Slapstick, maskarada i inne błazeństwa, czyli o filmowych komediach


Już podczas pierwszego publicznego pokazu kinematografu można było obejrzeć scenkę komediową - miała tytuł Polewacz polany (1895) i nastawiona była na rozbawienie publiczności. Od tamtej pory komedie realizowane były regularnie rok po roku aż do dzisiaj. Nie ma chyba komedii, która by rozbawiła wszystkich, są różne rodzaje humoru, więc i komedie są bardzo zróżnicowane. Niektórych bawią komedie pełne błyskotliwych dialogów, inteligentne satyry lub czarny humor, inni wolą się zrelaksować przy absurdalnym i zwariowanym humorze, jeszcze inni lubią komedie romantyczne i obyczajowe, zaś mniej wybredni widzowie dobrze spędzają czas przy mało wyszukanych dowcipach z seksualnymi podtekstami lub przy absurdalnych parodiach, wyśmiewających się ze znanych filmów i znanych osobistości.

Poniższe zestawienie zawiera 14 tytułów - są wśród nich komedie slapstickowe, screwball comedies, komedie zwariowane, absurdalne, sytuacyjne i satyryczne. Niektóre są pełne gagów, inne nieco bardziej stonowane, ale też zabawne. Niektóre z nich ośmieszają stereotypy, zjawiska społeczne i relacje międzyludzkie, inne wykorzystują zabawne sytuacje i ciekawych bohaterów do opowiedzenia o prawdziwym życiu i o nas samych. W niektórych filmach rażą nadmierny sentymentalizm i przesłodzone sceny, ale happy end i optymistyczne przesłanie są nieuniknione i nie powinny razić - chyba że film jest komediodramatem lub czarną komedią to wtedy happy end bywa często nieprzekonujący. Niewymuszony humor i lekkość narracji potrafią czasami przyćmić słabsze momenty - dzięki sprawnej reżyserii, przemyślanym dialogom i dobrze poprowadzonej fabule takie filmy ogląda się dobrze i chętnie się do nich wraca. Wymienione i krótko omówione filmy w tym zestawieniu zrobione zostały przez ludzi, którzy wiedzą jak rozbawić widzów i potrafią zarazić swoim poczuciem humoru.

SLAPSTICK
KLAUNI NIEMEGO KINA

Jeszcze wyżej 
Safety Last! (1923 / 70 minut)
reżyseria: Sam Taylor, Fred C. Newmeyer
scenariusz: Hal Roach, Sam Taylor, Tim Whelan

Harold Lloyd jako ten trzeci (po Chaplinie i Keatonie) mistrz slapsticku z czasów kina niemego zasłynął przede wszystkim dzięki scenie wspinaczki na budynek, która jest kulminacją tego właśnie filmu. Być może gdyby nie ta scena to film nie odniósłby sukcesu, ale nie oznacza to, że w filmie nie ma innych ciekawych scen. Otóż sporo jest w filmie rewelacyjnych momentów, które poprawiają humor i zaskakują pomysłową realizacją i perfekcyjnym wykonaniem. Mamy tu elementy komedii pomyłek, ucieczki przed policją i wątek romansowy. Nie brakuje dynamicznych sekwencji np. jak główny bohater śpieszy się do pracy, można się uśmiać podczas takich zwariowanych fragmentów, jak ten z „przebieraniem się za wieszaki”. No i wreszcie dochodzimy do momentu kulminacyjnego czyli słynnej wspinaczki, która zaskakuje połączeniem humoru, odwagi i grozy, gdyż wygląda bardzo realistycznie, przy okazji bawiąc oraz wzbudzając podziw i szacunek dla głównego wykonawcy.

Do tych bardziej udanych filmów z Haroldem Lloydem zaliczam jeszcze komedię pt. Braciszek (The Kid Brother, 1927) Teda Wilde'a, w której główny bohater także się wspina, tym razem na wysokie drzewo, pokazując tym samym nie tylko zdolności kaskaderskie, ale również uczucia odgrywanej przez siebie postaci (bo na drzewo wspina się z powodu kobiety). A jeśli chodzi o fabułę to Lloyd gra w tym filmie młodego mężczyznę, który próbuje wszystkim udowodnić, że nie jest taką ofiarą losu, na jaką wygląda. Mnóstwo jest tu humoru i świetnych pomysłów.

