CZWARTKOWY KLUB ZBRODNI. Netflix serwuje kryminalną ucztę

The Thursday Murder Club (2025 / ok. 120 minut)
reżyseria: Chris Columbus
scenariusz: Katy Brand & Suzanne Heathcote na podst. książki Richarda Osmana 

Tekst opublikowany w serwisie film.org.pl

W ostatni czwartek wakacji zadebiutował na Netflixie film dla miłośników zagadek kryminalnych. Czwartkowy Klub Zbrodni to adaptacja książki Richarda Osmana, będącej częścią cyklu powieściowego, którego piąta odsłona zapowiedziana jest na koniec września. Za kamerą stanął Chris Columbus (Kevin sam w domu, Pani Doubtfire), a przed obiektywem pojawili się aktorzy światowego formatu odznaczeni tytułami szlacheckimi: Dame Helen Mirren, Sir Ben Kingsley, Sir Jonathan Pryce. W obsadzie są także inne rozpoznawalne twarze: Pierce Brosnan (James Bond lat 90.), Daniel Mays (Angielska robota), Paul Freeman (Poszukiwacze zaginionej arki) i Celia Imrie (Dziennik Bridget Jones). Takie doborowe towarzystwo, połączone z elegancką scenerią angielskiej prowincji i starannie skonstruowaną intrygą, składa się na kryminał odświeżający najlepsze wzorce gatunku i przywodzący na myśl wielokrotnie adaptowaną prozę Agathy Christie.

Do luksusowego ośrodka dla emerytów Cooper’s Chase przybywa nowa pensjonariuszka, była pielęgniarka Joyce Meadowcroft (Celia Imrie). Seniorzy mają do dyspozycji wiele atrakcji – łucznictwo, sudoku, układanie puzzli, rysowanie obrazów czy np. opieka nad lamami. Ale gdy jest czwartek, to pokój łamigłówek zamienia się w TMC (Thursday Murder Club), gdzie rozwiązywane są łamigłówki kryminalne, które okazały się zbyt trudne dla organów ścigania. Obecnie na tapecie jest „sprawa kobiety w bieli” sprzed 50 lat. Znajomość medycyny sprawia, że Joyce zostaje przyjęta do elitarnego grona detektywów, w skład którego wchodzą: dawny lider związkowy Ron Ritchie (Pierce Brosnan), psychiatra Ibrahim Arif (Ben Kingsley) i dyplomatka o niejasnej przeszłości Elizabeth Best (Helen Mirren).

Intryga komplikuje się dodatkowo, gdy morderstwa zaczynają mieć miejsce współcześnie w ich otoczeniu. Czwartkowy Klub Zbrodni otrzymuje wówczas szansę, by rozwiązać świeżą sprawę i tym samym wspomóc policję w poprawieniu skuteczności dochodzeń. Prawdopodobnym motywem zbrodni jest posiadłość Cooper’s Chase, o którą toczy się walka pomiędzy deweloperem planującym inwestycję na tym terenie, a jego przeciwnikami, dla których ośrodek jest sercem społeczności, zasługującym na to, by nikt nie zakłócał jego spokoju. Podczas uczty zaserwowanej przez Netflixa widz otrzymuje pakiet kilku zagadek kryminalnych i galerię niejednoznacznych postaci na drugim planie, przez co odkrycie tożsamości sprawców staje się prawdziwym wyzwaniem (nie dotyczy tych, którzy czytali literacki pierwowzór).

Polskiego widza może zainteresować dość znaczący wątek polskich imigrantów, w związku z którym pada w filmie kilka zdań w naszym języku. Wypowiadają je Anglicy z wyraźnym obcym akcentem – Helen Mirren oraz Henry Lloyd-Hughes wcielający się w postać polskiego robotnika Bogdana Jankowskiego. Ten motyw przypomina o istotnej roli Polaków w Wielkiej Brytanii, którzy od wielu lat stanowią dużą część tamtejszego rynku pracy, a w szczególności sektora budowlanego. Dodatkowym smaczkiem dla polskich widzów jest głos Macieja Gudowskiego, który towarzyszy polskiej wersji na Netflixie. Miło słyszeć, że ten lektor, aktywny w epoce VHS, wciąż jest w dobrej formie – ukończył już 70 lat i ma się wrażenie, że jego głos i styl czytania nie zmieniły się przez ponad 30 lat.

Niezłej dynamiki i komizmu dodaje filmowi wątek policyjny, w którym bezczelny inspektor Chris Hudson (Daniel Mays) początkowo lekceważy nowicjuszkę Donnę de Freitas (Naomi Ackie), złośliwie podważając jej kompetencje, ale w miarę postępu śledztwa dostrzega jej intelekt i spostrzegawczość. Choć schemat jest dobrze znany i niczym nie zaskakuje, w tej historii działa dobrze i świetnie współgra z tytułowym motywem. Zarówno motyw klubowych tropicieli, jak i niedoświadczonej policjantki prowadzą do wniosku, że intuicja i świeże spojrzenie bywają skuteczniejsze niż rutyna zawodowców.

Czwartkowy Klub Zbrodni z pewnością należy do tych bardziej udanych dzieł z biblioteki Netflixa. Ma to, co najlepsze w gatunku whodunit, choć też miejscami popada w pewne uproszczenia fabularne i nielogiczności – szczególnie widoczne w wątku bohatera granego przez Jonathana Pryce’a, którego demencja pokazana jest niekonsekwentnie. Rozwiązanie jednego z morderstw też może budzić rozczarowanie, nie wynika bowiem z logicznego ciągu wydarzeń, dzieje się jakby przypadkiem. W kręgu miłośników literatury kryminalnej tego typu historie określane są mianem cozies lub cozy mysteries, czyli przytulne kryminały – takie, w których twórcy rezygnują z drastycznej przemocy na rzecz lekkości i humoru. Takie, gdzie w rolę śledczych wchodzą amatorzy, by odbiorcy było łatwiej się z nimi identyfikować. Zamiast mrocznego thrillera o zbrodni mamy więc idealną opowiastkę do oglądania pod kocykiem przy popołudniowej herbacie.

korekta: Alicja Szalska-Radomska

0 komentarze:

Prześlij komentarz