Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sammo Hung. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sammo Hung. Pokaż wszystkie posty

Six men on a mission. Tuzin parszywych filmów


15 czerwca minęło dokładnie pół wieku od premiery Parszywej dwunastki (The Dirty Dozen, 1967) Roberta Aldricha, jednego z tych amerykańskich klasyków, których echa pobrzmiewają do dziś. To dobra okazja, by przypomnieć filmy wykorzystujące ten jeden konkretny motyw fabularny – men on mission (lub mercenaries on mission). Filmy o ludziach, którzy mają wspólny cel i tylko dzięki zgranej kooperacji są w stanie ten cel osiągnąć. Aby podkreślić motyw współdziałania, zdecydowaliśmy się zrobić filmowe zestawienie wspólnymi siłami. Każdy z uczestników zajął się dwoma produkcjami, dzięki czemu niniejsza kolekcja składa się z dwunastu tytułów, co jest dodatkowym hołdem dla wspomnianego obrazu Aldricha. Do współpracy udało się zaangażować pięciu gości: Radosław Kwiecień (Bezdroża kinomana), Patryk Karwowski (Po napisach), Arek Szpak (No hay banda) oraz Haku i Simply (The Blog That Screamed). Całą tę ekipę można też spotkać w serwisie Kinomisja.

Kondory Wschodu

Dung fong tuk ying / Eastern Condors (1987 / 93 minuty)
reżyseria: Sammo Hung Kam-Bo
scenariusz: Barry Wong

Znany z komedii kung fu Sammo Hung próbował także sił w nieco poważniejszym repertuarze. W związku z tym zrealizował m.in. dramat sensacyjny Serce smoka (1985), w którym zagrał upośledzonego brata Jackiego Chana i w którym nie stoczył ani jednej walki. Drugim krokiem w stronę przeciwną do komediowego repertuaru miał być film wojenny Kondory Wschodu. Wykorzystuje on motywy znane z zachodnich filmów sensacyjno-wojennych, takich jak Parszywa dwunastka, Działa Navarony i Rambo 2, łącząc najlepsze cechy amerykańskich filmów batalistycznych i sensacyjnych z brutalną przemocą, typową dla dramatów wojennych o Wietnamie. Zgodnie z zasadą, że prawdziwy mężczyzna poradzi sobie bez broni mamy tu więc, oprócz typowych dla kina wojennego strzelanin, także walki z użyciem pięści i nogi, w efekcie otrzymując mocne męskie kino.

Ip Man - tryptyk chiński


Pewnie każdy, kto ogląda filmy sztuk walki zastanawia się, który styl walki jest najlepszy i najbardziej skuteczny. Gdyby naprzeciwko siebie stanęli mistrz kung fu i mistrz karate, to który z nich wyszedłby zwycięsko z tego pojedynku? Chociaż filmy martial arts, realizowane głównie w Hongkongu to produkcje typowo rozrywkowe, służące zaprezentowaniu widowiskowych sekwencji akcji, to jednak wiele najpopularniejszych filmów tego gatunku przedstawia pewien wycinek z historii Chin, przy okazji pokazując wyczyny autentycznych postaci, z których najpopularniejszy i najczęściej pokazywany na ekranie to Wong Fei-hung. Niedawno popularną postacią stał się mistrz Wing Chun, Ip Man, dzięki zapoczątkowanej przez Wilsona Yipa trylogii, odkrywającej przed widzami trzy etapy życia bohatera. Powstały trzy bardzo dobre filmy, będące jednocześnie widowiskiem pełnym akcji i brutalnych walk oraz biografią chińskiego bohatera, który uczył m.in. Bruce'a Lee. Choreografią walk zajął się m.in. Sammo Hung, który po śmierci Bruce'a Lee stał się głównym popularyzatorem „stylu pięknej wiosny”, który z chińskiego nazywa się Wing Chun (poświęcił tej sztuce walki kilka swoich filmów z przełomu lat 70-tych i 80-tych). Ten styl walki wymyśliła mniszka z klasztoru Shaolin, Ng Mui, zaś nazwa wywodzi się od nazwiska jej najlepszej uczennicy, Yim Wing Chun.

Pozdrowienia dla wojowników, czyli o filmach sztuk walki


Wraz z premierą Wejścia Smoka świat poznał Bruce'a Lee i stosowane przez niego sztuki walki, za pomocą których pokonywał licznych przeciwników i mistrzów świata. Od tamtej pory twórcy z Hongkongu coraz śmielej sobie poczynali w świecie filmu, realizując rocznie po kilkadziesiąt filmów kung fu z udziałem prawdziwych mistrzów sztuk walki. Jednak w pamięci  kinomanów zapisali się tylko nieliczni. Filmy sztuk walki określane też jako martial arts to typowy dla azjatyckiej kinematografii podgatunek kina akcji i przygody. Filmy tego typu nie są zbyt cenione przez krytyków. Nic w tym dziwnego, bo te produkcje najczęściej cechują się banalnym i przewidywalnym scenariuszem, słabymi dialogami, kiepskim aktorstwem oraz propagowaniem zemsty i przemocy. Są jednak „perełki”, na które warto zwrócić uwagę. Kolejność tytułów chronologiczna. Zestawienie zawiera 23 pozycje.