Rozkosze gościnności  
Our Hospitality (1923 / 73 minuty)
reżyseria: Jack Blystone, Buster Keaton
scenariusz: Jean Havez, Clyde Bruckman, Joseph Mitchell

Znakomita komedia sytuacyjna pełna świetnych gagów i kaskaderskich popisów, takich jak np. scena z wodospadem w końcówce. Trwający wiele lat konflikt pomiędzy dwoma rodzinami prowadzi do tego, że główny bohater może zostać zabity w każdej chwili i prawie w każdym miejscu, z wyjątkiem... domu swoich prześladowców. Przestrzegają oni reguł gościnności, ale poza domem są niebezpieczni. Doskonale zainscenizowane wydarzenia, zabawny główny bohater, który wszystkie niebezpieczne sytuacje znosi z obojętnym wyrazem twarzy, pomysłowa scenografia (np. tunel wycięty tak, by mieścił się komin lokomotywy), zaskakujące sceny ze zwierzętami (psem i koniem) oraz m.in. pamiętny motyw „ryby na wędce” (najpierw dosłownie, potem w przenośni, kiedy Keaton zwisa nad wodospadem).

Generał  
The General (1926 / 107 minut)
scenariusz i reżyseria: Buster Keaton, Clyde Bruckman

Komedia wojenna rozgrywająca się podczas wojny secesyjnej, w której obok humoru znalazło się też miejsce na sceny batalistyczne i tradycyjnie wątek miłosny. Tytułowy Generał to lokomotywa, która zostaje porwana przez wroga i maszynista dokonuje bohaterskich czynów, by ją odzyskać, przy okazji ratując ukochaną kobietę. Ciągła akcja na torze kolejowym i mnóstwo genialnych scen, że wspomnę chociażby fragment, w którym pierwszoplanowy bohater próbuje zapisać się do wojska. Oczywiście happy end musi być, ale jest on pozorny, bo przecież główny bohater walczy po stronie południowej, a więc po stronie przegranej. Film zawiera mistrzowskie gagi, a tempo opowiadanej historii jest dynamiczne, strona techniczna perfekcyjna, a praca kamery nowatorska - to wszystko powoduje, że nawet po wielu latach świetnie się ogląda.

Oprócz Rozkoszy gościnności i Generała świetnym filmem Bustera Keatona jest także popisowy Sherlock Jr. (1924) oraz pełen pomysłowych gagów 25-minutowy Jeden tydzień (One Week, 1920). Warto też zwrócić uwagę na film Marynarz słodkich wód (Steamboat Bill, Jr., 1928) Charlesa Reisnera ze słynną sceną huraganu, podczas którego na Keatona przewraca się fasada domu, a bohater wychodzi z tego bez szwanku i oczywiście z kamienną twarzą. Zachwycają w tych filmach błyskotliwe rozwiązania inscenizacyjne, godna podziwu wyobraźnia, efektowne popisy kaskaderskie, genialne sztuczki techniczne i kreatywne wykorzystanie elementów scenografii.

Dzisiejsze czasy
Modern Times (1936 / 87 minut)
scenariusz i reżyseria: Charles Chaplin

Ze wszystkich filmów Chaplina ten lubię najbardziej - jest najzabawniejszy. Nie pozbawiony momentów poważnych, czasem sentymentalnych, ale przede wszystkim dostarczający rozrywki i poprawiający humor. Film jest połączeniem filmu niemego z dźwiękowym, pod koniec możemy usłyszeć głos Chaplina śpiewającego Titinę. Film o człowieku, który poszukuje pracy, szczęścia i bogactwa. Happy endu nie ma - bo choć bohater na końcu odchodzi z kobietą, to ich przyszłość jest niepewna, nie dorobili się bogactwa, w dodatku poszukuje ich policja, ale mimo to wydają się szczęśliwi, że są razem, nie tracą pogody ducha. Świetne role Chaplina i Paulette Goddard, pięknie opowiedziana historia, zabawna i wzruszająca, pełna znakomitych gagów. Reżyser zdaje się mówić poprzez ten film, że skoro z każdym kolejnym rokiem przybywa sporo nowych maszyn, a budynki są coraz wyższe to jak to jest możliwe, że bezrobocie jest coraz większe. Tak jak w każdej dobrej komedii można wyróżnić znakomite sceny, które są poniekąd wizytówką filmu - w Dzisiejszych czasach najbardziej w pamięć zapadają sceny pracy w fabryce, ale są też inne perełki, jak np. skok do rzeczki, gdzie woda okazuje się bardzo płytka.

