The Monkey (2025 / 98 minut)
reżyseria: Osgood
Perkins
scenariusz: Osgood
Perkins na podst. opowiadania Stephena Kinga
Pojawił się jednak pewien problem z prawami dotyczącymi wyglądu tytułowej zabawki. Jolly Chimp w wersji, jaka znalazła się na kartach noweli Kinga, została wykorzystana w filmie animowanym Toy Story 3 (2010) i prawa do niej posiada wytwórnia Disneya. Należało więc zmienić jej wygląd i w związku z tym zamiast talerzy perkusyjnych atrybutem małpki został bębenek marszowy. Ten subtelny zabieg wzmocnił niepokojący nastrój filmu – marszowy bębenek nadaje scenom bardziej złowieszczy wydźwięk. Podniesiona łapa małpy, zawieszona w oczekiwaniu na kolejne uderzenie, staje się wizualnym symbolem napięcia, potęgując suspens i sugerując, że coś nieuchronnego ma nastąpić.
Diabelską moc małpki widz może zobaczyć już w prologu, kiedy właściciel próbuje się jej pozbyć w antykwariacie, jednak dochodzi do przedziwnego zgonu antykwariusza. Kilka lat później bracia bliźniacy Hal i Bill Shelburnowie odnajdują demoniczną zabawkę w rzeczach ojca i nieświadomi zagrożenia ją nakręcają. Niedługo później w japońskiej restauracji ich opiekunka Annie Wilkes (personalia zaczerpnięte z powieści Misery) zostaje zdekapitowana. Chłopcy wkrótce odkrywają, że fala dziwacznych zgonów w ich otoczeniu jest skutkiem pojawienia się małpy-perkusisty, na pozór niewinnej zabawki, a w istocie złośliwego demona. W przeciwieństwie do Małpiej łapki Williama W. Jacobsa ten przedmiot nie spełnia życzeń, bezpieczny jest tylko ten, kto przekręci kluczyk, uruchamiając mechanizm.
Oz Perkins, choć stworzył film oparty na opowiadaniu Kinga, sprytnie przemycił do niego wątki z własnej biografii. Małpa symbolizuje tajemnicę ojca, która ma ogromny wpływ na życie rodziny. Reżyser, syn Anthony’ego Perkinsa, dorastał w cieniu skomplikowanego dziedzictwa – jego ojciec, ikoniczny odtwórca postaci Normana Batesa, przez lata ukrywał swoją biseksualność, choć krążyło wiele plotek utrudniających życie rodziny. Ogromnym wstrząsem dla Oza i jego młodszego brata Elvisa była także śmierć matki Berry Berenson w ataku terrorystycznym 11 września (zginęła na pokładzie uprowadzonego samolotu, który rozbił się o północną wieżę WTC). W omawianym filmie śmierć matki odciska głębokie piętno na relacji między braćmi, pogłębiając ich poczucie izolacji i zmuszając do konfrontacji z tajemnicami przeszłości. Hal i Bill – podobnie jak kiedyś Oz i Elvis – muszą stawić czoła trudnemu dziedzictwu ojca i odnaleźć własną drogę w obliczu traumatycznych doświadczeń.
Ostatecznie Elvis Perkins, tak jak jego słynny imiennik, znalazł swoje miejsce w przemyśle muzycznym, natomiast Osgood trafił do branży filmowej – jako aktor, scenarzysta i reżyser (wszystkie trzy funkcje pełnił w tym filmie). „Wszystko, co robię w przestrzeni kreatywnej, dzieje się wokół rodziny” – przyznał reżyser w jednym z wywiadów. Tytułowa małpa to symbol rodzinnej klątwy, która ujawnia dawne urazy, tłumione lęki i niewypowiedziany ból po stracie. Ale to również metafora śmierci – nieuchronnej, kapryśnej i całkowicie poza ludzką kontrolą. Zgony następują nagle podczas zwyczajnych codziennych czynności bez żadnej logiki czy wzoru. Swoją absolutnie szaloną inscenizacją przypominają serię Oszukać przeznaczenie (Final Destination, od 2000), ale w przeciwieństwie do tamtej franczyzy, gdzie bohaterom udawało się przechytrzyć los, Perkins jasno daje do zrozumienia, że przed śmiercią nie ma ucieczki. Tykający wewnątrz małpy mechanizm sprężynowy jest równie nieprzewidywalny, co mechanizm sterujący naszym losem.
Nie wspomniałem jeszcze o aktorstwie, a pod tym względem film również działa. Theo James wcielający się w bliźniaków, Hala i Billa Shelburnów, a także Christian Convery, odgrywający te same charaktery w dzieciństwie, różnicują osobowości braci z odpowiednim wyczuciem, co pozwala widzom bez trudu ich odróżnić. Obsada (między innymi także Tatiana Maslany w roli matki czy np. Elijah Wood w absurdalnym epizodzie) doskonale odnajduje się w specyficznej tonacji filmu, balansując na granicy horroru i groteski. Perkins umiejętnie prowadzi aktorów, dzięki czemu kreacje, choć momentami przerysowane, wpisują się w konwencję i klimat opowieści.
Małpa miała uroczystą polską premierę 26 lutego w industrialnym, staroświeckim wnętrzu Fabryki Norblina, a patronat nad tym wydarzeniem objął Splat!FilmFest (nawiasem mówiąc, dyrektorka festiwalu ogłosiła chęć sprzedania marki, więc 11. edycja splatowego przeglądu stoi pod znakiem zapytania). Do oficjalnej dystrybucji film Osgooda Perkinsa wchodzi 7 marca. Ze względu na elementy komediowe raczej nie będzie zajmował czołowych pozycji w rankingach najlepszych horrorów roku, ale – przynajmniej w moim odczuciu – jest to bardzo udana rozrywka dla miłośników czarnego humoru, efektów gore i twórczości Stephena Kinga. Film nie aspiruje do miana arcydzieła horroru i nie udaje arthouse’owego eksperymentu ani metafizycznej rozprawy o ludzkich lękach. To świadoma zabawa schematami kina grozy pozbawiona subtelności. Świetnie sprawdza się jako stylizowana krwawa rozrywka i przewrotne spojrzenie na motywy gatunku, takie jak rodzinne traumy, nieuchronność losu i przeklęte przedmioty zmieniające życie bohaterów w koszmar.
korekta: Alicja Szalska-Radomska
0 komentarze:
Prześlij komentarz