthony Quinn jako pustynny lew Muchtar i Oliver Reed w roli faszystowskiego gubernatora Grazianiego tworzą wspaniały duet antagonistów, walczących o własne przekonania do samego końca. W pamięć zapada również Rod Steiger, nie pierwszy raz wcielający się w Mussoliniego. Oczywiście na koniec musi jeszcze paść odpowiedź na pytanie, kogo zagrała grecka bogini ekranu. Otóż wcieliła się w postać muzułmanki imieniem Mabrouka, która wskutek rewolucji traci bliskich i trafia do obozu koncentracyjnego. Żadna wielka postać historyczna, ale zwykła kobieta będąca ofiarą swoich czasów.

korekta: Sandra Popławska
(film.org.plSprawa dla korektora)

0 komentarze:

Prześlij komentarz