Jeśli chodzi o inne filmy Charlie'go Chaplina to obok Dzisiejszych czasów do najlepszych zaliczam: Gorączkę złota i Cyrk, natomiast nie przypadły mi do gustu wysoko cenione sentymentalne komedie: Brzdąc i Światła wielkiego miasta oraz przesadzony i przeceniany Dyktator. Oddzielnie należy wspomnieć o groteskowej, bardzo udanej, choć niedocenionej, czarnej komedii Pan Verdoux. Więcej o filmach Chaplina napisałem tutaj.

Z komedii slapstickowych znane i cenione są również filmy z udziałem trzech braci Marx (Groucho, Chico i Harpo) oraz duetu Laurel i Hardy (Flip i Flap). Ich filmy śmieszyły mnie w dzieciństwie, ale oglądane po latach nie mają już tej siły, nie bawią tak jak kiedyś, choć nadal chętnie je oglądam (bo lubię stare, klasyczne filmy). W przeciwieństwie do komedii Chaplina, Keatona i Lloyda, filmy braci Marx oraz Flipa i Flapa oprócz gagów typowo slapstickowych (pogonie i destrukcje) zawierają też dowcipy słowne oraz wstawki muzyczne, aby maksymalnie wykorzystać nowy wynalazek jakim był wówczas dźwięk w filmie.

Mimo iż slapstick kojarzy się najbardziej z kinem przedwojennym, to elementy tego rodzaju komedii pojawiały się także później, szczególnie w latach 60., np. Ten szalony, szalony świat Stanleya Kramera ze Spencerem Tracy'm, Różowa Pantera z Peterem Sellersem i Wielki wyścig  z Jackiem Lemmonem i Tony'm Curtisem - dwa ostatnie w reżyserii Blake'a Edwardsa. Z filmów z lat 70. elementy slapsticku zawierały m.in. Nickelodeon Petera Bogdanovicha i Nieme kino Mela Brooksa.

KLASYCZNE KOMEDIE AMERYKAŃSKIE
HUMOR SYTUACYJNY, POSTRZELONE RELACJE, MIŁOSNE PERYPETIE

Cieszmy się życiem / Pieniądze to nie wszystko
You Can't Take It with You (1938 / 126 minut)
reżyseria: Frank Capra
scenariusz: Robert Riskin na podst. sztuki George'a S. Kaufmana i Mossa Harta

Oba tytuły polskie wiele mówią o tym filmie. Jest to film o tym, że pieniądze nie są najważniejsze, nie dają szczęścia i należy cieszyć się z życia, z tego co się ma, co się osiągnęło. Nie brakuje tu typowych dla Franka Capry naiwnych scenek, jak ta w sądzie, kiedy na kaucję za sympatycznego „dziadka” składają się wszyscy obecni na sali jego przyjaciele, albo ckliwy finał jak dwaj „dziadkowie” grają na harmonijce ustnej i dzięki temu wszystkie problemy się rozwiązują. Jednak ten film to także komedia, nie pozbawiona błazenady i szaleństwa. Bardzo dobre role Jean Arthur i Jamesa Stewarta, ale najbardziej zapada w pamięć doskonały Lionel Barrymore, który od tamtej pory, po wypadku, grał niemal wyłącznie na wózku inwalidzkim.

Choć jest to naiwna bajka z morałem, wolę ją bardziej niż oscarowe Ich noce z Claudette Colbert i Clarkiem Gable'em. Z filmów Franka Capry niezły jest jeszcze Pan z milionami z Jean Arthur i Gary'm Cooperem, szczególnie ze względu na znakomity finał w sądzie od momentu, kiedy główny bohater dorzuca swoje „trzy grosze”. Bardzo podobny do niego, ale przesadnie patetyczny i mniej zabawny jest Pan Smith jedzie do Waszyngtonu z Jean Arthur i Jamesem Stewartem. Zaś w latach 40. Capra zaskoczył wszystkich doskonałą adaptacją sztuki teatralnej Arszenik i stare koronki, o której napisałem poniżej.

Drapieżne maleństwo
Bringing Up Baby (1938 / 102 minuty)
reżyseria: Howard Hawks
scenariusz: Dudley Nichols, Hagar Wilde na podst. opowiadania Hagara Wilde'a

Przezabawna „screwball comedy” (dawna odmiana komedii romantycznej), pełna błyskotliwych dialogów, humoru sytuacyjnego, zabawnych pomyłek i błazeńskich wydarzeń. Jednak to, że film bawi jest zasługą nie tylko doświadczonego scenarzysty Dudleya Nicholsa i sprawnego reżysera Howarda Hawksa, który kręcił filmy niemal wszystkich gatunków, ale to także zasługa świetnie dobranej obsady - duet Katharine Hepburn i Cary Grant są rewelacyjni, ich relacje są zagrane po mistrzowsku, z dużym wyczuciem komizmu. Tytułowe drapieżne maleństwo to lampart, który „połączy” parę głównych bohaterów. Scena, w której Cary Grant grający paleontologa obserwuje psa, którego podejrzewa o ukrycie cennej kości oraz wiele innych scen poprawiają humor. „Postrzelona komedia” utrzymana w bardzo dobrym, zawrotnym tempie, którą świetnie się ogląda nawet po wielu latach.

Sklep za rogiem
The Shop Around the Corner (1940 / 99 minut)
reżyseria: Ernst Lubitsch
scenariusz: Samson Raphaelson na podst. sztuki Miklósa László

Pierwsza scena jest genialna, bardzo życiowa i aktualna - w sposób karykaturalny pokazano pracowników, którzy w obawie przed utratą pracy bardzo zważają na to co mówią, aby ktoś sobie nie pomyślał, że czują się w pracy źle. Następnie poznajemy 'drugą stronę medalu' - osobę bezrobotną szukającą pracy w tytułowym sklepie, którego pracownicy tak bardzo boją się zwolnienia. Kierownik sklepu myśląc, że kobieta chce coś kupić jest dla niej bardzo miły, a kiedy dowiaduje się, że szuka ona pracy błyskawicznie zmienia się jego ton i zachowanie. Tak zaczyna się film, który z czasem przeradza się w komedię romantyczną, ale oprócz wątku miłosnego film przedstawia także problemy pracowników sklepu oraz ich szefa, który nie potrafi rozdzielić życia prywatnego od zawodowego, co doprowadza do komplikacji. Warto obejrzeć także dla znakomitych aktorów: Jamesa Stewarta i Margaret Sullavan. Aktorka była w rzeczywistości tak samo kłótliwa jak odtwarzana przez nią postać w tym filmie - reżyserzy nie lubili z nią pracować i dlatego nie zagrała zbyt wielu wartościowych ról.

Arszenik i stare koronki
Arsenic and Old Lace (1944 / 118 minut)
reżyseria: Frank Capra
scenariusz: Julius J. Epstein, Philip G. Epstein na podst. sztuki Josepha Kesselringa

Chociaż już w filmie Cieszmy się życiem Frank Capra pokazał swoje zamiłowanie do błazeńskich dowcipów, to w filmie Arszenik i stare koronki poszedł na całość i zaszalał maksymalnie. Oparty na podstawie sztuki teatralnej film ukończony został już w 1941 roku, ale oficjalną premierę kinową miał dopiero, kiedy sztuka zeszła z afisza. Jest to farsa pełna czarnego humoru, absurdu, groteskowych postaci i wydarzeń. Dialogi są zabawne, postaci komiczne. Dwie starsze panie zabijają samotnych mężczyzn, dwaj przestępcy chcą ukryć trupa w piwnicy, nie wiedząc, że tam jest już wiele „grobów”, a w centrum tych wydarzeń przezabawny Cary Grant, który w tej roli „przeszedł samego siebie”. Trudno powstrzymać się od śmiechu, trudno zapomnieć ten film.

Pół żartem, pół serio
Some Like It Hot (1959 / 120 minut)
reżyseria: Billy Wilder
scenariusz: Billy Wilder, I.A.L. Diamond na podst. fabuły Roberta Thoerena i Michaela Logana

Uznawany za komedię wszech czasów film, który korzysta z elementów różnych gatunków: komedii o crossdressingu (przebierankach), musicalu (piosenki wykonywane przez Marilyn Monroe) oraz filmu gangsterskiego (w roli gangstera George Raft, który rzeczywiście pracował dla mafii, podobno uratował Jamesa Cagneya, na którego mafia wydała wyrok śmierci). Rewelacyjne, pamiętne kreacje Jacka Lemmona i Marilyn Monroe, świetne dialogi, pełne ironii i dwuznaczności, mistrzowsko wyreżyserowana i trzymająca w napięciu opowieść z galerią ciekawych, zabawnych postaci, dużą ilością doskonałych scen, interesującą historią z czasów „Wielkiego Kryzysu”, kiedy to porachunki gangsterskie były na porządku dziennym i świetną sceną finałową. Cytując fragment tej sceny, można powiedzieć, że nikt nie jest doskonały, z wyjątkiem twórców tego filmu. Można się tylko dziwić, że film zgarnął jedynie Oscara za kostiumy, a Jack Lemmon przegrał rywalizację z Charltonem Hestonem. O tym, że film jest genialny i że jest arcydziełem komedii pisano już wielokrotnie - ja się z tym zgadzam i potwierdzam, że zachwyty nad tym filmem są uzasadnione i nie przesadzone. Film można oglądać wielokrotnie i nigdy się nie znudzi.

Mistrzem klasycznej komedii amerykańskiej, oprócz Franka Capry, Howarda Hawksa i Billy'ego Wildera, był jeszcze Preston Sturges. Najlepsze filmy Prestona Sturgesa to dwie komedie z 1941 roku: Podróże Sullivana i Lady Eve. Najbardziej cenionymi gwiazdami komedii byli: Cary Grant, Jack Lemmon, Marilyn Monroe i Audrey Hepburn - większość filmów z ich udziałem prezentuje wysoki poziom, wystarczy wspomnieć: Małpią kurację Howarda Hawksa z Cary'm Grantem, Ginger Rogers i Marilyn Monroe, Rzymskie wakacje Williama Wylera z Audrey Hepburn i Gregory'm Peckiem oraz filmy niezawodnego Billy'ego Wildera: Słomiany wdowiec z seksowną Marilyn Monroe i Słodka Irma z Shirley MacLaine i Jackiem Lemmonem, a także wyreżyserowany przez Blake'a Edwardsa Wielki wyścig  z Jackiem Lemmonem, Tony'm Curtisem i Natalie Wood.


ZŁOTE LATA KOMEDII AMERYKAŃSKIEJ (1980-89)
PASTISZ, BŁAZENADA, FARSA, KOMEDIA POMYŁEK

Tootsie
(1982 / 116 minut)
reżyseria: Sydney Pollack
scenariusz: Larry Gelbart, Murray Schisgal na podst. fabuły Dona McGuire'a i Larry'ego Gelbarta

Chociaż nie jest to najwybitniejszy film Sydneya Pollacka zdobył aż 10 nominacji do Oscara, pozytywne opinie krytyków i zasłużone miejsce wśród kultowych pozycji amerykańskiego kina. Zabawna i inteligentna farsa o bezrobotnym aktorze, który udając kobietę dostaje rolę w popularnej operze mydlanej. Czy paradując przez długi czas w damskich ciuchach facet jest w stanie zrozumieć psychikę, myśli i pragnienia płci przeciwnej? Film prezentuje wysoki poziom przede wszystkim dzięki kapitalnym aktorom. Dustin Hoffman, Jessica Lange i zwykle niedoceniana Teri Garr doskonale wczuli się w konwencję zaproponowaną przez reżysera, który także wystąpił w niemałej roli. Inne role drugoplanowe też godne są zapamiętania (np. George Gaynes zanim jeszcze został komendantem Lassardem w cyklu Akademii policyjnej). Obok Pół żartem, pół serio (1959) i Poszukiwany, poszukiwana (1972) komedia Pollacka zaliczana jest do najlepszych reprezentantów tematyki crossdressingu.

Kokon
Cocoon (1985 / 117 minut)
reżyseria: Ron Howard
scenariusz: Tom Benedek, David Saperstein

Po zaskakująco udanej komedii Plusk (1984) Ron Howard powraca do komediowego repertuaru w fantastycznej otoczce. Kokon opowiada o ukrytej inwazji z kosmosu, nie mającej jednak na celu zniszczenia planety ani kontrolowania ludzkich umysłów. Kokony, jakie przybysze umieszczają w basenie, nasączone są pozaziemską energią, która ma utrzymać przy życiu znajdujące się w nich istoty. Basen odkrywają pensjonariusze domu starców, którym kosmiczna energia dodaje sił i wigoru. Film łączy w sobie interesujących bohaterów (zarówno ludzkich jak i obcych), fantastyczne aktorstwo (w tym nagrodzony Oscarem Don Ameche), atrakcyjne efekty specjalne (także wyróżnione Oscarem), wstawki sentymentalne i humorystyczne, a także trzymające w napięciu (tj. kosmici zdejmujący powłokę cielesną).

Naga broń: Z akt Wydziału Specjalnego
The Naked Gun: From the Files of Police Squad (1988 / 85 minut)
reżyseria: David Zucker
scenariusz: Jerry Zucker, Jim Abrahams, David Zucker, Pat Proft na podst. serialu telewizyjnego Jima Abrahamsa, Davida Zuckera i Jerry'ego Zuckera pt. Police Squad

Parodia filmów detektywistycznych i policyjnych, zawiera mnóstwo dowcipów, którymi można by obdzielić wiele komedii. Momentami balansująca na granicy dobrego smaku, ale tej granicy nie przekraczająca. Wygląda to tak, jakby twórcy najpierw wymyślili zabawne sceny i do nich dopisali pretekstową fabułę, łączącą te sceny. Ale większość słynnych filmów sensacyjnych też wygląda tak, jakby to fabuła była pretekstem dla scen akcji. Naga broń to opowieść o detektywie, który popełnia mnóstwo błędów i wielokrotnie łamie regulamin, a mimo to wpadnie na trop przestępcy, przy okazji zakochując się w ... byłej żonie Elvisa Presleya. Warto wspomnieć, że niektóre pomysły zostały zaczerpnięte z serialu Police Squad! (1982), w którym Leslie Nielsen zagrał tę samą rolę. Scena, w której przestępca demonstruje, jak ktoś nieświadomy, pod wpływem transu może zabić człowieka jest niemal dosłownym cytatem z filmu Telefon (1977) Dona Siegela z Charlesem Bronsonem. Komedia Zuckera wykorzystuje wiele schematów i klisz gatunkowych po to, by zaskoczyć, rozbawić i obnażyć niedoskonałości filmów kryminalnych i sensacyjnych.

Złote lata komedii amerykańskiej rozpoczęly się, kiedy na ekranach pojawiły się dwa oryginalne dzieła: muzyczno-sensacyjny Blues Brothers Johna Landisa oraz przerysowana do granic możliwości parodia filmów katastroficznych Czy leci z nami pilot? (Airplane!), za którą odpowiedzialne jest trio David Zucker, Jim Abrahams i Jerry Zucker. Mistrzem komedii lat 80. został John Landis, którego Nieoczekiwana zmiana miejsc jest inteligentną, przemyślaną farsą pełną znakomitych pomysłów. Do bardzo udanych należy również intrygująca komedia kryminalna Fletch Michaela Ritchiego. Inne zasługujące na wyróżnienie to: Nic nie widziałem, nic nie słyszałem Arthura Hillera, seria przygód rodziny Griswoldów o wspólnym tytule W krzywym zwierciadle oraz pastiszowe filmy Johna Landisa - Szpiedzy tacy jak my, Trzej Amigos i Książę w Nowym Jorku. Wyjątkowo oryginalne dzieło stworzył Carl Reiner - pastisz kina noir Umarli nie potrzebują pledu. Najważniejszymi komediowymi gwiazdami tej dekady byli Dan Aykroyd, Chevy Chase, Steve Martin i Eddie Murphy.

Na zakończenie dwa filmy 'unikatowe'

SLAPSTICK PO AFRYKAŃSKU
PRZYGODA I HUMOR NA BEZKRESNEJ PUSTYNI

Bogowie muszą być szaleni 1-2
The Gods Must Be Crazy (1980-89)
scenariusz i reżyseria: Jamie Uys

Chociaż dawno oglądałem tę groteskową komedię, to nadal mam w pamięci niektóre sceny komediowe, zwariowane i przezabawne. Pełna dynamizmu i gagów, sprawnie nakręcona, bezpretensjonalna rozrywka pokazująca zderzenie dwóch różnych cywilizacji. Na tle południowoafrykańskich plenerów pokazano zabawne przygody ludzi, którzy przybyli z innego świata i nie rozumieją zwyczajów tutejszych mieszkańców i vice versa - buszmeni nie rozumieją białych przybyszów, uważając ich za szalonych. Mnóstwo gagów, często slapstickowych, także z zabawnymi relacjami pomiędzy kobietą i mężczyzną - jeden z bohaterów podczas rozmowy z kobietą nie potrafi zapanować nad sobą, co też powoduje szereg zabawnych komplikacji. Druga część także jest bardzo zabawna.

GROTESKA WOJENNA
ANTYSEMITYZM I HOLOKAUST NIE CAŁKIEM SERIO

Życie jest piękne
La Vita è bella (1997 / 116 minut)
reżyseria: Roberto Benigni
scenariusz: Vincenzo Cerami, Roberto Benigni

Poważny temat holokaustu przedstawiony nie całkiem serio, z elementami typowej dla Benigniego błazenady, co jeszcze przed premierą wzbudziło kontrowersje. To opowieść o życiu mężczyzny, który jest nieco szalony, ale jego szaleństwo okazuje się niewinne wraz z nadchodzącą wojną i rosnącą nienawiścią do Żydów. To historia ojca, który próbuje ukryć przed synem okrucieństwo wojny, przedstawiając działania zbrojne jako grę, w której zdobywa się punkty. Film wybitny to dla mnie taki, który pod postacią rozrywki próbuje ukryć ważne przesłanie i prawdy o życiu - film, który nie podaje wszystkiego „na tacy”, po to by niektóre rzeczy samemu sobie dopowiedzieć. Dlatego film Benigniego jest bez wątpienia filmem wybitnym, czego na pierwszy rzut oka nie widać. To komediodramat, który pokazuje zarówno piękno życia, jak i jego brzydotę. Film poruszający i zmuszający do myślenia.

Roberto Benigni wcześniej był twórcą groteskowych komedii pomyłek, takich jak: Johnny Wykałaczka (Johnny Stecchino, 1991) i Potwór (Il Mostro, 1994) - przezabawnych i pełnych zaskakujących pomysłów. Po niezwykłym sukcesie filmu Życie jest piękne Benigni powrócił do komediodramatu o tematyce wojennej, tym razem dotyczącego wojny w Iraku Tygrys i śnieg (LINK). Ten film także jest udany, humor i wojna zostały połączone w sposób pomysłowy, można się pośmiać i wzruszyć.

POSTSCRIPTUM

Czarne komedie
Opisana wyżej komedia Arszenik i stare koronki Capry oraz m.in. Pan Verdoux Chaplina to bez wątpienia jedne z najlepszych czarnych komedii w historii kina. Sporo czarnego humoru zawierają brytyjskie komedie, takie jak Rybka zwana Wandą oraz komedie grozy w stylu Soku z żuka, Rodziny Addamsów i serii Evil Dead. Brytyjski duet Edgar Wright i Simon Pegg ma na koncie dwa znakomite filmy tego gatunku: Wysyp żywych trupów i Hot Fuzz - Ostre psy. Pełen oryginalnych pomysłów i czarnego humoru jest także film Ze śmiercią jej do twarzy.

Komedie brytyjskie
Brytyjski humor najbardziej cenię w wykonaniu grupy komików Monty Pythona. Filmy Żywot Briana i Rybka zwana Wandą to ich najlepsze osiągnięcia w dziedzinie brytyjskiej komedii. Kwintesencją brytyjskiego humoru są także seriale: Hotel Zacisze i 'Allo 'Allo!
Kiedy mowa o angielskim humorze nie należy zapominać o parodystycznej serii Geralda Thomasa Do dzieła... (Carry On..., 30 filmów w latach 1958-78) ze stałym zespołem aktorów i specyficznym poczuciem humoru. Najlepsze filmy serii to: Kleopatro, do dzieła, Kowboju, do dzieła, Doktorze, do dziełaZa tym wielbłądem.

Komedie muzyczne
W tym podgatunku numerem 1 jest zdecydowanie Deszczowa piosenka. Za musicalami nie przepadam, ale humor w takich filmach często rekompensuje liczne musicalowe wstawki. Dobrym filmem muzycznym jest Skrzypek na dachu - chociaż jest to bardziej dramat niż komedia to jednak humoru w nim nie brakuje. Opisana wyżej komedia Pół żartem, pół serio to także częściowo komedia muzyczna. W tym podgatunku na wyróżnienie zasługuje jeszcze radziecka produkcja Świat się śmieje, a także nowoczesny bluesowy musical The Blues Brothers.

Komedie obyczajowe
Niekwestionowanym mistrzem tego rodzaju komedii był John Hughes, specjalista od komedii młodzieżowej, familijnej i obyczajowej, którego Kevin sam w domu i jego kontynuacja stale są przypominane w każde święta i nadal chętnie oglądane - ich reżyserem był Chris Columbus. John Hughes te filmy produkował i był autorem scenariusza, podobnie jak w równie zwariowanym i zabawnym cyklu o rodzinie Griswoldów, z których najlepsze części to pierwsza (W krzywym zwierciadle: Wakacje) i trzecia (W krzywym zwierciadle: Witaj święty Mikołaju). W ostatnich latach dobrą komedię obyczajową zrealizował Juliusz Machulski (Ile waży koń trojański).

Komedie romantyczne
Pionierami w tym gatunku byli Ernst Lubitsch i Frank Capra, wtedy jednak nie nazywano go komedią romantyczną, tylko „screwball comedy”. Wzorcowe filmy tego rodzaju zrealizował Howard Hawks (m.in. Drapieżne maleństwo). W latach 50. najlepsze komedie romantyczne zrobił Billy Wilder, a gwiazdami tego gatunku były pełne wdzięku aktorki: Audrey Hepburn (np. Rzymskie wakacje i Sabrina) oraz Marilyn Monroe (np. Pół żartem, pół serio).
Współcześnie takich filmów powstaje coraz więcej, większości z nich brakuje jednak uroku starych filmów. Mimo to odnoszą sukcesy kasowe. Te sukcesy wynikają zapewne z tego, że jest to gatunek najlepszy do pójścia do kina we dwójkę (chłopak i dziewczyna), bo po tym gatunku wiadomo czego się spodziewać. Wiadomo że nie będzie brutalności i erotyki, więc jest to gatunek najmniej ryzykowny. W tym gatunku mam także swoje ulubione filmy. Za najlepszy uważam brytyjski film To właśnie miłość (Love Actually). Bardzo udane, także brytyjskie, są Cztery wesela i pogrzeb. Z amerykańskich komedii romantycznych najciekawszy jest Dzień świstaka, który wyróżnia się na tle innych, banalnych komedii z Julią Roberts, Meg Ryan i Sandrą Bullock.

Komediodramaty
Najciekawsze filmy z pogranicza komedii i dramatu to rozgrywające się w czasie wojny filmy Być albo nie być Lubitscha i Życie jest piękne Benigniego. Ambitnym przedstawicielem w gatunku komediodramatu jest także Forrest Gump Zemeckisa. Polskim reprezentantem w tym gatunku jest zaś inteligentna i zabawna Pogoda na jutro Stuhra. Nie należy też zapominać o filmach braci Coen, których Barton Fink jest znakomitym komediodramatem.

Parodie
Nie przepadam za parodiami Mela Brooksa. Śmieszyły mnie one przy pierwszym oglądaniu, ale szybko mi się znudziły. Jeśli jednak mowa o parodiach nie można zapomnieć o tym twórcy. Trzy najbardziej udane filmy Mela Brooksa to, moim zdaniem, Młody Frankenstein, Nieme kino i Robin Hood: Faceci w rajtuzach. Jednak najlepszą parodią jaką widziałem jest opisana wyżej parodia filmów detektywistycznych i policyjnych pt. Naga broń Davida Zuckera - ten film śmieszy przy każdym oglądaniu.

Westerny komediowe
Nie przypadkowo do najlepszych parodii nie zaliczyłem Płonących siodeł Mela Brooksa, gdyż ta parodia westernu nie przypadła mi do gustu. Wolę nieco mniej zwariowane, ale dostarczające rozrywki westerny komediowe, takie jak Na szlaku Alleluja, Teksas po drugiej stronie rzeki i Ballada o Cable'u Hogue'u. Najlepszy jest jednak satyryczny Mały wielki człowiek. Z nowszych zaś bardzo udana jest kinowa wersja serialu Maverick.

O komediach można przeczytać także tutaj:
Charlie Chaplin
Francis Veber
Louis de Funes

3 komentarze:

  1. Brak mi tylko wzmianki o Kom.kryminalnych - są istotne i mało kto ich nie lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie do końca znam się na tych filmowych sprawach, ale mam wrażenie, że to wszystko naprawdę daleko zaszło i że czas nadrobić zaległości. Niemniej taki https://primemovies.pl/2021/10/22/najlepsze-filmy-gangsterskie-top-10/ poradnik również mi pomoże. Lubię filmy gangsterskie i nie jest to dla mnie niczym dziwnym.

    OdpowiedzUsuń
  3. O własśnie, właśnie. Szukam nazwijmy to ogólnie komedii kryminalnych, czegoś co jeszcze nie było przeze mnie oglądane, nie muszą to być stricte komedie, mogą być z pewną dozą, ale jeszcze jakby one się pojawiły, to już byłaby tu ta przysłowiowa wisienka na torcie, ale i tak dziękuję! Cudo po prostu ten blog.

    OdpowiedzUsuń